Autor Wątek: Austria - Ennsradweg, czyli droga rowerowa rzeki Anizy  (Przeczytany 6674 razy)

Offline Mężczyzna Felek

  • Wiadomości: 1300
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.11.2017
Ładna trasa i ładne zdjęcia, napisałeś że środkowy odcinek toczył się po drogach lokalnych czego nie polecają dla rodzin z dziećmi. Czy z uwagi na duży ruch a może inne niebezpieczeństwo, pomija oczywiście fakt, że z dziećmi najlepiej w ogóle nie jeździć po drogach.
Podróże z dziećmi www.tataimapa.pl

Offline Mężczyzna szy

  • Wiadomości: 3146
  • Miasto: Gdańsk
  • Na forum od: 29.04.2009
@Felek,

właśnie nie było dużego ruchu, co nawet widać na zdjęciach :), ale w praktyce droga miała jednak charakter ponadlokalny, momentami była dość szeroka, trochę jak regionalna przelotówka choć mapa wcale na to nie wskazuje. Te niewiele samochodów, które spotkaliśmy, cisnęło dość konkretnie, szczególnie w na tym ostatnim odcinku, za Altenmarkt. W tym ciężarówki z okolicznych kopalni kruszców.

Nie zniechęcam oczywiście, ale czując odpowiedzialność za polecenie miejsca uprzedzam chętnych rodziców, że ten odcinek to regularna szosa i nie będzie tu mowy o sielankowej jeździe, jak na wcześniejszym i późniejszym odcinku.

Szy.

Najlepsze szlaki rowerowe w Polsce, w Niemczech i w Europie

Offline Mężczyzna Felek

  • Wiadomości: 1300
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.11.2017
Jeżeli objazd nie wchodzi w grę, to po tym co piszesz na pewno potrzebowalibyśmy jakiejś przeprawy😀
Podróże z dziećmi www.tataimapa.pl

Offline Mężczyzna szy

  • Wiadomości: 3146
  • Miasto: Gdańsk
  • Na forum od: 29.04.2009
Można skrócić trochę jazdę po drodze publicznej ścinając ten duży zakręt rzeki z okolicami miasta Weyer, wjeżdżając w Park Narodowy Alp Wapiennych. Na pewno fajna opcja widokowo, ale nie uciekniesz z całego odcinka po szosie.

Ale można też podjechać pociągiem - zdaje się wzdłuż całej doliny Anizy biegnie linia austriackiej lokalnej S-Bahn. Często rzucały nam się w oczy tory, czasem i pociągi :)



Nawet w Parku Narodowym Gesäuse widzę stacje, więc i ten najciekawszy odcinek macie okazję zaliczyć, potem wsiąść gdzieś tam w pociąg, a wysiąść warto w Großreifling - tu z powrotem szlak wraca na separowaną drogę rowerową w lesie.

Szy.

Najlepsze szlaki rowerowe w Polsce, w Niemczech i w Europie

Offline Wilk

  • Wiadomości: 19866
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.07.2006
    • Wyprawy Rowerowe
Wilku, patrzysz na jazdę rowerem (bo nie napiszę "na turystykę", bo dawno od turystyki odszedłeś, tak sądzę) przez Twój pryzmat - bardzo wyczynowy. Oczywiście masz do tego prawo. Ale jednocześnie ja mam prawo do mojego spojrzenia :)

To trochę nie miejsce na tę dyskusję, dlatego lepiej to wydzielić z tego wątku, bo generalnie temat jest interesujący.

Nie wpadaj w pułapkę definiowania turystyki, bo stąd już tylko kawałek do "turystyki kwalifikowanej". Wszystko zależy od celów, dla mnie zwiedzanie miast, bibliotek itd. na wyprawie rowerowej to nieporozumienie, uważam, że przy takich celach rower jest tylko kulą u nogi, dużo lepiej sprawdzi się samochód. Celem mojej turystyki jest oglądanie pięknych miejsc stworzonych przez naturę, a nie tworów ludzkiej ręki.

