To jest zupełnie specyficzne ultra, jedyne w swoim rodzaju. Jedzie się na lekko, z pełnym wsparciem, jazda jest typu etapowego, a nie non-stop (a to robi wielką różnicę). Na drugiej edycji - np. nikt nie wygrał solo, bo wszyscy wymiękli na najdłuższym etapie (ponad 1000km) z fatalną pogodą, ale dopiero jak 3 etapów nie ukończysz to wypadasz całkowicie z wyścigu; kuriozalne rozwiązanie, żeby bez ukończenia etapu można było dalej kontynuować wyścig na kolejnym etapie. No ale też ciężko porównywać to z samowystarczalnym ultra, takie wsparcie wozów w złych warunkach ogromną różnicę robi, szczególnie w rejonach na dalekim wschodzie, za Bajkałem, gdzie z zaopatrzeniem dużo gorzej. Jak się pogoda zrąbie to jadąc samowystarczalnie obrywasz sporo mocniej, w odludnym terenie nie ma gdzie odpocząć, nie ma ciuchów na zmianę.
A etapowość zmienia jeszcze więcej, to jest zupełnie inna taktyka jechania wyścigu, znacznie mniejszy wpływ braku snu na jazdę, bo po etapie masz czas na pełne odespanie
Dlatego mnie taka formuła wyścigu nie przekonuje, prawdziwe ultra IMO musi być w systemie non-stop, a za królewską opcję uznaję samowystarczalną wersję - bo temu najbliżej do w pełni samodzielnej jazdy, w tej formule najwięcej zależy od samego zawodnika.