Pojechaliśmy. W ostatni weekend. Bardzo przyjemna trasa, którą podzieliliśmy na dwa dni (z noclegiem w Siedlęcinie), choć na upartego da się to przejechać w jeden dzień (tylko po co?). Z samej wycieczki wniosków jest kilka:
1) gravele sprawdziły się znakomicie, tym bardziej, że spora część trasy przypadała na asfaltowe drogi,
2) pomysł, by zjeżdżać z asfaltu, "bo jest nudno" kończy się zwykle adaptowaniem pola kukurydzy, tudzież szlaku pieszego pod trasę dla rowerów,
3) bardzo pozytywnie zaskoczyły nas tamtejsze asfalty: raz, że były dobrej jakości (choć wąskie na jedno auto), a dwa - praktycznie (myśleliśmy, że to covid, ale nie, o czym zaraz) o znikomym ruchu aut.
4) czerwony szlak wzdłuż Kwisy oraz niebieski szlak z Kapitańskiego Mostku do Wrzeszczyna reklamowane jako "piesze" zostały zaadaptowane na rowerowe. Odcinka na stravie nie zakładaliśmy, ale... był taki pomysł
5) zamknięcia covidowego w tamtych rejonach zupełnie nie widać. Od groma turystów: pieszych, rowerowych, zmotoryzowanych. Otwarte knajpy...
Tyle pokrótce. Relację znajdziecie na naszej stronie.
Dzień pierwszyi
Dzień drugi