Autor Wątek: Rekord wysokości na rowerze  (Przeczytany 5717 razy)

Offline Mężczyzna Marcin

  • Wiadomości: 46
  • Miasto: Wrocław
  • Na forum od: 06.02.2012
    • Domowa
Rekord wysokości na rowerze
« 6 Gru 2019, 12:06 »
Hej,

czy słyszeliście/wiecie czy i kto na rowerze wjechał najwyżej? Przy czym chodzi mi o faktyczne wjechanie na rowerze, a nie wnoszenie roweru (bo to odbyło sie na wysokość 7211 m).

Wg moich danych obecny "rekord" takiego wjazdu to 6222m zrobiony przez Guido Kunze w Chile.

A z Polaków to chyba bracia Duszak raportowali, że wjechali (z przyczepką (!) na wysokość 6176 m (także Chile)

Offline Wilk

  • Wiadomości: 19871
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.07.2006
    • Wyprawy Rowerowe
Odp: Rekord wysokości na rowerze
« 6 Gru 2019, 12:59 »
No ale z tymi podjazdami, to o ile to są te o których myślę, to był pewien problem, że np. do starej kopalni siarki, gdzie jest piaszczysta droga, więc wypych się pojawiał w opisach. No a jak wypych, to zaczyna się zacierać granica między podjazdem, a podejściem.

Dokładnie, większość tych rekordów to jest na zasadzie jazdy MTB, gdzie wypych jest po prostu częścią tej zabawy. A czym się w sumie wielce różni wypych od wnoszenia roweru?
Dlatego IMO zupełnie nie warto się napinać na takie dość sztuczne "rekordy", których i tak nie da się zweryfikować. Są tacy ludzie, których cholernie kręci, jak się potem w relacji mogą pochwalić jak to oni "pierwsi na świecie" coś zdobyli, a później zaraz ktoś im wytyka, że jednak nie, że coś tam było nie tak, że ktoś był jednak wyżej tylko w jednym stylu. I toczy się taka nierozwiązywalna debata.

Offline Mężczyzna Marcin

  • Wiadomości: 46
  • Miasto: Wrocław
  • Na forum od: 06.02.2012
    • Domowa
Odp: Rekord wysokości na rowerze
« 6 Gru 2019, 13:24 »
Dokładnie, większość tych rekordów to jest na zasadzie jazdy MTB, gdzie wypych jest po prostu częścią tej zabawy. A czym się w sumie wielce różni wypych od wnoszenia roweru?
Dlatego IMO zupełnie nie warto się napinać na takie dość sztuczne "rekordy", których i tak nie da się zweryfikować. Są tacy ludzie, których cholernie kręci, jak się potem w relacji mogą pochwalić jak to oni "pierwsi na świecie" coś zdobyli, a później zaraz ktoś im wytyka, że jednak nie, że coś tam było nie tak, że ktoś był jednak wyżej tylko w jednym stylu. I toczy się taka nierozwiązywalna debata.

No tak, ale w sumie do każdego rekordu/wyczynu możesz mieć takie wątpliwości bo:

- czy można mówić, że zdobyłem Everest, jeśli całą wyprawę organizuje agencja, transportuje mi sprzęt, a na szczyt idę pod ręka z Szerpą, który mnie pilnuje?

- czy jeśli ktoś np robi wyprawę typu "bez wsparcia z zewnątrz" - to oznacza, że nie wolno mu wypić podanej przez miejscowego nomada filiżanki herbaty?

- inny przykład: chyba nikt nie myśli, że rekordy typu "najdłuższa gra na pianinie" (nawiasem mówiąc rekord należy do zmarłego niedawno polskiego podróżnika Romualda Koperskiego) odbywają się faktycznie bez odejścia od instrumentu? - podpowiadam - w tym przypadku na każdą godzinę grania przysługiwało 5 minut przerwy (czyli prawie 10% czasu...)

