Koronawirus - interwencje policji

[poziom]

https://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/7,54420,25852731,policyjna-lapanka-na-sciezkach-rowerowych-rowerem-do-pracy.html#s=BoxOpLink

Po co zapewnić ludziom maski i ogólnodostępne testy...lepiej za twarz wziąć, w końcu idziemy w stronę totalitaryzmu...

[Hipek]

Czy ktoś może wrzucić pełen tekst?

[Weronika]

Ale i tak znajdą się piewcy i oratorzy takich systemów, czy chcą czy nie chcą

[kawerna]

Czy ktoś może wrzucić pełen tekst?

Proszę

(Kliknij, by pokazać/ukryć)

koronawirus
Policyjna łapanka na ścieżkach rowerowych. Mecenas Dubois: Na miejscu rowerzysty nie przyjmowałbym mandatu
Wojciech Karpieszuk
8 kwietnia 2020 | 06:05
Rowerzyści we wtorek na ścieżce wzdłuż Pola Mokotowskiego

Policjanci masowo zatrzymują rowerzystów na ścieżkach rowerowych. Pytają o cel podróży. Rowerzyści: - Jakie ja stwarzam zagrożenie? Zajmijcie się lepiej piratami drogowymi, którzy szaleją po pustych ulicach.

„Policja zatrzymuje jadących wzdłuż Pola Mokotowskiego rowerzystów. To jest już gruba przesada. Czy wszystkie auta przejeżdżające obok al. Żwirki i Wigury też są zatrzymywane?” – napisał na Twitterze Beniamin Łuczyński, rzecznik stowarzyszenia Miasto Jest Nasze. Na dołączonym zdjęciu widać funkcjonariuszy rozmawiających z rowerzystami.


Beniamin Łuczyński
@BenLuczynski
. @Policja_KSP zatrzymuje jadących WZDŁUŻ Pola Mokotowskiego rowerzystów. To już jest gruba przesada. Czy wszystkie przejeżdżające obok Żwirki i Wigury auta też są zatrzymywane?

Zobacz obraz na Twitterze
187
19:46 - 6 kwi 2020
Twitter Ads - informacje i Polityka prywatności
Ludzie o tym mówią: 55
– W poniedziałek również byłem zatrzymywany dwa razy. Policjanci pytali, dlaczego jeżdżę rowerem, nie rozumiejąc, że może on służyć nie tylko do rekreacji, ale jako środek lokomocji. Zresztą w czasach epidemii bezpieczniejszy niż transport publiczny – stwierdza Beniamin Łuczyński. Nie dostał mandatu.

Sam mam podobne doświadczenie. W niedzielę, w celach zawodowych jechałem rowerem. Byłem trzykrotnie zatrzymywany przez piesze patrole policyjne na krótkim odcinku Al. Ujazdowskich i ul. Belwederskiej, między ul. Gagarina i pl. Na Rozdrożu. Jeden z funkcjonariuszy pytał mnie o cel rowerowej jazdy, kolejny radził szybki powrót do domu, trzeci zapytał, czy mogę nie jechać Al. Ujazdowskimi, tylko odbić w jakąś boczną ulicę. W mediach społecznościach internauci wręcz się ostrzegają, gdzie policja zatrzymuje rowerzystów. W środę po południu w grupie Powiśle Warszawa na Facebooku ktoś wrzucił zdjęcie policjantów spisujących rowerzystę na ścieżce rowerowej wzdłuż Wisłostrady.

Policja: ponad 830 mandatów
Rząd, ze względu na epidemię koronawirusa, wprowadził różne ograniczenia, m.in. zakaz używania rowerów miejskich. W rozporządzeniu Ministerstwa Zdrowia nie ma jednak zakazu poruszania się na prywatnych rowerach. Dlaczego zatem policjanci zatrzymują rowerzystów? Zapewne powołują się na zapisy rozporządzenia, że można się przemieszczać jedynie, by załatwić sprawy niezbędne do życia codziennego. Przepisy nie definiują takich czynności, więc wiele zależy od interpretacji policjantów. Rozporządzenie dopuszcza przemieszczanie się w przypadku dojazdu do pracy i z pracy, teoretycznie można tam jechać rowerem.



