Dodam, że dziś w Wawie na ścieżce rowerowej na Świętokrzyskiej stałem w korku rowerowym....ryzyko złapania wirusa większe niż na maratonie, a mimo to nikt nie zakazuje jazdy rowererem.
Ale ograniczanie ryzyka nie jest 0/1. W naszej rzeczywistości, przy naszych uwarunkowaniach trzeba wprowadzać to co się da. Zobacz, wczoraj imprezy masowe, dzisiaj już placówki oświatowe, teatry i kina. Zamknięcie analogiczne jak w Chinach nie wchodzi w grę, ale trzeba innymi możliwymi sposobami ograniczać epidemię.
Nie za bardzo wiem o co Ci chodzi z tym zwolnieniami. Pracuje zawodowo od 24 lat więc wydaje mi się, że realia znam. Nie wyobrażam sobie, że pracodawca będzie chciał nakładać jakiekolwiek sankcje za to, że pracownik podporządkował się decyzji inspektora sanitarnego. Na miejscu pracodawcy dziękowałbym służbom, że takiego pracownika znaleźli i odizolowali. Prędzej spodziewam się przypadków w drugą stronę tzn. chory pracownik nie będzie chciał iść na L4/poddać się kwarantannie z przyczyn finansowych. I tu jest rola organów Państwa, aby takie osoby przypilnować.
Czyli im silniejszy układ odpornościowy człowieka tym większe ryzyko zgonu na hiszpankę. Osoby "osłabione i niedożywione" mające słabszą odpowiedź immunologiczną nie dostawały burzy cytokin i miały większe szanse przeżycia. Amerykańscy żołnierze, którzy przywlekli chorobę do Europy byli młodzi, silni i dobrze odżywieni wiosną 1918r.
Hiszpanka trafiła na odpowiedni moment w dziejach. Trwała I wojna światowa, a co za tym idzie trwała wielka wędrówka armii i cywilów. Ludzie pokonywali duże odległości, co powodowało, iż wirus rozprzestrzeniał się po całej kuli ziemskiej. Za przykład można podać amerykańskich żołnierzy, którzy kursowali na trasach z Europą, czy wspomnianych chińskich pracowników.Pandemii sprzyjały także warunki w jakich przebywali ludzie. W miastach mieszkano w przepełnionych kamienicach czynszowych. Natomiast na froncie żołnierze stacjonowali w przepełnionych obozach.W warunkach pokojowych chorzy zostawali w domu, w ten sposób ograniczając zarażanie innych. Podczas I wojny światowej chorzy i zdrowi mieszali się w okopach, zwiększając zaraźliwość wirusa. Następnie chorzy byli wysyłani pociągami do innych jednostek lub do domów, co z kolei powodowało zarażanie cywilów. Bliskość i częstość kontaktu stanowiła wprost wymarzone środowisko do rozwoju grypy.
To, co napisał Olo, brzmi rozsądnie.
coś takiego jak w Czechach, czyli odwołanie imprez powyżej 100 osób
Cytat: Wilk w 11 Mar 2020, 17:36coś takiego jak w Czechach, czyli odwołanie imprez powyżej 100 osóbJa się pytam jaka jest różnica między imprezą na 100 osób A tramwajem numer 8 w Krakowie, zwykłym piętrem w biurowcu, itp.? Głupota do potęgi.
Ciężko zdalnie obsługiwać w urzędzie, spawać, montować płytki czy rozkładać towary na półkach w sklepie. Równie ciężko zdalnie pracować na stolarni, szyć ubrania, czy sprzedawać cokolwiek w placówce. Możliwość pracy zdalnej to pewnie ~10-20% pracowników. Reszta to codzienne imprezy powyżej 100 osób...
korpy pracują zdalnie
Ja się pytam jaka jest różnica między imprezą na 100 osób A tramwajem numer 8 w Krakowie, zwykłym piętrem w biurowcu, itp.? Głupota do potęgi.