- a co dopiero powiedzieć o rekordach z wielkimi pieniędzmi w tle gdzie zastosowanie np. odpowiednich butów może się przyczynić do zwycięstwa. Zanim zostaną zabronione to zostają uznane.

- czy jeśli ktoś twierdzi, że przejechał rowerem Polskę w linii prostej  ;) - to chyba kłamał - bo w jaki sposób radził sobie z budynkami?

itp, itd... Wszędzie tak naprawdę przyjmuje się jakieś marginesy. Nie da się tego uniknąć. Kwestia tylko, aby je uczciwie wyznaczyć i o tym mówić.

Przykładowo w przypadku kwesti wjeżdżania/pchania można przyjąć, że 90% z każdego kilometra musi byc pokonane kręcąc pedałami.  (co by dawało dopuszczalnych 100 m pchania/noszenia na każdy 1km). Ktoś oczywiście zapyta a czemu nie 80%, albo 95% - nie ma dobrej odpowiedzi na to.

Zresztą inaczej: ktoś zrobi to z marginesem 90%, to jest pole dla następnego który zrobi to z marginesem 95%. Dokładnie podobnie jest np z wejściami na Everest: najpierw było z tlenem, potem bez tlenu, potem bez wsparcia, a potem z poziomu morza.... (nie licząc tych bez nogi, ręki, niewidomych, itp...)



Offline Mężczyzna Marcin

  • Wiadomości: 46
  • Miasto: Wrocław
  • Na forum od: 06.02.2012
    • Domowa
Odp: Rekord wysokości na rowerze
« 6 Gru 2019, 13:25 »
No ale z tymi podjazdami, to o ile to są te o których myślę, to był pewien problem, że np. do starej kopalni siarki, gdzie jest piaszczysta droga, więc wypych się pojawiał w opisach. No a jak wypych, to zaczyna się zacierać granica między podjazdem, a podejściem.

Też tak słyszałem ,próbowałem się dowiedzieć u źródła jak dużo było tego wpychania, ale niestety nie dowiedziałem się.

Offline Wilk

  • Wiadomości: 19871
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.07.2006
    • Wyprawy Rowerowe
Odp: Rekord wysokości na rowerze
« 6 Gru 2019, 14:52 »
Przykładowo w przypadku kwesti wjeżdżania/pchania można przyjąć, że 90% z każdego kilometra musi byc pokonane kręcąc pedałami.  (co by dawało dopuszczalnych 100 m pchania/noszenia na każdy 1km). Ktoś oczywiście zapyta a czemu nie 80%, albo 95% - nie ma dobrej odpowiedzi na to.

Zresztą inaczej: ktoś zrobi to z marginesem 90%, to jest pole dla następnego który zrobi to z marginesem 95%. Dokładnie podobnie jest np z wejściami na Everest: najpierw było z tlenem, potem bez tlenu, potem bez wsparcia, a potem z poziomu morza.... (nie licząc tych bez nogi, ręki, niewidomych, itp...)

Tylko powiedz po co? Po cholerę się zapinać na taki pseudo-rekord? Tak własnie było z tą wyprawą Duszaków. Zrobili niewątpliwie bardzo trudną i ciekawą wyprawę, ale nakręcili z tego gigantomański filmik, gdzie mottem były słowa "to wydarzyło się naprawdę", który przez długi czas stał się na tym forum tekstem prześmiewczym.

Naprawdę nie można zrobić wejścia/wjazdu na jakąś górę bez reklamowania tego jako rekord? Bicie takich naciąganych rekordów to jest dla mnie w wielu przypadkach wyraz megalomanii ludzi, którzy to robią, chęci zaistnienia za wszelką cenę, bo takie "rekordy" zawsze najlepiej przyciągają media, na to najłatwiej znaleźć sponsorów, wystąpić z tym w telewizji itd. Mamy w tym i tak mistrza nie do pobicia - Marcina Gienieczko, jego nikt nie przeskoczy  ;)

Offline Mężczyzna Marcin

  • Wiadomości: 46
  • Miasto: Wrocław
  • Na forum od: 06.02.2012
    • Domowa
Odp: Rekord wysokości na rowerze
« 6 Gru 2019, 15:04 »
Naprawdę nie można zrobić wejścia/wjazdu na jakąś górę bez reklamowania tego jako rekord? Bicie takich naciąganych rekordów to jest dla mnie w wielu przypadkach wyraz megalomanii ludzi, którzy to robią, chęci zaistnienia za wszelką cenę, bo takie "rekordy" zawsze najlepiej przyciągają media, na to najłatwiej znaleźć sponsorów, wystąpić z tym w telewizji itd.

