Autor Wątek: Tiry na tory, kobiety na traktory, kolarze na szosy  (Przeczytany 9966 razy)

Offline PABLO

  • Wiadomości: 3720
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 25.03.2011
    • http://www.klub-karpacki.org
To kwestia społecznego przyzwolenia na olewanie przepisów

Nie zgodzę się. Coraz więcej ludzi chciałoby reagować (...)

Tu nie chodzi o reakcję. Chodzi o to, że zdecydowana większość kierowców jeździ łamiąc przepisy, jeździ niebezpiecznie, itp. Większość nie szanuje innych użytkowników dróg, nie tylko kierowców, ale także pieszych czy rowerzystów. Na kursach nie uczy się bezpiecznej jazdy, kultury jazdy, itp., tylko przygotowuje się do zdania egzaminu.

Przekraczanie prędkości w terenie zabudowanym to nie tylko stwarzanie zagrożenia dla siebie i innych, to także chamstwo, w postaci utrudnienia innym włączenia się do ruchu, przejścia przez jezdnię, itp. Wymuszanie pierwszeństwa, kombinowanie, udowadnianie kto jest szybszy/silniejszy, itp. To jest aktualnie standard na drogach i zachowanie dużej liczby kierujących.

Offline Wilk

  • Wiadomości: 19870
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.07.2006
    • Wyprawy Rowerowe
nasi kierowcy potrafią respektować przepisy w Skandynawii. Widmo słonego mandatu robi swoje

To często formułowana teza Moim zdaniem jest inaczej. To kwestia społecznego przyzwolenia na olewanie przepisów. U nas jest to masowe i taki kierowca nie wyróżnia się z tłumu, wręcz przeciwnie, osoba jadąca zgodnie z przepisami jest narażona na ostracyzm albo przemoc.

Jedno i drugie jest prawdą. Ludzi łamiących przepisy drogowe są w Polsce tysiące. Ale tak samo prawdą jest to, że wprowadzenie drakońskich kar finansowych za wykroczenia drogowe - zmniejszyłoby te liczby bardzo znacząco. To nie jest tak, ze na Zachodzie to są same świętoszki co rodzą się z miłością do przepisów. Ale system tak działa, że na ich od małego wymusza to przestrzeganie, a jak nie przestrzegają to ich to zaboli.

Problem jest niestety w wyborcach.
Żaden polityk się nie odważy wyjechać z takim prawem jak w (OIDP, nie o kraj tu chodzi) Norwegii, gdzie za przekroczenie prędkości o więcej niż ileś-tam, chyba 50 idzie się na 2 tygodnie odpoczynku do aresztu.

Dokładnie tak, to nie jest kwestia takiej czy innej partii, a strachu przed wyborcami. Była ze 2 lata temu na fali głośnych wypadków propozycja powiązania mandatów z wysokością zarobków - natychmiast podniosło się larum, ze to niekonstytucyjne i tym podobne bzdury. A niby dlaczego miałoby to być niekonstytucyjne, jak podatki płaci się wg tej samej zasady, zarabiający więcej płaci dużo większe? I na takich gadkach się skończyło, bo przeciętny polski wyborca (zupełnie niezależnie od poglądów) sobie takich przepisów nie życzy, bo musiałby mocno zmienić swoje nawyki drogowe.

Nie zgodzę się. Coraz więcej ludzi chciałoby reagować - choć spora grupa obywateli wciąż ma w zwyczaju traktować tego typu postawę, jako postawę konfidentów,  co świadczy o tym, jak bardzo pewne wzorce dresiarskie wżarły się w świadomość wydawałoby się tzw. zwyczajnych ludzi  - tylko nie ma partnera w państwie.

Myślisz, że np. jak wchodzę do domu i widzę żuli pijących na klatce, to to akceptuję? Nie. Tylko co, mam się z nimi bić? Po policję też nie zadzwonię, bo wiem, że oleją, a ja sobie wyrobię opinię pieniacza, bo żule stoją dzień w.dzień. A tymczasem powinni przyjechać szybko, dać mandat. Potem kolejny i kolejny, a jak brały wpłat, to zamienić to na areszt.

