Cytat: Wilk w 10 Mar 2020, 22:28Ile osób w Europie zmarło, ile w Polsce? Na razie to są śmieszne liczby w porównaniu do populacji, nawet w Chinach.Mimo iż były/są to śmieszne liczby, jednak Chiny mega poważnie, choć też za późno, podeszły do działań prewencyjnych. W linku, który podałem jest porównanie przebiegu hiszpanki dla dwóch dużych miast w USA. Jak widać zastosowanie prewencji lub jej brak miało duży wpływ na liczbę zgonów. Zresztą wielu specjalistów podkreśla, że trzeba w maksymalny sposób spowolnić rozwój epidemii i ja się z tym zgadzam.Cytat: Wilk w 10 Mar 2020, 22:28 To, że na początku wzrost zachorowań jest duży to normalna sprawa. Jak epidemia zwykłej grypy łapie to też jest szybki wzrost zachorowań i dużo większa liczba zgonów. Równie dobrze za 2 miesiące może być po temacie.Może za dwa miesiące będzie po temacie, a może za dwa miesiące będzie zarażone 10-20% Polaków. Wtedy na wprowadzanie jakichkolwiek ograniczeń/zakazów będzie dużo za późno.Jeśli byłbyś rządzącym jakie działania w aktualnej sytuacji byś podejmował aby ograniczyć rozwój epidemii? Bo ja właśnie w pierwszej kolejności odwołałbym imprezy masowe, ale poszedłbym dalej i rozszerzyłbym to na teatry, kina i miejsca gdzie ludzie mogą się zbierać w dużych skupiskach. Również mocno rozważałbym zamykanie szkół, przedszkoli i żłobków. Pracodawców nakłaniałbym, aby w miarę możliwości delegowali pracowników na prace zdalną, choć tu wiele firm bez specjalnych namów przygotowuje plany wysłania wielu pracowników na zdalną pracę.
Ile osób w Europie zmarło, ile w Polsce? Na razie to są śmieszne liczby w porównaniu do populacji, nawet w Chinach.
To, że na początku wzrost zachorowań jest duży to normalna sprawa. Jak epidemia zwykłej grypy łapie to też jest szybki wzrost zachorowań i dużo większa liczba zgonów. Równie dobrze za 2 miesiące może być po temacie.
Z doniesień medialnych wynika, że w Chinah ilość zakarzonych spada, tylko tam podjęto kwarantannie całe miasta, odwołanie imprez masowych to jest pierwsza rzecz jaka powinna zostać wprowadzona.
Cytat: Felek w 11 Mar 2020, 09:09Z doniesień medialnych wynika, że w Chinah ilość zakarzonych spada, tylko tam podjęto kwarantannie całe miasta, odwołanie imprez masowych to jest pierwsza rzecz jaka powinna zostać wprowadzona.Czytałem, że jakiś Chińczyk poddany kwarantannie został po tygodniu wypatrzony przez jakieś automagiczne kamery i dostał ostrzeżenie, że ma nie wychodzić z domu.
Niemcy spodziewają się zarażenia 70% populacji. Z tego kilka procent pójdzie do piachu. Mało?
Mimo iż były/są to śmieszne liczby, jednak Chiny mega poważnie, choć też za późno, podeszły do działań prewencyjnych. W linku, który podałem jest porównanie przebiegu hiszpanki dla dwóch dużych miast w USA. Jak widać zastosowanie prewencji lub jej brak miało duży wpływ na liczbę zgonów. Zresztą wielu specjalistów podkreśla, że trzeba w maksymalny sposób spowolnić rozwój epidemii i ja się z tym zgadzam.
Bo ja właśnie w pierwszej kolejności odwołałbym imprezy masowe, ale poszedłbym dalej i rozszerzyłbym to na teatry, kina i miejsca gdzie ludzie mogą się zbierać w dużych skupiskach. Również mocno rozważałbym zamykanie szkół, przedszkoli i żłobków. Pracodawców nakłaniałbym, aby w miarę możliwości delegowali pracowników na prace zdalną, choć tu wiele firm bez specjalnych namów przygotowuje plany wysłania wielu pracowników na zdalną pracę.
I za działanie się wzięli dopiero jak już było grubo za późno, jak już były setki chorych i tysiące zarażonych, wtedy to już była musztarda po obiedzie.
W tym jest właśnie problem, nie da się zamknąć działalności kraju, dlatego takie zagrania jak zamykanie imprez masowych to tylko oszukiwanie rzeczywistości, natomiast popieram zamykanie szkół i przedszkoli, bo to poza komunikacją publiczną są doskonałe miejsca do przenoszenia zarazków i można to zrobić niewielkim kosztem.
Ilu ludzi mających zobowiązania zawodowe powie swojemu szefowi - idę na kwarantannę. Ilu pracodawców się na to zgodzi, a ilu ukarze pracownika, ilu wyciągnie wobec niego sankcje uznając go za cwaniaczka wykorzystującego sytuację?
Też i porównania do hiszpanki nie mają większego sensu. To było sto lat temu, przy całkowicie innym poziomie higieny, przy społeczeństwach zrujnowanych straszną wojną, przy dziesiątkach tysięcy inwalidów, przy społeczeństwach całe lata cierpiących na niedobory wielu towarów żywnościowych. W efekcie tego grypa uderzyła na bardzo osłabionych ludzi, stąd zebrała tak straszne żniwo.
