Poszukałem sobie w googlu i wygląda na to, że rekomendacja WHO się zmieniła.https://www.bbc.com/news/health-52945210
Poza tym do cholery, ten artykuł jest z marca... Skąd mieli mieć wtedy dane o działaniu maseczek na covida?
Tzn co dokładnie mówił? Że z medycznego punktu widzenia, maski to niewiele więcej niż placebo?
Ale z jednym się zgadzam. W wielu sprawach konsensusu naukowego jeszcze nie ma, a w niektórych innych konsensus po pewnym czasie może ulec zmianie. To jest normalna sprawa - potrzeba czasu, danych i eksperymentów, by odsiać fakty od teorii. A wniosek z tego płynie taki, że kategoryczne stwierdzenia - np. że maski nie pomagają - to często nie wiedza, lecz wiara. tu bardzo łatwo jest wpaść w pułapkę selekcji tych doniesień, które potwierdzają nasze uprzedzenia (a każdy jakieś uprzedzenia ma). Człowiekowi się wydaje, że coś jest faktem - w końcu czytał artykuł - a tak naprawdę z wielu doniesień wybrał te, które pasują do jego postrzegania rzeczywistości.I z powodu tej niepewności racjonalną decyzją jest decyzja asekuracyjna - noszenie maski. Choćby po to, by nie zarazić na przykład kolegi z pracy, który ma 60 lat i nadwagę.
Oczywiście, że się zmieniła, pisałem o tym. WHO to jest organizacja z silnym politycznym umocowaniem, sponsorowana przez różne państwa i trzeba mieć to na uwadze.
Nie żartujmy, temat używania masek nie dotyczy tylko covida, a każdej choroby przenoszonej drogą kropelkową.
Mistrzostwo po prostu, powołujesz się na WHO, a jak się okazuje że zmienili rekomendację, to nagle jest politycznie umotywowana i nie należy jej słuchać
Moim zdaniem maseczki będą różnie działały na różne wirusy, w zależności od ich parametrów - zaraźliwości, przeżywalności w powietrzu, itd.
Takie rozważania to można prowadzić o wysokiej jakości maseczkach z filtrami, a nie o szmatkach jakich używa 99% ludzi.
Cytat: maku w 21 Paź 2020, 22:46Ale z jednym się zgadzam. W wielu sprawach konsensusu naukowego jeszcze nie ma, a w niektórych innych konsensus po pewnym czasie może ulec zmianie. To jest normalna sprawa - potrzeba czasu, danych i eksperymentów, by odsiać fakty od teorii. A wniosek z tego płynie taki, że kategoryczne stwierdzenia - np. że maski nie pomagają - to często nie wiedza, lecz wiara. tu bardzo łatwo jest wpaść w pułapkę selekcji tych doniesień, które potwierdzają nasze uprzedzenia (a każdy jakieś uprzedzenia ma). Człowiekowi się wydaje, że coś jest faktem - w końcu czytał artykuł - a tak naprawdę z wielu doniesień wybrał te, które pasują do jego postrzegania rzeczywistości.I z powodu tej niepewności racjonalną decyzją jest decyzja asekuracyjna - noszenie maski. Choćby po to, by nie zarazić na przykład kolegi z pracy, który ma 60 lat i nadwagę.Pomyśl chwilę nad swoim tokiem rozumowania. Najpierw krytykujesz powątpiewanie w skuteczność maseczek - jako wiarę. A później zalecasz stosowanie maseczek dokładnie na podstawie owej wiary, przyznając, że nie ma żadnych poważnych badań, czy naukowego konsensusu w tej mierze.
Totalitaryzm
/.../ bezproduktywne dyskusje /.../
Dlatego użyję innego argumentu - w pewnym momencie dyskusję z negacją należy po prostu uciąć przymusem prawnym
Ten przymus właśnie został przegłosowany w Sejmie (będzie w randze ustawy, nie rozporządzenia). Uważam, że jest to właściwy sposób rozwiązania tego problemu.
W tej konkretnej sprawie (maski) jestem odmiennego zdania: rozwiazaniem skutecznym jest rozwiązanie ucinajace bezproduktywne dyskusje z ruchami anty-maseczkowymi. Gdy będzie dostępna szczepionka liczę na podobną skuteczność w ucinaniu bezproduktywnych dyskusji z ruchami anty-szczepionkowymi.