Potrzebne jest i jedno i drugie. Reagowania zwykłych obywateli mocno brakuje, takie sytuacje jak na tym filmiku, gdzie ludzie przynajmniej bronią tego pieszego przed agresją wyjątkowo chamskiego taksówkarza to są raczej rzadkością, nie normą.

A jeszcze bardziej potrzebne są instrumenty prawne, czyli kara taka żeby zabolała, najlepiej kara finansowa - bo jej skuteczność pokazują przykłady wielu krajów. A u nas z najwyższym mandatem na poziomie 500zł to jest śmiech na sali. Do tego takie rozwiązania jak odcinkowy pomiar prędkości, cholernie skuteczne w zmuszaniu kierowców do zdjęcia nogi z gazu.

I warto jeszcze pamiętać o możliwościach jakie mamy sami w walce z chamstwem drogowym. Nagranie z kamery takie jak na tym filmiku wystarczy by zgłosić online sprawę na policję, nie potrzeba do tego bezpośredniego starcia z chamem, bo nie każdy ma ochotę wdawać się w ostrą pyskówkę, albo ryzykować pobicie przez jakiegoś nabuzowanego dresa za kółkiem. Czytałem na paru blogach rowerzystów jak nagrywają kamerkami i zgłaszają takie sprawy i od czasu do czasu dostają informacje o ukaraniu kierowcy, który jedynie na podstawie filmiku dostaje mandat.
https://www.auto-swiat.pl/porady/prawo/kamerka-w-kazdym-aucie-co-mozna-zrobic-z-nagraniem/vcsqblx

Offline Mężczyzna anu

  • Wiadomości: 1077
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 22.05.2009
Chodzi o to, że zdecydowana większość kierowców jeździ łamiąc przepisy, jeździ niebezpiecznie, itp. Większość nie szanuje innych użytkowników dróg, nie tylko kierowców, ale także pieszych czy rowerzystów.


Wydaje mi się, że tę sytuację dość łatwo wytłumaczyć.

Wystarczy spojrzeć na statystki. W takiej choćby Warszawie ilość samochodów na tysiąc osób jest znacznie większa niż w metropoliach Europy Zachodniej. Ale to samo jest w miastach mniejszych typu Przemyśl, Kalisz. Wszędzie. I tu nie chodzi o trochę, przebijamy tu Nowy York czy Berlin i trzykrotnie. Coś tu nie pasuje, prawda? Jesteśmy wyraźnie biedniejsi,a jednocześnie mamy więcej samochodów.

Oczywiście można tłumaczyć to na wiele sposobów. Miedzy innymi złym systemem komunikacji w miastach, a na prowincji załamaniem kolei czy PKS. Zresztą nieprzypadkowo podczas kampanii wyborczych politycy nagle zaczynają fotografować się w komunikacji, że niby schodzą do poziomu zwykłych ludzi, niemal do problemów plebsu. Bo w Polsce jazda komunikacją dla wielu osób jest uwłaczająca (a jakim upadkiem jest w ich oczach jazda rowerem, to lepiej nie myśleć) I nawet politycy lewicy lansują się w ten sposób na zasadzie chwilowej mody, patrzcie jak się poświęcam, wrzucam wam na Instagrama jak przez chwilę jadę tramwajem.Podziwiajcie póki czas, póki nie oddacie głosu.

Tylko nie zmienia to postaci rzeczy, że ze zmotoryzowaniem poszyliśmy na skróty. Bo owszem samochodów mamy więcej, ale popatrzmy na ich średni wiek, na ich cenę. Średni wiek to 14 lat, aut młodszych niż 4 lata jest jedynie 12 proc., a aż 54 proc. to samochody w wieku 11-20 lat.

Masowo jeździmy samochodami, choć nas na nie nie stać. Bo zakup takiego grata to jedno - choć to często sumy liczone jedynie w kilku tysiącach - ale to trzeba też zatankować, ubezpieczyć, naprawić. A nie oszukujmy się. Jeśli ktoś kupuje samochód za parę tysięcy, to nie jest krezusem, a te koszty poboczne są dla niego istotnym wydatkiem.