W portalach społecznościowych pojawiły się głosy, by policjanci bardziej zaangażowali się w wyłapywanie piratów drogowych, którzy szaleją po opustoszałych ulicach miasta, zamiast zatrzymywać spacerowiczów i rowerzystów. Reportażysta Filip Springer napisał na Facebooku: „A tych kolesi, co grzeją 180 km/ h po Poniatowskim to policja też tak zawzięcie łapie jak spacerowiczów? (...). Może jeden patrol by się przydało z jakiegoś pilnie strzeżonego parku wycofać?”.

Rowerzysta w Al. Niepodległości na wysokości Pola Mokotowskiego
Rowerzysta w Al. Niepodległości na wysokości Pola Mokotowskiego  Fot. Jedrzej Nowicki / Agencja Gazeta

Codzienne wyścigi piratów kierowców i motocyklistów, zwłaszcza wieczorami, odbywają się również od kilkunastu dni w al. KEN na Ursynowie. Zarząd Dróg Miejskich, obrazując materiał właśnie zdjęciem z tej arterii, opublikował statystyki dotyczące marca. Drogowcy porównali ruch w newralgicznym miejscu w Warszawie – na rondzie Dmowskiego. W zwykły dzień roboczy przejeżdżało tamtędy ok. 90 tys. kierowców. W ostatnich dniach – ok. 45 tys. Przy ruchu mniejszym o połowę liczba wypadków w marcu nie spadła tak bardzo. Przed rokiem doszło w Warszawie do 63 wypadków drogowych, w których zostały ranne 73 osoby. Przed miesiącem było 48 wypadków, w których rannych zostało 57 osób. To spadek odpowiednio o 24 i 22 proc. Wnioski? „To, że na ulicach zrobiło się luźniej, nie oznacza, że kierowcy jeżdżą bezpieczniej – wręcz przeciwnie. Po drugie, co pokazują dane ogólnokrajowe (…), wypadki na drogach są obecnie groźniejsze w skutkach” – czytamy na stronach ZDM.

Czytaj także: Koronawirus okazją do blokady rowerów. Premier w ogniu krytyki, bo inne państwa wręcz zachęcają do jazdy na dwóch kółkach
Policjanci nie prowadzą statystyk, ilu rowerzystów ukarano za naruszenie rządowych obostrzeń związanych z koronawirusem. Podają ogólne dane. Od 24 marca funkcjonariusze interweniowali 1089 razy w związku z naruszeniem art. 54 Kodeksu wykroczeń („Kto wykracza przeciwko wydanym z upoważnienia ustawy przepisom porządkowym o zachowaniu się w miejscach publicznych, podlega karze grzywny do 500 złotych albo karze nagany”). Policjanci nałożyli 833 mandaty karne. W pozostałych przypadkach skierowali wnioski o ukaranie do sądu.

Unormowania i grzywny niekonstytucyjne
Sylwester Marczak, rzecznik Komendy Stołecznej Policji, zapewnia, że na moście Poniatowskiego od kilku miesięcy „aktywnie pracują policjanci drogówki, a działania te wykonywane są m.in. w ramach służb ponadnormatywnych”. Dodaje: – Systematycznie od wielu miesięcy spada liczba wyścigów, co jest m.in. zasługą grupy Speed. I tak jak działała ona miesiąc temu, tak działa i dzisiaj.