I wg mojej definicji - to ja jestem większym turystą od Ciebie, Ty na tych ostatnich wyprawach jeździsz tylko po łatwiutkich, wygładzonych ścieżkach rowerowych zaprojektowanych pod masowego turystę, oferujących wiele udogodnień, oferujących trochę sztuczny świat, jak ze zdjęć w niemieckich katalogach rowerowych. Jesteś w środku Alp - a po górach prawie nie jeździsz, sakwy masz czyściutkie jak spod igły. Ścieżka z tej wyprawy - może i niebrzydka, ale przy widokach jakie oferuje najbardziej turystyczna. sztandarowa droga Austrii - Grossglockner Hochalpenstrasse - to jak lizanie lodów przez szybkę. Podobnie i usmarowany rower, wytarte sakwy, jakieś doczepione ubrania do suszenia, "artystyczny nieład" w bagażu bardziej autentycznie mi wyglądają niż zdjęcia nowiutkiego wypasionego kompletu sakw, bliżej mojej wizji turystyki.

Tak więc nie definiuj turystyki jedynie ze swojego punktu widzenia i nie wstawiaj prób ocen wypraw innych w tym zakresie, bo ja Twoje potrzeby rozumiem i inną wizję turystyki uznaję.

Ilość kilometrów - nie ma tu większego znaczenia, liczy się jakość trasy, ja jeżdżąc długie dystanse nie klepię ich pod domem, tylko planuję ciekawą trasę. I do tego nie zdajesz sobie sprawy, że właśnie długie dystanse dzienne często dają wrażenia turystyczne, które wielu ludziom wstającym o 8-9 rano uciekają, długie dystanse pozwalają podziwiać świat o świcie, o zmierzchu, gdy natura prezentuje się w najładniejszych barwach. Przykładowo na Transcontinental Race świt złapał mnie na podjeździe pod Albulę, wjechałem na płaskowyż powyżej 2000m skąpany w ostrym porannym słońcu. I pomimo że jechałem wtedy wyczerpujący wyścig - to była to dla mnie turystyka przez duże T. Ty jedziesz ścieżką zapchaną rowerzystami - a ja przez kilka godzin mam nieporównywalnie ładniejsze drogi tylko dla siebie. O takich porach ruch na drogach jest zerowy, jeden samochód na godzinę, tak więc wtedy są to de facto świetnej jakości ścieżki rowerowe, gdzie jedzie się w akompaniamencie gwiżdżących świstaków.

Jednym słowem - ostrożniej z definiowaniem turystyki, bo Twoja wizja nie jest jedyną, można być turystą w zupełnie inny sposób.
« Ostatnia zmiana: 30 Paź 2019, 14:41 Wilk »

Offline Mężczyzna maciek70

  • Wiadomości: 565
  • Miasto: Milowice
  • Na forum od: 18.05.2018
Z większością wywodu Wilka się zgadzam, nie wskazując jednoznacznie co lepsze - wiele zależy od definiowania własnych celów w turystyce, składu ekipy, kondycji itp.


....
Nie wpadaj w pułapkę definiowania turystyki, bo stąd już tylko kawałek do "turystyki kwalifikowanej". Wszystko zależy od celów, dla mnie zwiedzanie miast, bibliotek itd. na wyprawie rowerowej to nieporozumienie, uważam, że przy takich celach rower jest tylko kulą u nogi, dużo lepiej sprawdzi się samochód.
...


Wyższość samochodu jako narzędzia do turystyki jest dla mnie bardzo wątpliwa w popularnych miejscach. Korki, parkingi - bleeee. Czasem rower jest dużo lepszy a czasem inne środki.


...
Ilość kilometrów - nie ma tu większego znaczenia, liczy się jakość trasy, ja jeżdżąc długie dystanse nie klepię ich pod domem, tylko planuję ciekawą trasę. I do tego nie zdajesz sobie sprawy, że właśnie długie dystanse dzienne często dają wrażenia turystyczne, które wielu ludziom wstającym o 8-9 rano uciekają, długie dystanse pozwalają podziwiać świat o świcie, o zmierzchu, gdy natura prezentuje się w najładniejszych barwach. Przykładowo na Transcontinental Race świt złapał mnie na podjeździe pod Albulę, wjechałem na płaskowyż powyżej 2000m skąpany w ostrym porannym słońcu. I pomimo że jechałem wtedy wyczerpujący wyścig - to była to dla mnie turystyka przez duże T. Ty jedziesz ścieżką zapchaną rowerzystami - a ja przez kilka godzin mam nieporównywalnie ładniejsze drogi tylko dla siebie. O takich porach ruch na drogach jest zerowy, jeden samochód na godzinę, tak więc wtedy są to de facto świetnej jakości ścieżki rowerowe, gdzie jedzie się w akompaniamencie gwiżdżących świstaków.


