W połowie bieżącego miesiąca wybieram się na mały wyjazd po naszym kraju. Na jazdę przeznaczam 4-5 dni w okolicach święta 15 sierpnia. Start w poniedziałek lub wtorek (12-13), koniec piątek lub sobota (16-17). Nie mam sprecyzowanego kierunku. Będzie przyświecał mi cel zdobycia paru nowych gmin (białe plamy na mapce poniżej). Do miejsca startu chcę dojechać nocnym pociągiem, tak aby rano już rozpocząć jazdę. Myślę o Sopocie, Lublinie, Przemyślu, Tarnowie. Może zresztą być coś innego. Dzienny przebieg 120-170 km w tempie zapewne mniejszym niż 25 km/h. Parę kilometrów wte czy wewte nie robi różnicy. Biorę szosówkę, a więc w grę wchodzi nawierzchnia asfaltowa. Bagaż chcę zmieścić w plecaku, zatem noclegi planuję wyłącznie pod dachem - najlepiej hotele 5-gwiazdkowe. Jedzenie w knajpach (obiady) i we własnym zakresie (kolacje i śniadania z produktów kupionych w sklepie, czasem śniadanie w hotelu 5-gwiazdkowym).
Celem jazdy jest pokonywanie dystansu. Czasem można oczywiście stanąć i napawać się widokiem (pejzaż, architektura, osobliwości), jednak gruntownego zwiedzania nie przewiduję. Mam pewnego bzika z robieniem zdjęć z tabliczkami miejscowości, zatem przy nich na moment stanę. Deszczu nie lubię, ale jak trzeba, to trzeba. Zresztą nie będzie padać…
Jak ktoś miałby ochotę, to zapraszam. O mnie: lat 50, spore doświadczenie w jazdach po Polsce, konfliktów nie lubię, po jeździe nie pogardzę piwkiem, wtedy przypominają mi się najlepsze skecze Monty Pythona.
No dobra, te hotele 5-gwiazdkowe to był żart. W zupełnie złym stylu. Mogą być agroturystyki…