– Na miejscu rowerzysty nie przyjmowałbym mandatu. Chciałbym, by sąd zajął się sprawą. Te unormowania nie mają podłoża konstytucyjnego. Są bezprawne – komentuje mec. Jacek Dubois. Dodaje: – Nasze konstytucyjne uprawnienia władza może ograniczyć, wprowadzając stan nadzwyczajny. To m.in. stan klęski żywiołowej, który – moim zdaniem – powinien być w Polsce wprowadzony. Wtedy takie ograniczenia byłyby zgodne z prawem i bym się do nich zastosował. Władza nie wprowadziła stanu nadzwyczajnego z powodu swoich partykularnych interesów, a nie dobra obywateli. Według mnie osoby za to odpowiedzialne narażają się w przyszłości na odpowiedzialność karną

[szy]

Na C3C na Facebooku wczoraj kilka osób w komentarzach informowało o patrolach policyjnych w Oliwie - Dolina Radości, Klesza Droga, okolice. I o przyjaznych pouczeniach ze strony policji. Wrzuciłbym link do posta, ale... jak na złość teraz nie widzę w którym to było.

Szy.

[olo]

Na C3C na Facebooku wczoraj kilka osób w komentarzach informowało o patrolach policyjnych w Oliwie - Dolina Radości, Klesza Droga,

Zastanawiałem się nad Kleszą Drogą, czy to jest już las, czy już nie. Aczkolwiek jak dla mnie jest to oczywiste miejsce dla patroli, podobnie jak pas nadmorski. Bez sensu się tam pchać. Dla bezpieczeństwa (i większego dystansu ) wczoraj jechałem trasą Kokoszki - Gdańsk Główny PKP - Oliwa (skrzyżowanie z Kołobrzeską). Żadnego patrolu nie napotkałem.

[szy]

Bez sensu się tam pchać.

Prawda. W dodatku ci na szosach to mają najgorzej, bo potrzebują najlepszej infrastruktury, dla której w przypadku Kleszej nie ma dobrej alternatywy (w trybie "krótko i szybko"). Ale już spacer, bieganie, gravele, MTB - zakazem można się w ogóle nie przejmować. Wystarczy znaleźć sobie dyskretne wejście do lasu, a w nim zostać na mniej popularnych drogach, ścieżkach.

Ja wczoraj krótka pętla po Jaśkowym Lesie - ludzi z psami i spacerujących tylu co zawsze w ostatnich latach. W 40 minut jakieś 20-25 osób.

Aha - pisałem kilka dni temu, że miasto Gdańsk nie zamknęło oficjalnie swoich lasów - myliłem się, jednak zamknęło :/

Szy.

[Wilk]

https://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/7,54420,25852731,policyjna-lapanka-na-sciezkach-rowerowych-rowerem-do-pracy.html#s=BoxOpLink

Po co zapewnić ludziom maski i ogólnodostępne testy...lepiej za twarz wziąć, w końcu idziemy w stronę totalitaryzmu...

No i co wielkiego w tym artykule jest? Obstawiają głównie parki czy lasy, tam gdzie jest zakaz i gdzie ludzie się gromadzą. To nie jest tak, że jak jedziesz do pracy to dostaniesz mandat, najczęściej pytają się i puszczają, taką sytuacje miał np. kolega z mojej pracy wczoraj dojeżdżający do roboty na ścieżce w Wilanowie.

Ale i tak znajdą się piewcy i oratorzy takich systemów, czy chcą czy nie chcą

Ciągle uderzasz w takie tony, tak jakbyśmy mieli tu totalitaryzm. Spójrz sobie na statystyki, to jedno jest w nich widoczne, że kraje które nie wprowadziły takich obostrzeń na wczesnym etapie, które zupełnie olały sprawę - obrywają od epidemii bardzo mocno. Zobacz co się dzieje w Wielkiej Brytanii czy USA.

Nikt przy zdrowych zmysłach nie jest zwolennikiem takich ograniczeń wprowadzanych ot tak sobie. Ale teraz nie są wprowadzane ot tak sobie, są wprowadzane - bo jest na to bardzo poważne uzasadnienie. A jeśli ktoś odrobinę zna polskie realia - to musi wiedzieć, że jak policja nie będzie tego egzekwować - to ludzie będą to na potęgę olewać, tak jak olewali te wcześniejsze ograniczenia. I też przy takiej skali - zawsze się trafią nadużycia, zawsze się trafią głupi i nadgorliwi policjanci, to jest nieuniknione. I trzeba to próbować zrozumieć, a nie wyciągać każde nadużycie i na tej podstawie oceniać, że cała idea jest do niczego, że to dobre dla "zwolenników takich systemów".