Jeden z głównych powodów, dla których jeżdżę jakieś ultra od czasu do czasu. Zmierzch, świt, cisza i spokój - te doznania mają ogromną wartość.
"Jest tylko cienka czerwona linia między rozsądkiem a szaleństwem"

Offline Mężczyzna 365

  • Wiadomości: 675
  • Miasto: Poznań
  • Na forum od: 27.02.2018
Ta przekomarzanka to jak dyskusja wyższości świąt Bożego narodzenia nad Wielkanocą.  :-\
A nie mogę jechać jeszcze inaczej, po swojemu żeby nazwać się turystą rowerowym?  :o
Paweł.

Offline Wilk

  • Wiadomości: 19866
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.07.2006
    • Wyprawy Rowerowe
Ta przekomarzanka to jak dyskusja wyższości świąt Bożego narodzenia nad Wielkanocą.  :-\
A nie mogę jechać jeszcze inaczej, po swojemu żeby nazwać się turystą rowerowym?  :o

Jak najbardziej możesz.
Przecież właśnie o to chodzi w mojej wypowiedzi, że ja nie przedstawiam swojej wizji turystyki jako obowiązującej, jak napisałem ta którą prezentuje Szymon jest tak samo dobra, kwestia tego co w turystyce nas kręci.

Tylko nie podoba mi się takie definiowanie sprawy jak Szy zaprezentował, że to co ja robię to nie jest turystyka. Bo sam nigdy tak nie jeździł i zupełnie nie rozumie jeżdżenia większych dystansów,  mylnie wydaje mu się że tacy ludzie widzą tylko liczniki i cyferki.

Offline Mężczyzna szy

  • Wiadomości: 3146
  • Miasto: Gdańsk
  • Na forum od: 29.04.2009
Tylko nie podoba mi się takie definiowanie sprawy jak Szy zaprezentował, że to co ja robię to nie jest turystyka. Bo sam nigdy tak nie jeździł i zupełnie nie rozumie jeżdżenia większych dystansów,  mylnie wydaje mu się że tacy ludzie widzą tylko liczniki i cyferki.

Och, chusteczkę? :)

Ale - masz rację. Napisałem "turystyki" uogólniając do znaczenia, jak ja ją rozumiem. A tymczasem turystyka ma rzeczywiście wiele twarzy. Poprawiam się: odszedłeś od turystyki krajoznawczej, kulturowej, a wszedłeś w turystykę ekstremalną.

Najwyraźniej wychodzę z wprawy w internetowych dyskusjach :]

Szy.

Najlepsze szlaki rowerowe w Polsce, w Niemczech i w Europie

Offline Mężczyzna Elizium

  • Użytkownik forum
  • Wiadomości: 6060
  • Miasto: Bnin
  • Na forum od: 17.03.2013
    • Klasyka w niedzielny poranek
Szy. a jak oceniasz wysokościowo profil tej trasy? Pytam pod kątem córki i żony, które mniej jeżdżą - są jakieś znaczne ścianki na trasie?
Absurdalny Eli

Hipek: "Starość to wg mie coś takiego że marudzisz jak to jesteś słaby i w ogóle, a potem wciągasz na lajcie podjazdy 25% i elo"

Offline Wilk

  • Wiadomości: 19866
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.07.2006
    • Wyprawy Rowerowe
Och, chusteczkę? :)
I po co te złośliwości? Też mógłbym w tym guście napisać, że odszedłeś od bardziej ambitnych wypraw jakie robiliście parę lat temu, na rzecz tras robionych pod tłustych niemieckich turystów. Tak więc peace man, bądźmy wyluzowani jak gumki w majtkach  :P

Moje trasy się nie zmieniły od czasów gdy jeździłem po 80-120km dziennie. Wydłużyły się dystanse - ale widoki mam te same, tego samego z grubsza szukam jeżdżąc na rowerze. Po prostu nauczyłem się efektywniej jeździć, wozić dużo mniej bagażu, mniej czasu tracić na postojach, mniej czasu na biwakach - i to automatycznie wydłuża dystanse. I pewnie podobną ewolucję przeżyliście i Wy, tyle że w druga stronę. Nie chce się Wam jeździć po trasach wymagających dużego wysiłku fizycznego, z ryzykiem złej pogody - bo czego innego szukacie na wyprawach, zamiast większego kilometrażu wolicie poodpoczywać na biwaku itd. Normalna sprawa - różni ludzie, więc i różne potrzeby, nie ma sensu przenosić na nich swoich ocen.


