Wilk w relacji porównał wyniki czołówki, ale nie wspomniał o ogonie. W 2015 w Tatrach ostatni zawodnicy dotarli do mety o północy, to jest wynik na poziomie 40 godzin. W tym roku wszyscy zmieścili się w 32 godzinach, a przecież wielu narzeka na brak formy po lockdownie. Nawet biorąc poprawkę na krótszy dystans, to jednak jest istotna róznica.
Wojciech Łuszcz miał noski ale jeden "Janusz"* jechał 500 km na platformach w adidasach.*imię celowo zmienione 😁
Nie licząc tych, którzy nie dotarli bo np. uznali, że limit jest nie do osiągnięcia (nawet jeśli realnie tak nie było) - co i ja niestety zrobiłem. Po mentalnym kryzysie przed świtem nad jeziorem Dobczyckim stwierdziłem, że nie ma co się dręczyć skoro i tak może braknąć czasu. Dotarłem do Myślenic i stamtąd pojechałem prosto do Andrychowa gdzie miałem bazę - i jechało mi się już całkiem dobrze po tym jak wstało słońce ale że byłem poza trasą no to już tak czy inaczej był koniec zabawy. Cóż, brak doświadczenia wylazł W każdym razie - może dla takich przewyższeń wydłużenie limitu dałoby nieco forów tym "najmniej profesjonalnym"?
To, co napisał Olo, brzmi rozsądnie.
Cytat: vuki w 28 Lip 2020, 15:20Wojciech Łuszcz miał noski ale jeden "Janusz"* jechał 500 km na platformach w adidasach.*imię celowo zmienione 😁Ja się nie obrażam, nie mój kłopot co kogo boli, natomiast zastanawia cel takich deprecjonujących startującego komentarzy, bo tą drogą dojdziemy do punktu, w którym elitarność imprezy (nie tylko tej) uczestnicy będą chcieli podnosić koniecznością spełnienia drobiazgowych wymagań typu: nie-platformy, nie gravel, nie-tęczowe siodełka itd a nie trudnością czy/i jakością. Chyba nie o to chodzi w tego typu imprezie. Dobrze, że jest org i nie nadęty regulamin.
Podstawowe pytanie: czy coś by się stało gdybyś dotarł do mety po limicie? Czy ktoś pobiłby Ciebie, zabrał Ci rower, a Twoja twarz byłaby na pierwszej stronie tabloidów pod tytułem "Niegodny by jeździć ultra"? Prawdopodobnie ktoś by czekał na mecie. Prawdopodobnie dostałbyś medal, uścisk dłoni, pamiątkowe zdjęcie, baa, posiłek też chyba by jeszcze się znalazł i nawet byłbyś na liście wyników z czasem. To żaden wstyd dotrzeć do mety po limicie, czasami wręcz spotyka się to z wielkim aplauzem i szacunkiem.
Sorry, że będę bezpośredni: nie zwalaj winy na limit. Senny i zmęczony organizm łatwo szuka pretekstu byleby nie jechać i tak też pewnie się stało w Twoim przypadku. Może trzeba było się zdrzemnąć pół godzinki, może coś zjeść, albo poczekać aż się pojawi jakiś kompan. To jest właśnie to mityczne "w ultra liczy się nie tylko łydka, ale też głowa".
Cytat: Kierunkowy22 w 28 Lip 2020, 16:09Cytat: vuki w 28 Lip 2020, 15:20Wojciech Łuszcz miał noski ale jeden "Janusz"* jechał 500 km na platformach w adidasach.*imię celowo zmienione 😁Ja się nie obrażam, nie mój kłopot co kogo boli, natomiast zastanawia cel takich deprecjonujących startującego komentarzy, bo tą drogą dojdziemy do punktu, w którym elitarność imprezy (nie tylko tej) uczestnicy będą chcieli podnosić koniecznością spełnienia drobiazgowych wymagań typu: nie-platformy, nie gravel, nie-tęczowe siodełka itd a nie trudnością czy/i jakością. Chyba nie o to chodzi w tego typu imprezie. Dobrze, że jest org i nie nadęty regulamin.Przecież to był żart, a nie deprecjonujący kogokolwiek komentarz
Natomiast jeszcze co do filozofii limitów - zdecydowałem się na debiut w MP po przeczytaniu różnych starszych wątków, z których wyłaniał się obraz zawodów trudnych i wymagających ale jednocześnie bardziej przyjaznych, "podróżniczych" a mniej hardcore'owych - i tutaj to jest taka mała zmyłka, o której napisał Wilk, maraton troszkę się zmienił
Owym "Januszem" Ja byłem i nie widzę w tym niczego ujmującego, że jako jedyny nie jechałem na spd.
Kategorii "bez-spd" niestety bym nie wygrał. Odpadłem w MP wyłącznie głową na ok.340km.
Ah vuki dziękuję Tobie za wyróźnienie. Owym "Januszem" Ja byłem i nie widzę w tym niczego ujmującego, że jako jedyny nie jechałem na spd. Platformy z pinami trzymały świetnie, bo wcześniej narzekałem na drętwienie stóp - choć zapewne wielu Szosowców traktuje nie-spd za ujmę / brak profesjonalizmu / brak kolarskiego sznytu [wybierz pasujące, bo Ja nie wiem].Dla mnie to wygoda, poczucie bezpieczeństwa, komfort zmieniania ułożenia stopy w trakcie jazdy, a do spd nie jestem przekonany i mam nadzieję, że nie będę do tego przymuszany śrubowaniem regulaminów. Ja się nie obrażam, nie mój kłopot co kogo boli, natomiast zastanawia cel takich deprecjonujących startującego komentarzy, bo tą drogą dojdziemy do punktu, w którym elitarność imprezy (nie tylko tej) uczestnicy będą chcieli podnosić koniecznością spełnienia drobiazgowych wymagań typu: nie-platformy, nie gravel, nie-tęczowe siodełka itd a nie trudnością czy/i jakością. Chyba nie o to chodzi w tego typu imprezie. Dobrze, że jest org i nie nadęty regulamin.
Szczerze? Nie miałem pojęcia - ale przyznacie, że mogłem się różnych rzeczy spodziewać czytając wcześniej gromy padające na głowę Wigora, że ośmiela się dać koszulkę MRDP z napisem 10 dni tym co się nie zmieścili w limicie