Sam sobie odpowiedziałeś na drugą część pytania. Tak - zdecydowanie łatwiej znaleźć sponsorów i pieniądze - tak samo jak łatwiej znaleźć finansowanie na "Pierwsze zimowe wejście na K2" niż na "wejście na K2". Nie rozumiem, czemu się dziwisz...

A co do pierwszej: może kogoś kręci bycie "pierwszym"? Co w tym złego? Nawet jeśli to jest tak absolutnie wąska dziedzina i 99% ludzi nigdy się o tym "wyczynie" nie dowie. Ja np wychowałem się na książkach podróżniczych Londona, Verne, Centkiewiczów i zawsze mnie fascynował temat odkrywania "białych plam" - czyli czegoś co dzisiaj jest praktycznie niemożliwe. Ale można sobie stawiać inne cele :-)

Mamy w tym i tak mistrza nie do pobicia - Marcina Gienieczko, jego nikt nie przeskoczy  ;)

Kompletnie mylisz pojęcia - czym innym jest Gienieczko, któremu wielokrotnie zarzucono kłamstwo i oszustwo a czym innym dokonania np. Duszaków. Bardzo niesprawiedliwie wrzucasz ich do jednego worka.

Offline Wilk

  • Wiadomości: 19871
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.07.2006
    • Wyprawy Rowerowe
Odp: Rekord wysokości na rowerze
« 6 Gru 2019, 15:27 »
A co do pierwszej: może kogoś kręci bycie "pierwszym"? Co w tym złego?

Tylko potrzeba bycia na siłę pierwszym to jest jak napisałem - klasyczna megalomania. I taka osoba jak nie potrafi zabłysnąć w tym co naprawdę trudne, gdzie jest wielka konkurencja  - to zamiast tego znajduje kuriozalne rekordy, by na siłę w nich zabłysnąć.

Ja swego czasu wszedłem z rowerem na Rysy, bo chciałem być na najwyższym szczycie Polski z rowerem. Ale nie robiłem z tego śmiesznej narracji, że to rekord, że to nie wiem jak trudne itd. Wszedłem dla własnej satysfakcji, dla chęci sprawdzenia się, nic więcej.

A sprawdzam się w wyścigach rowerowych, tam gdzie jest prawdziwa rywalizacja i też parę wartościowych wyników zrobiłem. I to jest coś wymiernego, jak jesteś pierwszy w wyścigu - to rzeczywiście jesteś pierwszy, a nie jakiś naciągany rekord, gdzie mówisz, że wjechałeś, ale faktycznie ileś pchałeś, tylko sobie to tłumaczysz "bo taka jest konwencja". Dla mnie takie gadanie o konwencji to oszukiwanie samego siebie.
Kompletnie mylisz pojęcia - czym innym jest Gienieczko, któremu wielokrotnie zarzucono kłamstwo i oszustwo a czym innym dokonania np. Duszaków. Bardzo niesprawiedliwie wrzucasz ich do jednego worka.

