Cześć
Kilka lat temu miałem okazję parę dni pokręcić się po Apulii i podpisuję się pod Alberobello i półwyspie Gargano, choć to drugie to trochę podjeżdżania było. Nic więcej na TAK co napisano wcześniej już nie dopiszę, natomiast wyczulę aby omijać Foggię porą wieczorową lub po prostu uważać bardziej niż zwykle. Miasto w Italii miało wówczas ponurą opinię ze względu na sąsiedztwo obozów pracy w postaci plantacji pomidorów, w których przez lata wykorzystywano pracowników sezonowych (kiedyś Polaków, gdy Ja byłem to sądząc po nr rej byli Rumuni i Ukraińcy).
Przeżycie dosyć osobliwe widzieć przy głównych trasach wlotowych do miasta mnóstwo nagabywujących dziewczynek przebranych za kobiety, a w samym mieście musiałem mocno do siebie przytulać rower z uwagi na niebywałe jak na Włochy zainteresowanie nim. Do sklepu wszedłem z rowerem na sugestię sprzedawcy, a na dworcu nawet spałem na rowerze, bo jeden lokalny młodzian upatrzył go sobie i próbował naiwnie spode mnie go zabrać (trzy razy).
W Foggi przyjemnie nie było.
I jeden detal z wieczornej jazdy, charakterystyczny dla południa Włoch, nie tylko Apulii. Jadąc z naprzeciwka lubią pozdrawiać rowerzystów długimi światłami (tak to interpretuję), chyba w zastępstwie trąbienia za dnia. Nie mniej nie należy reagować agresją i wymachiwać palcami czy rękoma, oni tak po prostu mają.
Odnośnie spania na dziko to nie było żadnego kłopotu, a jedynego pełzającego węża widziałem na campingu w Zapponeta ;-). W Bari przy morzu na wysokości stacji kolejowej Bari Sud jest Parco Perotti z kilkoma takimi szeroko rozstawionymi wiatami/namiotami (widać je na googlemaps), pod którymi są duże ławki. Sam Park to takie miejsce rekreacyjno-czworonogowe, dziwnych typów nie było (nie licząc mnie). Było czysto i nie śmierdzi.
Pozdrawiam