Natchnęliście mnie i pojechałem na majówkę. Co prawda tylko sobota i niedziela ale i tak było warto. Wyjazd z okolic Poznania do Doliny Baryczy, potem do Ostrowa Wielkopolskiego i powrót wieczornym pociągiem do domu. Miała być wyjazdówka gdzieś za Sieraków ale w ostatniej chwili zmieniłem plany i wyszło sympatycznie. Pogoda taka se. Trochę popadało, szczególnie w nocy. Zresztą zmarzłem jak cholera. Ok. 5-tej telefon pokazywał 5 stopni ale mam wrażenie, że było jeszcze zimniej. Wziąłem nowy śpiwór co to niby powinien być odpowiedni - miał być też mały i lekki. No i wyszło jak wyszło. Pewnie zwyczajnie było za zimno. Śpiwór wraca do sklepu.
Dość późny wyjazd bo po 9-tej:
Oczywiście pod wiatr, a w każdym razie wiało w ryło:
Ale okolice na południe od Poznania całkiem sympatyczne:
Pod wieczór i w nocy oczywiście padało i wiało:
Ale od rana już było lepiej, a śniadanie i piwko postawiło mnie na nogi:
Do końca niedzieli nie zdjąłem długich spodni bo jakoś tak chłodnawo było tym bardziej, że po południu koło Ostrowa dopadł mnie grad i deszcz. Ciekawie było w pociągu powrotnym ponieważ nie można było kupić biletów na dworcu, a w pociągu kartą nie da się zapłacić. I przyszło dziadkowi korzystać z telefonu...
No i po powrocie czuję, że znowu mam ochotę wyjechać. Może już za dwa tygodnie...