Zastanów się bardzo poważnie co Ty byś robiła, gdybyś była w rządzie i o tym decydowała. Czy pozwoliłabyś poluzować te rygory z wielkim prawdopodobieństwem wiedząc, że ceną za to będzie większa liczba zachorowań? Polska ma znaczniej mniej miejsc w szpitalach niż Włochy czy Brytania, dlatego my za takie błędy zapłacimy dużo wyższą cenę, w razie gwałtownego skoku zachorowań mnóstwo ludzi zostanie bez pomocy. Więc trzeba za wszelką cenę próbować ten wzrost ograniczać - i na razie jest to bardzo skuteczna taktyka, obrywamy dużo mniej niż inni, nie przekroczyliśmy poziomu wydolności służby zdrowia.

Decydując o tym zaryzykowałabyś? Zaryzykowałabyś wiedząc, że ceną decyzji o poluzowaniu rygorów może być z dużym prawdopodobieństwem liczba chorych powyżej wydolności polskich szpitali? Bo to łatwo tak gadać o państwie totalitarnym, ale co innego podejmować decyzję jak się ma szczegółowe informacje ile jest miejsc w szpitalach i jaki jest stan przygotowania polskiej służby zdrowia, która jest od dziesięcioleci niedofinansowana.

[poziom]

No dla mnie jest wiele "wielkiego". Zamykanie lasów, jak i zabranianie rekreacyjnej jazdy solo to kretynizm. I wg mnie działanie na pokaz.
Ja nie jeżdże teraz do pracy, bo pracuję zdalnie ale na rower raz, dwa razy w tygodniu na 2-3 h chodzę i zamierzam chodzić. Nikogo nie spotykam, z nikim nie mam kontaktu. Ok, mam łatwiej, ze względu na miejsce zamieszkania, co nie znaczy, że w mieście się nie da.

[Weronika]

Nie mogę powiedzieć co bym zrobiła będąc w rządzie, bo nigdy nie byłam i nie będę. Takie gadanie to już nie jest "realizm" To imaginowanie. Jedyne miejsce w którym można jakoś "sprawdzić" swoje "zdolności" co do "wyborów" jako ktoś mający jakiś powiedzmy, że realny (w ramach symulacji) wpływ na tego typu sytuację jest www.nationstates.net Polecam. Możesz sprawdzić gdzie twoje własne decyzje mogłyby zaprowadzić "jakiś rodzaj państwa w obliczu na różne wydarzenia"
Druga sprawa - A to że nikt przy zdrowych zmysłach:P nie uderzaj w ludzi z dolegliwościami psychologicznymi. Gdyby nie było ludzi którzy popierają, albo dają się podpuszczać rządzicielom zmierzającym do totalitaryzmu, to nie istniałyby takie państwa w tej rzeczywistości. Zresztą jeśli już uderzasz w zdrowe zmysły - czy histeria i panika, jaka miała i ma miejsce aktualnie na tym świecie jest objawem zdrowego zmysłu:P Według czyjej i jakiej miary "mierzyć to jak bardzo ktoś jest przy zdrowych zmysłach i czy w ogóle ktokolwiek może się szczyć tym ze ma absolutnie zdrowy, jasny, niezaćmiony niczym umysł

[Wilk]

No dla mnie jest wiele "wielkiego". Zamykanie lasów, jak i zabranianie rekreacyjnej jazdy solo to kretynizm. I wg mnie działanie na pokaz.