Offline Mężczyzna szy

  • Wiadomości: 3146
  • Miasto: Gdańsk
  • Na forum od: 29.04.2009
Szy. a jak oceniasz wysokościowo profil tej trasy? Pytam pod kątem córki i żony, które mniej jeżdżą - są jakieś znaczne ścianki na trasie?

Tu jest profil - kliknij "Pokaż mapę" i jeszcze raz klik w mały profil:

https://www.radtouren.at/pl/wycieczki-rowerowe/trasa-rowerowa-ennsradweg/

W praktyce na początku - tak do Admont - to jest takie delikatne góra-dół po szerokim dnie doliny i czasem po zboczach. Ale naprawdę delikatnie, grzecznie.

Potem, od parku Gesause aż do Großreifling Kleinreifling na asfalcie jest kilka bardziej stromych podjazdów, które mogą być upierdliwe dla rzadziej jeżdżących, ale nie są dramatem. I każdy to maks kilkaset metrów. Jedyny dłuższy to 5 kilometrów od 155 kilometra, ale jest wręcz przyjemny, podjedzie spokojnie nawet rzadko jeżdżący.

A od Großreifling Kleinreifling, czyli już na wydzielonych drogach rowerowych albo lokalnych drogach z ograniczonym ruchem, jest różnie, często po zboczu w górę i w dół, w górę i w dół. Poza jednym dłuższym i może trochę bardziej nachylonym gdzieś przed Losenstein wszystko jest raczej do przejechania na spokojnie, na lekkim przełożeniu, dla każdego.

Zajrzyj w ten profil, myślę że dość dobrze oddaje charakter drogi, bo jeszcze potrafię dokładnie odtworzyć miejsca z pamięci.

Szy.
« Ostatnia zmiana: 1 Lis 2019, 10:45 szy »

Najlepsze szlaki rowerowe w Polsce, w Niemczech i w Europie

Offline Mężczyzna szy

  • Wiadomości: 3146
  • Miasto: Gdańsk
  • Na forum od: 29.04.2009
Eli, znalazłem przez przypadek co Olo napisał kilka lat temu :)

Trasy wzdłuż rzek są z reguły nudne. Jechałem Donauradwegiem 350 km i prawie umarłem z nudów. płasko, z prawej rzeka, z lewej pole/las, pode mną równiutki asfalt. no nuda totalna. potem jechałem kawałek Ennsradweg i z tej po jakimś czasie zjechałem na szosę. Na owej ścieżce robiło się chyba 4 razy więcej przewyższenia, non stop hopki - ostre ścianki po 30-40 metrów i ciągle góra - dół ;-)

Myślę, że miałeś, Olo, na myśli właśnie ten dolny odcinek.

Szy.

Najlepsze szlaki rowerowe w Polsce, w Niemczech i w Europie

Offline Mężczyzna Elizium

  • Użytkownik forum
  • Wiadomości: 6060
  • Miasto: Bnin
  • Na forum od: 17.03.2013
    • Klasyka w niedzielny poranek
No dobra, przejrzę. W sumie i tak zamierzam Kamili kupić elektryka, ale córka będzie musiała podjechać sama. ;D
Absurdalny Eli

Hipek: "Starość to wg mie coś takiego że marudzisz jak to jesteś słaby i w ogóle, a potem wciągasz na lajcie podjazdy 25% i elo"

Offline Mężczyzna olo

  • Moderator Globalny
  • Wiadomości: 7081
  • Miasto: Bydgoszcz
  • Na forum od: 12.02.2011
Myślę, że miałeś, Olo, na myśli właśnie ten dolny odcinek.

Od Enns do Altenmark bei Sankt Gallen. Aczkolwiek te ścianki to były głównie na jednym odcinku i to  wydawało się wręcz niedorzeczne  ;D Potem było już chyba lepiej.
Cytat: Hipek
To, co napisał Olo, brzmi rozsądnie.


Tagi:
 









Organizujemy










Partnerzy





Patronat




Objęliśmy patronat medialny nad wyprawami:











CDN ....
Mobilna wersja forum