Największym urokiem Hulaki były dla mnie skróty terenowe. Czy to nad chmurami gdzieś w paśmie Choczańskim, o wschodzie na przełęczy Rozdziele, czytając opisy stacji na drodze krzyżowej na Łysinie czy wspinając się na Przehybę. Teraz będzie stukanie kilometrów. Sam układ punktów jest bardzo dobry i pełen nieoczywistości. Natomiast będzie to stukanie kilometrów na asfalcie. Jako, że nie jestem uzdolniony fizycznie nadrabiałem babraniem się w błocie, które uwielbiam. Wiem, że jest PGR i Krwawa Pętla. Ale do Hulaki mam sentyment. Pochwała za układ punktów i nieoczywistość wariantu, krytyka za punkty i końce segmentów na przełęczach dostępnych dwustronnie (z wyjątkiem Studzionek).