Nie jest działanie na pokaz, bo jazda rekreacyjna niestety często się kończy nieodpowiedzialnymi zachowaniami. W popularnych rejonach rekreacyjnych wielkich miast masz tysiące ludzi na rowerach, nawet zwyczajnie się mijając jest pewne ryzyko, na jednego jadącego odpowiedzialnie przypada paru "rodzinkowych", niedzielnych rowerzystów. Do lasów podmiejskich chodzą tysiące. To widziałem sam na własne oczy w Lesie Kabackim - grille, posiadówki itd. To samo mi mówiła koleżanka z Gdańska o jeździe na rowerze po tamtych terenach zielonych TPK, gdzie jest wiele singli i na nich tylu rowerzystów, że musisz się mijać w bardzo bliskiej odległości, ona się tego bała. Zakazy w takich miejscach to nie jest żaden kretynizm, mają realne podstawy.

Oczywiście, że takie ograniczenia dotkną też szeregu miejsc, gdzie to nie ma sensu, ale to jest efekt tego, ze ludzie to olewają, więc dają na tyle silny zakaz by olewać to było trudniej

Warto zrozumieć, że potrzeba jazdy na rowerze czy biegania - nie jest potrzebą niezbędną. Też mnie to boli, że nie mogę jeździć w taką pogodę, że mi rozwaliło bardzo fajną wyprawę, że cały świetnie się zapowiadający sezon ultra legł w gruzach. Ale widzę też powagę sytuacji, widzę co się dzieje w krajach, które nie miały takich ograniczeń. Brak możliwości jazdy na rowerze to jest pryszcz w tej sytuacji w jakiej kraj się znalazł, ja się staram jedynie minimalnie to naginać, 1-2 razy byłem na krótszych trasach i tyle, przeżyję. Natomiast mocno mnie irytuje brak jasnych przepisów w tej materii, powinno to być  jasno skonkretyzowane, co dokładnie wolno, czego nie wolno, a nie zostawione do interpretacji policji.

Lepiej na 2 miesiące mocno docisnąć śrubę, po to, żeby nie musieć jej dociskać i tak, ale w momencie jak będzie za późno, jak jest w Brytanii czy Nowym Jorku, gdzie już jest tak dramatycznie, że dają 1000USD mandatu za nieprzestrzeganie odległości między ludźmi. Dają takie drakońskie kary - bo ludzie to zupełnie olewali i stąd tak się to u nich rozlało. Niektózy ludzie są nieprawdopodobnie nieodpowiedzialni, wczoraj  byłem w sklepie, stoję w kolejce, a za mną kichająca baba, bez żadnych zabezpieczeń, bez niczego na twarzy, do tego stała z mężem i nawijała na cały regulator.

Nie mogę powiedzieć co bym zrobiła będąc w rządzie, bo nigdy nie byłam i nie będę. Takie gadanie to już nie jest "realizm" To imaginowanie. Jedyne miejsce w którym można jakoś "sprawdzić" swoje "zdolności" co do "wyborów" jako ktoś mający jakiś powiedzmy, że realny (w ramach symulacji) wpływ na tego typu sytuację jest www.nationstates.net Polecam. Możesz sprawdzić gdzie twoje własne decyzje mogłyby zaprowadzić "jakiś rodzaj państwa w obliczu na różne wydarzenia"

No i widzisz, wykręcasz się od odpowiedzi.
Łatwo jechać po "zwolennikach takich systemów", dużo trudniej postawić siebie w bardzo trudnej alternatywie - czy dokręcamy śrubę mocniej, czy ryzykujemy mocny skok zachorowań. Tak więc zanim kolejny raz zaczniesz krytykować taką postawę - postaraj się zrozumieć, że tych ograniczeń nie wprowadzają "zwolennicy takich systemów", tylko ludzie odpowiedzialni. Na naszej północnej i wschodniej granicy mamy u władzy dwóch prawdziwych zwolenników takich systemów - i to właśnie oni jedyni w Europie nie wprowadzają takich ograniczeń, może to da Ci trochę więcej do myślenia w tym temacie. Nie od czasowych ograniczeń w poruszaniu, niezbędnych ze względu na powagę sytuacji zależy życie w "takim systemie".

