...No i to wszystko są spekulacje, jak wytrzymał prawie 4 doby jazdy z ledwie 2h15min snu (jak podali organizatorzy) to już wie tylko sam Sofiane.
Kiedyś pracowałem z człowiekiem, który sypiał ok. 2h na dobę przez dłuższy czas bez żadnej chemii i normalnie funkcjonował. Oprócz predyspozycji, którymi pewnie dysponował, używał jakiejś metody łączącej koncepcje snu polifazowego, autohipnozy, metody Silvy itp.
No własnie bo w trochę chorym kierunku ta rozmowa zmierza, to się poradnik dla koksiarzy zaczyna robić. Ja wolę w błogiej nieświadomości żyć dopóki nie mam dowodów, a nie każdy mniej typowy wynik tłumaczyć dopingowaniem. Natomiast nie odpuściłbym sytuacji, gdy o oszustwie wiem, bo walczyć z oszustwem trzeba tam gdzie je widać, a nie wstawiać ploty.Parę osób tu np. pisało o jawnie zaobserwowanych oszustwach na BBT. Tylko dlaczego tego nie zgłosili do orga, dlaczego nie napisali o tym publicznie na grupie wyścigu, konkretnie z nazwiskami oszusta i opisem sytuacji? Bo to trochę jak z pijanymi kierowcami i rodzinką która przymyka oczy na to, że tatuś po weselu siada za kółko "wczorajszy". To jest forma milczącego przyzwolenia na oszukiwanie, bo jak będzie kilka takich głośniejszych afer - to bardzo duża szansa, że liczba oszustów w kolejnych edycjach spadnie. Bo będą wiedzieli, że nie ma na to społecznego przyzwolenia, że tacy oszuści będą sekowani - a to jest dużo skuteczniejsza metoda walki z oszustami niż regulamin. Tylko mnóstwo ludzi co uwielbiają innych obgadywać na boku, snuć jakieś teorie, że ten i tamten to na pewno bierze doping - zwyczajnie nie ma jaj, żeby pod swoim imieniem i nazwiskiem zaprotestować, nawet wtedy gdy sytuacja jest oczywista. Widziałem to gdy uczestniczyłem w tym proteście przeciw pseudo-dopingowemu testowi na ostatnim BBT. W prywatnych rozmowach ludzie obgadywali Roberta i innych dyskutantów w bardzo brzydki sposób, ale jak trzeba było publicznie bronić tego stanowiska - to ja zostałem sam na placu boju i ścierałem się z populistycznymi argumentami, że "jak protestują to na 100% sami biorą".Tak więc to taki kamyczek do naszego własnego ogródka - nie ma co wszystkiego zwalać na organizatora, bo na tego typu wyścigach rolę sędziów często pełnimy sami i to od naszej postawy bardzo wiele zależy.
Nie zostałeś wtedy sam. Po wyścigu rozmawiałem przez telefon z Robertem na ten temat i powiedziałem mu jak to wygląda z mojej ( i chyba nie tylko mojej) perspektywy. Kontrolę trzeba wprowadzić ale porządna a nie robić jakieś pseudotesty na kolanie.
Kiedyś pracowałem z człowiekiem, który sypiał ok. 2h na dobę przez dłuższy czas bez żadnej chemii i normalnie funkcjonował. Oprócz predyspozycji, którymi pewnie dysponował, używał jakiejś metody łączącej koncepcje snu polifazowego, autohipnozy, metody Silvy itp. Nie znam szczegółów. Piszę o tym, żeby spojrzeć na sprawę optymistycznie i dać do myślenia, że może się da coś takiego po prostu wytrenować. Tak jak szybkie czytanie na przykład. Może kogoś to zainspiruje.
Ja rozmawiałem z żeglarzem regatowym, byłym rybakiem, dla niego 72h pracy non stop na kutrze to była norma. Gośc nie miał żadnych kryzysów w ponad pięćdziesięciogodzinnych wyścigach.
Nadal celuję w pudło i liczę na byczysowy doping :p.
Na razie nie mam jeszcze ani roweru, ani torebek :p. Wielu innych rzeczy też nie :d. Jakieś dobre rady?