Tylko ja nie mówię tu o oszustwach Gienieczki, a właśnie o stylu reklamowania przez niego swoich osiągnięć, on jest właśnie numerem 1 w przedstawianiu swoich osiągnięć (i prawdziwych i zmyślonych) jako rekordy. Tu masz taką doskonałą próbę:
https://pytanienasniadanie.tvp.pl/39146721/marcin-gienieczko-wicemistrz-swiata-w-najbardziej-extremalnym-wyscigu-na-cano?fbclid=IwAR3QE5wH_KQZVzpRn_CCvc5NAm2XDfRkvL4LFgbXYEbmc1UYOUk-LAGsMZs

Pytanie na Śniadanie, czyli jeden z najpopularniejszych śniadaniowych programów w Polsce (bo tylko do takich trafiają tego typu "rekordy"). I Gienieczko nazywa swoje osiągnięcie "wicemistrzostwem świata w najbardziej ekstremalnym wyścigu na canoe"

To jest własnie taki przykład robienia na siłę ze swojego osiągnięcia "rekordu". Rzeczywiście płynął w dość trudnym wyścigu, zajął tam razem z partnerem drugie miejsce w kategorii Canoe. Ale twierdzenie, że to najtrudniejszy na świecie wyścig jest mocno naciągane, a gadanie o wicemistrzostwie świata to już w ogóle czysty wymysł w obliczu tego, że startowało tylko 14 załóg, z czego w kategorii Canoe ledwie 6.

Offline Mężczyzna Johnny_n

  • Wiadomości: 699
  • Miasto: Bestwina
  • Na forum od: 09.05.2018
Odp: Rekord wysokości na rowerze
« 9 Gru 2019, 15:03 »
Jak dla mnie, liczy się tylko taki podjazd, który można zrobić bez dotknięcia nogą ziemi. Przy czym samo znalezienie takiej górki i jej zdobycie nie oznacza automatycznie, że to musi być wielki wyczyn. No chyba, że będzie to wjazd na ośmiotysięcznik bez tlenu...  ;)

Dopuszczanie ileś procent wypychu zawsze będzie dawało furtkę do naciągania na różne sposoby, który podjazd należy uznać za ten najwyższy. W ten sposób można powiedzieć, że Everest jest takim podjazdem, bo jak wyruszymy znad morza (wiem, przypadek skrajny), to samego noszenia czy wypychu będzie nie więcej niż 10%.  ;D

Natomiast jak ktoś chce zostać Mistrzem Świata, to niech znajdzie ową górkę i zorganizuje zawody...  ;)
"Gdy wszyscy wiedzą, że coś jest niemożliwe, przychodzi ktoś, kto o tym nie wie i to robi" - A.Einstein

Offline Mężczyzna Dziadek

  • Wiadomości: 1548
  • Miasto: Szczytno, Pionki
  • Na forum od: 05.01.2017
Odp: Rekord wysokości na rowerze
« 9 Gru 2019, 15:34 »
Abstrahując od rekordów globalnych, każdy pewnie rejestruje swoje własne osiągnięcia. Np. zaliczanie gmin - podpytywałem na Zlocie i każda z paru osób miała swoją definicję zaliczenia. Ja swoje gminy zaznaczyłem z podejściem dość luźnym - ot byłem u znajomych przypadkowo z rowerem na dachu auta. Pojechaliśmy rowerami nad jeziorko 5 km w jedną stronę - gmina zaliczona. Z rekordem wysokości mam dylemat: wjechałem na to Sedlo w Durmitorze (1907) z Żabljaka (ok. 1400), tego dnia nie pchałem ale poprzedniego - zdarzyło się. No i tu mam zagwozdkę - liczy się?
Jak podchodzicie do prywatnych rekordów?

Offline Wilk

  • Wiadomości: 19871
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.07.2006
    • Wyprawy Rowerowe
Odp: Rekord wysokości na rowerze
« 9 Gru 2019, 15:41 »
Jak podchodzicie do prywatnych rekordów?

Jak prywatny rekord - to prywatny. Tylko Twoje zasady się liczą.
Dla mnie rekord wysokości to generalnie ciekawostka, te naprawdę wysokie, trudno dostępne podjazdy czy to w Alpach czy w Andach czy w Himalajach są prawie zawsze szutrowo-terenowe i często niemożliwe do wjechania w całości.

