Podczas niedzielnej przejażdżki chciałem sprawdzić przejezdność niektórych odcinków dróg wzdłuż Wisłoka, ustalić umowne, rowerowe miejsce źródeł Wisłoka, przejechać ok. 100 km i zaliczyć parę gmin.
Stało się inaczej - dla mnie zupełnie nowe przygody, których dotąd nie doświadczyłem, bo nie jeżdżę zimą i w błocie.
Planowana trasa zaznaczona na niebiesko została zmodyfikowana podczas wycieczki (kolor czerwony)
Ślad:
https://ridewithgps.com/trips/45109981Zdjęcia:
https://photos.app.goo.gl/y17xySeDcRGVp6ce9Na początku było całkiem spokojnie, tyle że jazda pod wiatr, który wiał dość mocno.
Pierwszy problem dla mnie pojawił się w okolicy 7 kilometra, kiedy szutrowa droga wznosząca się łagodnie w stronę szczytu Górki Kuncakowej była przysypana śniegiem. Śnieg niestety był mokry, a droga, którą przykrywał była błotnista. Takie warunki powodowały, że tylne koło roweru ślizgało się nie dając szans na podjazd, więc z rowerowej wycieczka stała się piesza. Dotarłem na przewyższenie mając nadzieję, że po płaskim jakoś pojadę. Nie pojechałem - koła uślizgiwały się na boki nie dając możliwości utrzymania równowagi. Te same problemy miałem próbując przy pierwszej możliwej okazji jechać w dół.Wycieczka - piesza - jednak dalej trwa. Dotarłem wreszcie do asfaltu w okolicach Wisłoczka obiecując sobie myślach, że dziś trzymam się już tylko dróg utwardzonych.
I tak było do Wernejówki (22 km), gdzie chciałem sprawdzić stan brodu przez Wisłok, a być może przeprawić się na prawy brzeg rzeki. Niestety zbyt wysoki poziom wody zniechęcił mnie do przeprawy, więc pojechałem dalej swoją wyznaczoną trasą, aby sprawdzić przejezdność drogi wzdłuż lewego brzegu Wisłoka na odcinku Wernejówka - Surowica. Na tym odcinku błoto zmieszane z resztkami łodyg letniej roślinności obficie wbijało się miedzy widelec i błotnik a koła, skutecznie blokując ich obrót. Trochę jadąc, trochę idąc, dotarłem wreszcie do drogi asfaltowej w Surowicy, oczyściłem nieco rower i pojechałem dalej. Mimo, że podłoże twarde to jednak szybką jazdę utrudniał coraz większy wiatr i opady deszczu.
W Moszczańcu podczas krótkiego odpoczynku postanowiłem skrócić trasę swojej wycieczki i nie jechać do Komańczy tylko za Wisłokiem Wielkim podążać szlakiem rowerowym przez Darów i Puławy do Rymanowa. Niestety droga do Darowa była w wyższych partiach pokryta mokrym śniegiem nie pozwalając jechać. Po ok. 2 km takiego prowadzenia roweru postanowiłem jednak wrócić kawałek i ruszyć w stonę Woli Piotrowej, gdzie według mapy powinienem szybko dotrzeć do asfaltu i pierwotnie wyznaczonej trasy mojej wycieczki. Oczywiście ten odcinek też był zaśnieżony, więc prowadzenie roweru było konieczne.
Po kilku kilometrach podejścia dotarłem wreszcie do twardej, suchej drogi i mogłem kontynuować wycieczkę jadąc rowerem. Była to przyjemna odmiana, gdyż było z górki i jechało się w miarę szybko. Ostatnie 10 km ciągnęło się jednak bardzo, bo znów zaczął padać deszcz, a wiatr wiał coraz mocniej.
Przygotowując trasę do tej wycieczki opierałem się wyłącznie o mapy OpenStreetMap, na których nie ma informacji o aktualnych trasach rowerowych. W trakcie wycieczki okazało się, że w okolicach Rymanowa jest sieć tras rowerowych utworzonych w ramach projektu pn. "Promocja dziedzictwa przyrodniczego i kulturowego regionu pogranicza polsko - słowackiego za pośrednictwem tras rowerowych".
Informacje o projekcie:
http://www.rymanow.krosno.lasy.gov.pl/projekty-i-fundusze/-/asset_publisher/1M8a/content/-promocja-dziedzictwa-przyrodniczego-i-kulturowego-regionu-pogranicza-polsko-slowackiego-za-posrednictwem-tras-rowerowych-