Powstał nowy rower. Taki na długie podróże, dla drugiej połówki.
Przyszedł też czas na zapełnienie niewygodnych dziur w gminach na mapie województwa zachodniopomorskiego. Nadszedł też długi weekend.
Wszystkie te okoliczności zaowocowały pierwszym wspólnym testem poziomu zadowolenia z takiej opcji podróżowania.
Plan był na cztery dni na spokojnie po 50 km dziennie ale w piątek wpadła "przypadkiem" pierwsza setka na życzenie nowicjusza, więc wróciliśmy wcześniej
Pierwsza noc (wyruszyliśmy po zmroku z Mielna) i następny dzień po biwaku to 70 km które dały w kość piachem, piachem, piachem i nie do końca jeszcze dopasowaną pozycją na nowym rowerze. Przycięta w mijanym garażu rura podsiodłowa dała znacznie lepszą możliwość dopasowania do roweru.
Jeszcze lepszy komfort dała zamiana siodeł. Sara jechała na przypadkowym siodle, ja na swoim sprawdzonym, na którym jeżdżę od jakichś dziesięciu lat. A że moje to damskie (
) , więc wymianka ta, i wcześniej wspomniana poprawa pozycji za kierownicą, poskutkowały trzeciego dnia i nocy, skróceniem wycieczki na rzecz wykręcenia pierwszej setki (113)
Tak na prawdę, to dopiero trzeci dzień dał jakiekolwiek możliwości sprawdzenia się w trasie. Dwa pierwsze były zbyt trudne jak na początek.
Galeria
https://photos.app.goo.gl/V9ybLSG2epZTvthd8