Zapomnijmy na moment o przekazie marketingowym. Rower typu gravel to w zasadzie rower szosowy z prześwitem na szersze kapcie. /.../
Tak to w Europie/Polsce sprzedaje marketing. Ale w mojej ocenie, gravel to rower do jazdy po szutrowych drogach. Drogach. Jest to żwirowy odpowiednik roweru szosowego. Takich dróg jest mnóstwo w USA, ale nie ma w Europie. A ponieważ plany sprzedażowe trzeba realizować, to się opowiada, że to rower terenowy.
Oczywiście nie mam nic przeciwko takim rowerom. Sam używam. Ale nie opowiadajmy, że to rower w teren - co sam potwierdzasz
No i teraz zastosowanie ... w Polsce nie ma za bardzo typowych dróg żwirowych. Długich odcinków równej nawierzchni żwirowej. Jest za to sporo marnej jakości asfaltów. Ale czy na takie drogi potrzebny jest gravel, czy raczej szosa z mocniejszymi kołami i grubszymi kapciami - w sumie na jedno wychodzi.Jazda na rowerze typu gravel w terenie w warunkach Polskich, uważam za sztukę dla sztuki.
Oczywiście można, tylko po co. Przeważają piachy, polne drogi, ścieżki, itp. W górach to już zupełnie inna nawierzchnia. Na tych rodzajach terenu zdecydowanie lepiej sprawdzi się lekki MTB. Z grubszymi kapciami i z płaską kierownicą.Zatem para: szosa i MTB załatwia większość zastosowań. Szosą wbrew pozorom pojedzie się w po szutrze, a na asfalcie wykorzysta się jej możliwości. Rowerem MTB przejedzie się każdym terenem, a jak trzeba to podjedzie się i kawałek asfaltem i po szutrze bez większego bólu.
Gravel cieszy się taką popularnością nie z powodu reklamy -a dlatego, że po prostu trafił w potrzeby wielu ludzi.
zupełna piaskownica. A tymczasem praktyka jazdy po tym wygląda tak, że bardzo często bokiem prowadzi całkiem twardy singielek, gdzie gravel bez problemu przejdzie, cały Kampinos tak wygląda.
Nie rozumiem za bardzo czemu się tak czepiasz tej nazwy.
Mowa jest o jeździe a nie o omijaniu (bo to nie zależy od rodzaju roweru), ani o pchaniu.
Równie dobrze mógłbyś napisać, że realia są takie, że wzdłuż bałtyckiej plaży wiedzie asfaltowa droga rowerowa i w związku z tym, bez problemu da się wzdłuż tej plaży przejechać szosą.
Ja się nie czepiam.
Prawda jest taka, że jak w danym terenie da się jechać - to zarówno szosą jak i gravelem, a jak się nie da, to i gravel nie pomoże.
Rowerem górskim też nie przejedziesz takiej piaskownicy i wielu jej podobnych w Kampinosie
Bo to jazda singielkiem z boku daje mnóstwo frajdy.
Przejadę. Nie raz jechałem. Marin Pine Mountain. Na oponach plusowych na małym ciśnieniu bez problemu. Samym środkiem piaskownicy.
I to samo napisałem wyżej. Tzn. że po twardym jedzie się bez problemu. Także i to, że do takiej jazdy wystarczy szosa na szerszych oponach. Na takich samych oponach - np. 28 mm, nie ma istotnej różnicy. Gravel tu nic nie wnosi.
I to samo napisałem wyżej. Tzn. że po twardym jedzie się bez problemu. Także i to, że do takiej jazdy wystarczy szosa na szerszych oponach. Na takich samych oponach - np. 28 mm, nie ma istotnej różnicy. Gravel tu nic nie wnosi. Na to, i tylko na to, staram się zwrócić uwagę. Możliwość założenia trochę szerszych kapci już niewiele daje. A na tym opiera się cały szum wokół graveli. Trochę wygodniej, ale za mało na prawdziwą jazdę terenową, a przy okazji muli na asfalcie.
jakbyś był w okolicach grudziądza, weź szosę ze sobą, polecimy na singiel wisła, zobaczyć jak na tych oponkach 28 świetnie sie tam jedzie... najlepiej późną jesienią, albo zimową porą.
gadanie, że 28 da radę na wiekszości twardego terenu to bujda... bo ja singlu, na takiej oponie idzie ramę złamać...
Mówienie o gravelu, że to terenowy rower to bajka dla kupujących, i przed tym moją gadką chcę ostrzec potencjalnych kupujących.
Napisałem, że różnica pomiędzy 28 mm (szosa) , a 38 mm (typowy gravel max) praktycznie nic konkretnego nie wnosi.
Mówię, że gravel niewiele wnosi i nie nadaje się w teren. Czyli dokładnie to, co Ty napisałeś. Mówienie o gravelu, że to terenowy rower to bajka dla kupujących,