Dodam, że do wielu teatrów ludzie przyjeżdżają z całej Polski. Ot choćby do Romy, która ma widownię prawie 1tys. osób. Później rozwleczenie tego po całej Polsce nie jest problemem.
Ale przecież nikt sobie nie wymyśla, że idzie na kwarantannę. To inspektor sanitarny wydaje decyzję, nie wiem w jakiej formie, podejrzewam, że w papierowej. I taka decyzja jest średnio korzystna dla pracownika, bo zgodnie z ustawą chorobową niezdolność do pracy z powodu poddania kwarantanną jest zrównywana z L4 i dokładnie tak samo jest wypłacane wynagrodzenie za te dni. Więc nie jestem przekonany, że będzie las rąk aby iść na kwarantannę. I tak jak wspomniałem, wiele firm już odsyła pracowników do domu na pracę zdalną - oczywiście tam gdzie jest to możliwe.
Mają sens, bo obydwa miasta miały te same warunki, jednak tam gdzie zastosowano szybką prewencję, tam negatywne efekty epidemii były mniejsze. Zresztą wszystkie opinie jakie czytam specjalistów (nie polityków) są w tej materii zgodne - ograniczenie rozmiaru epidemii jest kluczowe.
Nie bez powodu Chińczycy zamknęli na amen to Wuhan, czy nawet cała prowincję, tam stanęło prawie wszystko. Bo to jest dopiero skuteczna metoda, podczas gdy to co jest podejmowane u nas to tylko minimalne ograniczanie ryzyka.
Ale tak piszesz jakbyś nie znał polskich realiów. Co po L4 ludziom na działalnościach gospodarczych, tysiącom małych firm itd? Ludzie na etatach to jest tylko część zatrudnionych w Polsce, bo wielu pracuje w zupełnie innych realiach. A i w wielu firmach oczywiście dasz radę wziąć L4 jak się uprzesz, ale zapłacisz za to w przyszłości rozmaitymi sankcjami, jeśli szef uzna to za wykręcanie się.
Prosimy Was również o odpowiedzialne zachowanie – każdy, kto odczuwa jakiekolwiek objawy chorobowe – kaszel, gorączkę czy katar nie powinien przychodzić do pracy, ale udać się do lekarza. Zwracajcie również uwagę na stan zdrowia Waszych współpracowników i reagujcie stanowczo, jeśli czyjś stan będzie wskazywał na objawy chorobowe.Nasze wspólne bezpieczeństwo zależy obecnie między innymi od odpowiedzialnego podejścia do stosowania się do tych elementarnych zasad!
Wyciąganie wniosków na przykładzie 2 przykładów to jest obarczone sporym marginesem błędu. Nie znam na tyle historii tej epidemii, by to oceniać. Ale takich miast były tysiące i ciężko uwierzyć, by ludzie na coś takiego nie wpadli, gdyby to było kluczową sprawą, tym bardziej, że to były inne czasy, dużo mniej się podróżowało, dużo łatwiej było wprowadzić drakońskie obostrzenia
Nietypową cechą tej pandemii był odwrócony profil wiekowy jej ofiar. Umierali przede wszystkim ludzie młodzi i w średnim wieku (20–40 lat), podczas gdy zwykle na grypę umierają dzieci, osoby starsze i z osłabioną odpornością. W relacjach z pandemii podkreślano, że liczba zgonów w młodszym wieku przekraczała liczbę zgonów w starszym wieku, np. w Szwajcarii znacznie poważniejszy przebieg zachorowań stwierdzono u osób w przedziale wiekowym 20–49 lat[12].Uczeni z University of Wisconsin-Madison w USA, badając zakażone wirusem hiszpanki makaki, doszli do wniosku, że to nie sam wirus był bezpośrednio odpowiedzialny za wysoką śmiertelność wśród zarażonych. Kierujący badaniami Yoshihiro Kawaoka twierdzi, że małpy zabił ich własny układ odpornościowy. Okazało się, że atak układu odpornościowego na zakażone płuca, wywołany hipercytokinemią, był tak silny, iż niszczył płuca. Wyjaśnia to, dlaczego (w odróżnieniu od normalnej grypy) hiszpanka zabijała głównie młodych ludzi – to właśnie młode osoby mają najsilniej działający układ odpornościowy.
ryzyko złapania wirusa większe niż na maratonie
Do lipca jeszcze daleko, ale po cichu liczę, że może Koło Ultra w Hulace przywróci poprzednie rozwiązanie startu uczestnika w dowolnym terminie w odpowiedzi na troskę naszego nieRządu o zdrowie nasze i nie nasze Myślę, że w ultramaratonach przynajmniej od momentu startu ryzyko złapania czy zakażenia kogoś wirusem jest odwrotnie proporcjonalne do ryzyka złapania gumy czy gleby. Do rozważenie kwestia rozmachu spędu przed i po oraz dodatkowy zapis w regulaminie zakazu dotykania czyjegoś roweru pod groźba wykluczenia napastnika i napastowanego.Nie łapię idei ograniczania imprez rowerowych w terenie otwartym jeśli nie wprowadzamy ograniczeń np. do jazdy komunikacją miejską.