Offline Mężczyzna Marcin

  • Wiadomości: 46
  • Miasto: Wrocław
  • Na forum od: 06.02.2012
    • Domowa
Odp: Rekord wysokości na rowerze
« 10 Gru 2019, 15:38 »
Jak dla mnie, liczy się tylko taki podjazd, który można zrobić bez dotknięcia nogą ziemi. Przy czym samo znalezienie takiej górki i jej zdobycie nie oznacza automatycznie, że to musi być wielki wyczyn. No chyba, że będzie to wjazd na ośmiotysięcznik bez tlenu...  ;)

Czyli jak akurat będzie leżało zwalone drzewo to sobie nie uznasz podjazdu :-)

I nie jest to jakis wymysł - tylko realia. W Himalajach często się zdarza mała czy większa lawinka z kamieni/ziemią, która przysypuje drogę na kilku metrach - możesz czekać np 2 dni, az przyjedzie spychacz i Ci wyrówna drogę, albo przeprowadzić te kilka metrów rower po osuwisku...

Dopuszczanie ileś procent wypychu zawsze będzie dawało furtkę do naciągania na różne sposoby, który podjazd należy uznać za ten najwyższy. W ten sposób można powiedzieć, że Everest jest takim podjazdem, bo jak wyruszymy znad morza (wiem, przypadek skrajny), to samego noszenia czy wypychu będzie nie więcej niż 10%.  ;D
A przepraszam, jak jest w przypadku wspinaczy? Dlaczego startują dopiero z Camp Base (na wysokości chyba ok 5500m)? Jedni robia wcześniej podejście (trekkingowo/aklimatyzacyjne) z nieco niższej wysokości, ale nadal nie jest to poziom morza. Oczywiście znalazł się taki co zrobił to jako pierwszy od poziomu morza... :D

Natomiast jak ktoś chce zostać Mistrzem Świata, to niech znajdzie ową górkę i zorganizuje zawody...  ;)

Hm... ja to widzę inaczej - jeden mówi, że cos zrobił, to ja przychodze i mówię, że zrobię to lepiej/wyżej/szybciej. Zawody to już (jak dla mnie) zupełnie inna dyscyplina.

Offline Mężczyzna Marcin

  • Wiadomości: 46
  • Miasto: Wrocław
  • Na forum od: 06.02.2012
    • Domowa
Odp: Rekord wysokości na rowerze
« 10 Gru 2019, 15:47 »
Jak podchodzicie do prywatnych rekordów?

Jak prywatny rekord - to prywatny. Tylko Twoje zasady się liczą.
Dla mnie rekord wysokości to generalnie ciekawostka, te naprawdę wysokie, trudno dostępne podjazdy czy to w Alpach czy w Andach czy w Himalajach są prawie zawsze szutrowo-terenowe i często niemożliwe do wjechania w całości.

Kiedyś - kilka lat temu jak zacząłem się interesować tym tematem myślałem, że rowerem wjadę wszędzie tam, gdzie podjedzie samochód. O jak bardzo się myliłem...

Na poniższym zdjęciu wyraźnie widać ślady opon - czyli samochody jechały, nawet nie wyobrażam sobie jak to robiły pod górę bo ja ledwo byłem w stanie ustać na nogach ślizgając się po kamieniach (odcinek ok 10m)
.

A potem zobaczyłęm na necie filmiki z samochodami, które sa w stanie wjechac na skalny próg o wysokości 50-70 cm.... Aczkolwiek pytanie czy to juz można kwalifikować do miana "samochodu", czy raczej pojazdu....


Offline miki150

  • Użytkownik forum
  • Wiadomości: 6706
  • Miasto: Jeteborno
  • Na forum od: 05.07.2010
Odp: Rekord wysokości na rowerze
« 10 Gru 2019, 23:37 »
Pewnie już to wiesz, ale rekord wysokości samochodem to 6600m, zrobiony na Ojos del Salado. Jacyś ludzie nawet zjechali spod szczytu na rowerach, pewnie po drodze do góry spore odcinki podjeżdżali, może znajdziesz jakieś informacje.

