Serce mówi jechać, rozum też ma chęci,
Jak to powiem żonie, to mi łeb ukręci.
Wiec zebrałem w sobie wszystkie resztki siły,
co mi jeszcze w mięśniach po sezonie tkwiły.
Na kolana padłem przed Drugą Połową
i oczarowałem żonę są kwiecistą mową -
jak to jest wspaniale jechać na rowerze
z Helu do Głodówkę - mówiłem jej szczerze!
Brwi swoje zmarszczyła, w me oczy spojrzała
i stanowczym głosem warunki podała:
Nie waż się mi kimać gdzieś na trasie w sianie.
Jedz regularnie obiad i śniadanie.
Godzina przerwy, dwie jazdy godziny,
aby twój tyłeczek nie był cały siny.
W nocy na rowerze by cię nie widzieli,
gdyż wówczas w hotelu spać będziesz w pościeli.
I jak z groźnej chmury deszcz raz będzie kapał,
byś nie zmókł i ubrania błotem nie ochlapał.
Na wszystkie warunki żoneczki przystałem,
i ich dotrzymania szybko obiecałem.
Westchnęła głęboko, głową pokiwała,
jak będzie naprawę, ona już wiedziała.
I w deszczu, i w nocy, pod wiatr i bez snu,
będziesz jechał do mety, co w płucach masz tchu,
i przyjedziesz do celu ostatkiem swych sił,
i będąc szczęśliwym, piwko będziesz pił.