W zeszły weekend wpadłem na pomysł aby odwiedzić przyjaciół (widzę w wątku obok, że nie ja jedyny) w Rypinie.
Weekend miałem cały wolny, więc wyznaczyłem trasę dość okrężną i wyjechałem w piątek po południu. Licząc na dwie (ewentualnie jedną) noce po drodze spakowałem rower adekwatnie do długości trasy i zamiarów, czyli zabrałem pełen ekwipunek biwakowy. Dodatkowo miałem w sakwie kilkanaście piłek tenisowych które wiozłem dla psa przyjaciół
Trasę wyrysowałem wybitnie gminnie (szczególnie w jej pierwszej połowie), więc wyszło ok 400km.
Już w pociągu do Chojnic, po sprawdzeniu warunków wiatrowych, zaczęła łechtać mnie myśl, że dałbym radę przejechać całość na raz
Na peronie w Chojnicach stałem już gotowy do długiego skoku.
Nie jeździłem nigdy takich dystansów, w ogóle ostatnio mało jeździłem, nie próbowałem nigdy sprawdzić ile jestem w stanie przejechać w 24 godziny. Pomyślałem więc "sprawdzam"
Z wiatrem nie było tak źle a nawet czasem doskonale, trasa dość płaska, ale że była planowana pod gminy i na trzy dni, znalazło się ok 30 km piasku, kamieni i innego gruntu, które dość mocno zwolniły mnie w nocy (pchanko nawet było).
Po 24 godzinach na liczniku miałem 355 kilometrów. Po 26,5 ( w Rypinie) - 388.
Od początku do końca jechałem w całkowitym komforcie. Nic mi nie przeszkadzało. Znalazłem sobie na Gazeli przewygodną pozycję. Zdrętwiały mi jedynie duże palce u obu stóp. W drodze zacząłem czuć to dopiero na trzysetnym kilometrze, ale trzymało przez 6 dni.
Niestety nie miałem czasu skupić się na walorach przyrodniczych trasy, ale są one mi znane skądinąd.
Gminy przed
Gminy po
Trasa
https://ridewithgps.com/trips/49070029Zdjęcia
https://photos.app.goo.gl/opRYJ8yeuc48CTTm8