Na pierwszym Maratonie Podróżnika miałem cztery "kapcie".
Już gdzieś tutaj to pisałem. Dla mnie zakaz pomocy między zawodnikami, jest koszmarnym wypaczeniem ducha i atmosfery ultramaratonów. Tworzymy społeczność, która wprawdzie się ściga, ale - jednocześnie - wspiera wzajemnie. Regulaminy powinny zachęcać do pomocy, a nie karać za to.
Natomiast takie dość restrykcyjne reguły powodują że zarówno zawodnicy jak i kibice mocno się nakręcają w tym samowystarczalnym zelotyzmie i posuwaja się do absurdów typu tego napoju za 1 euro. Chłopaki weszli razem do sklepu, chcieli wypić wspólnie napój, jeden zapłacił - i cała afera.
W momencie pojawienia się tematu, nie było wiadomo nic o szczegółach, zwłaszcza że relacja o zajściu została szybko usunięta. Równie dobrze zamiast puszki koli, mogły być spore zakupy zaopatrzeniowe pod trudny, górski odcinek. Absurdu nie było zatem żadnego. Ważne, że i orgowie i Strasser podeszli poważnie do sprawy wydając oświadczenia kończąc temat.
Ktoś może wie, dlaczego kolega z forum - Krzysiek Wolański, wybrał trasę odbijającą na południe?
Cytat: LegalOnBike w 2 Sie 2022, 15:16Ktoś może wie, dlaczego kolega z forum - Krzysiek Wolański, wybrał trasę odbijającą na południe?Zdecydowałem się mieć wszystko pod kontrolą i jechać legalną granicą. Wówczas były dwie opcje - od północy przez Moser, albo od południa, jak ja. Moja trasa była dłuższa ale za to zdecydowanie omijała góry. Obawiałem się upałów na stromych podjazdach. Poza tym ta trasa przez Moser wydawała mi się niebezpieczna, w końcu to była głowna drogą prowadząca do stolicy. Później się dowiedziałem, że rzeczywiście tak było. Ja natomiast jechałem mało ruchliwymi i bezpiecznymi asfaltami. Czasowo wyszło podobnie, np kolega Favien jechał od północy i mieliśmy taki sam czas przejazdu. Ci co jechali dziką granicą zyskiwali ok 5h. Teraz wybrałbym dziką granicę.
Do tego warto wspomnieć, że osoby, które spadły głównie na dziko borykały się z poważnymi ranami na tyłku. Prysznic + przepierka gaci dużo zmieniały.
W kwestii trudności rozmawiałem z Finem Mikko (ukończył wszystkie 8 TCRów) i z Brytolem, który ukończył ich 5. I obydwaj mówili że na ogół z roku na rok TCR jest coraz trudniejszy, a tegoroczna edycja była najtrudniejsza.Dla mnie trudność porównywalna z MRDP. Nie potrafię ocenić który bardziej, raczej kwestia pogody. Na papierze MRDP, ale w przypadku TCRa wchodzą inne czynniki - upały, psy, pojebani kierowcy, problemy z zaopatrzeniem, szutry...