[Bitels]

Jeśli mogę coś napisać o ograniczeniach dotyczących lasów.
Od momentu wprowadzenia ograniczeń rowerem jeżdżę tylko do pracy. Chce się jak jasna cholera pojechać gdzieś za miasto, ale wolę nie ryzykować, bo jak przywiozę tego syfa do domu to Bitelsowa przy swojej cukrzycy pewnie tego nie przeżyje. Po cholerę mam narażać najbliższą mi osobę. Jeszcze pojeżdżę, a póki co siedzę na dupie.
Oczywiście każdy zrobi jak uważa.

[Weronika]

No i widzisz, wykręcasz się od odpowiedzi.

Przyganiał kocioł garnkowi. Nie mogę odpowiadać "co bym zrobiła" w jakiejś sytuacji", bo nie będąc w jakiejś sytuacji nie mogę stwierdzić co bym zrobiła. To jest rzeczywistość w jakiej żyję ja i każdy. W innym razie to tylko puste słowa o tym "co by się zrobiło". Więc Nie można udzielić odpowiedzi prawdziwej i rzetelnej.
--
W tamtej grze miałam podobne zdarzenie do bieżącej sytuacji zdrowotnej. Spośród podanych możliwości sama wiem co wybrałam. Państwo ma się dobrze Dodam że gra owa przynajmniej posiada jakiś zobiektywizowany system wskaźników na temat tego co się dzieje, zamiast pseudoobiektywnych oratorów, znających się na "wszystkim"
--
A propo odpowiedzialności. Znając siebie, zachowuję jej tyle, by właśnie nie pchać się do miejsc, wymagających odpowiedzialności, bo mi jej brakuje. Tak samo jak nie trąbię na każdy temat, na którym się nie znam, udając znawcę tematu. Nie jestem na tyle pyszna, by próbować. Jedyne co mogę, to przedstawiać swoje spojrzenie. Można z niego zaczerpnąć, albo wyrzucić do kosza:P

[Wilk]

W USA są pensje wielokrotnie wyższe niż u nas, a kary niższe. Proporcjonalnie do zarobków mamy najwyższe kary na świecie, 10 krotność miesięcznej pensji netto za rowerek czy pogaduchy.

Ile osób dostało w skali kraju te grzywny od 5tys za zachowania inne niż np. łamanie kwarantanny? To są pojedyncze przypadki. Policja karze przede wszystkim zwykłymi mandatami 100-500zł. A tam masz 1000USD za minimalne przewinienie, to ile walą za złamanie kwarantanny aż strach myśleć.

W tamtej grze miałam podobne zdarzenie do bieżącej sytuacji zdrowotnej. Spośród podanych możliwości sama wiem co wybrałam. Państwo ma się dobrze Dodam że gra owa przynajmniej posiada jakiś zobiektywizowany system wskaźników na temat tego co się dzieje, zamiast pseudoobiektywnych oratorów, znających się na "wszystkim"

Tak, a ja w Cywilizacji podbiłem cały świat...
Życie to nie gra komputerowa, gdzie nie ma żadnych konsekwencji naszych działań. A ja Ci się staram uzmysłowić jak trudną sprawą jest podejmowanie takich decyzji w prawdziwym świecie, gdzie z jednej strony na szali jest życie i zdrowie obywateli, z drugiej ich zakres wolności.

[kawerna]

Nikt przy zdrowych zmysłach nie jest zwolennikiem takich ograniczeń wprowadzanych ot tak sobie. Ale teraz nie są wprowadzane ot tak sobie, są wprowadzane - bo jest na to bardzo poważne uzasadnienie.

Haczyk w tym, kto definiuje to "bardzo poważne uzasadnienie".


Jednak, z góry przeczuwając rezultat, nie będę więcej polemizował bo twój ogromny potencjał w wynajdowaniu usprawiedliwień dla dowolnych działań rządu i większości parlamentarnej zapędzi mnie w kozi róg - jeśli nie racjonalnością argumentów to na pewno długością odpowiedzi.