Dla mnie temat jest śliski, ale to już sprawa między Tobą a sponsorami ;)

Offline Mężczyzna Johnny_n

  • Wiadomości: 699
  • Miasto: Bestwina
  • Na forum od: 09.05.2018
Odp: Rekord wysokości na rowerze
« 11 Gru 2019, 17:04 »
Jak dla mnie, liczy się tylko taki podjazd, który można zrobić bez dotknięcia nogą ziemi. Przy czym samo znalezienie takiej górki i jej zdobycie nie oznacza automatycznie, że to musi być wielki wyczyn. No chyba, że będzie to wjazd na ośmiotysięcznik bez tlenu...  ;)

Czyli jak akurat będzie leżało zwalone drzewo to sobie nie uznasz podjazdu :-)

I nie jest to jakis wymysł - tylko realia. W Himalajach często się zdarza mała czy większa lawinka z kamieni/ziemią, która przysypuje drogę na kilku metrach - możesz czekać np 2 dni, az przyjedzie spychacz i Ci wyrówna drogę, albo przeprowadzić te kilka metrów rower po osuwisku...

Drzewo może zablokować również wjazd na parking leżący 5 m.n.p.m. i to się również zdarza. ;) Zakładam jednak, że w normalnych-sprzyjających warunkach da się taki podjazd zrobić bez podpórki i taki uznaje za najwyższy. Po za tym dużo zależy od umiejętności... Freestylowiec może sobie poradzić z taką przeszkodą, natomiast kto inny przestraszy się głębszej kałuży. Skrajne przypadku po prostu odrzucam.  ;)

Dopuszczanie ileś procent wypychu zawsze będzie dawało furtkę do naciągania na różne sposoby, który podjazd należy uznać za ten najwyższy. W ten sposób można powiedzieć, że Everest jest takim podjazdem, bo jak wyruszymy znad morza (wiem, przypadek skrajny), to samego noszenia czy wypychu będzie nie więcej niż 10%.  ;D
A przepraszam, jak jest w przypadku wspinaczy? Dlaczego startują dopiero z Camp Base (na wysokości chyba ok 5500m)? Jedni robia wcześniej podejście (trekkingowo/aklimatyzacyjne) z nieco niższej wysokości, ale nadal nie jest to poziom morza. Oczywiście znalazł się taki co zrobił to jako pierwszy od poziomu morza... :D

Oj tam czepiasz się. ;) Jak widzisz, celowo napisałem w nawiasie "przykład skrajny". Podam więc przykład z mojej okolicy. Konkretnie Magurka Wilkowicka. Według rankingu jakiejś strony, zaczyna się on w centrum Łodygowic i ma ok. 7 km. Tymczasem w rzeczywistości właściwy podjazd rozpoczyna się dopiero nieco powyżej nieszczęsnego zbiornika na Wilkówce, skąd do szczytu jest jakieś 4 km. Wcześniej trudno mówić o podjeździe, przynajmniej jak dla mnie, ale dla niektórych tak będzie. Więc dla jednego 10% w tym przypadku będzie to 700 m, a dla mnie 400 m... ;)

Natomiast jak ktoś chce zostać Mistrzem Świata, to niech znajdzie ową górkę i zorganizuje zawody...  ;)

Hm... ja to widzę inaczej - jeden mówi, że cos zrobił, to ja przychodze i mówię, że zrobię to lepiej/wyżej/szybciej. Zawody to już (jak dla mnie) zupełnie inna dyscyplina.

Czy pierwszy zdobywca Everestu jest Mistrzem Świata we wspinaczce? Może dla fanów tego sportu tak, jak dla mnie jest po prostu pierwszym, który tego dokonał.  :)
"Gdy wszyscy wiedzą, że coś jest niemożliwe, przychodzi ktoś, kto o tym nie wie i to robi" - A.Einstein

Tagi:
 









Organizujemy










Partnerzy





Patronat




Objęliśmy patronat medialny nad wyprawami:











CDN ....
Mobilna wersja forum