No i zaczyna się magiczny krąg. Jestem sfrustrowany, robię za małe pieniądze w robicie, której nie lubię, w dodatku tę skromną wypłatę muszę poświęcać na utrzymanie samochodu. Nerwy, wkurzenie.  A za kierownicą jestem kim? No oczywiście chociaż tu jestem panem kierownikiem. No i w jednym miejscu spotyka się na drodze setki takich wkurzonych życiem kierowników.

Gdybyśmy do takiego poziomu  motoryzacji dochodzili ewolucyjnie, tj. stać nas było na zakup nowych samochodów, a potem na ich regularną wymianę, to sytuacja byłaby inna. To nie byłby oczywiście jakiś cud. Po prostu świadczyłoby to o tym, że mamy wysokie dochody, a jak mamy wysokie dochody, to prawdopodobnie mamy stabilną, fajną pracę, a wiec jesteśmy zadowolenia z życia, a więc nie mamy powodów do agresji. Ba, po pewnym czasie przekroczylibyśmy nie tylko granicę finansową, ale i mentalną. A poza granicą mentalną posiadanie samochodu nie jest już wyznacznikiem statusu, nie jest wstyd jeździć komunikacją, rośnie świadomość ekologiczna. Stąd te mniejsze ilości samochodów na Zachodzie, bo przecież nie z powodu, że ich nie stać.

Z moich rowerowych obserwacji to własnie wynika. Jak słyszę, że coś zwalnia, szykuje się do prawidłowego wyprzedania, to zwykle potem wyprzedza jakiś nowy, dobry samochód, kierowany prawdopodobnie przez osobę, której dobrze się powodzi. To samo zresztą dotyczy TIR-ów. Nie muszę mieć lusterka, żeby wiedzieć, że jedzie za mną np. ciężarówka ze Skandynawii, czyli w domyśle prowadzi ją dobrze opłacany, szanowany przez pracodawcę kierowca na umowę o pracę, który przestrzega wszystkich norm, bo nie nikt go nie zmusza do ich naruszania - czyli przeciwieństwo warunków pracy jakie muszą nosić kierowcy z Polski i byłych demoludów.
« Ostatnia zmiana: 28 Cze 2020, 00:14 anu »

Offline Mężczyzna globalbus

  • Wiadomości: 7334
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 03.05.2011
    • blog podróżniczy
Jeśli ktoś kupuje samochód za parę tysięcy, to nie jest krezusem, a te koszty poboczne są dla niego istotnym wydatkiem.
Albo ktoś nie ma potrzeby lansu. Nigdy nie miałem samochodu droższego niż miesięczna pensja. Od paru lat nie mam go w ogóle.

W Polsce jest dziwne zjawisko, samochód na pokaz. Przed rozpadającą się chałupą stoi zwykle auto w cenie postawienia połowy budynku

My home is where my bike is.

Offline rainzuk

  • Wiadomości: 110
  • Miasto:
  • Na forum od: 05.05.2019
Po co miałbym auto regularnie zmieniać, jak mam dobre? Zadbane też jest choć warte tyle co rower.
Najbardziej niebezpieczni tą są wg mnie młodzi w BMW i kobiety na wąskich drogach - nawet nie zwalniaja ani nie robią miejsca - jadą jak zawsze.
Ogólnie w Polsce się pod względem uważania na rowerzystów chyba poprawia.
Na Białorusi byłem w szoku, jak chciałem przez coś jak krajówka przejechać i auta z obu stron się zatrzymały.

Offline Mężczyzna łatośłętka

  • Skup i ubój. Rozbiór.
  • Wiadomości: 8787
  • Miasto: nie, wioska
  • Na forum od: 21.03.2013

Też mam bdb. wspomnienia z rowerowania drogami Białejrusi.
tutaj jestem łatoś, odtąd łętka ... łatośłętka!

Tagi:
 









Organizujemy










Partnerzy





Patronat




Objęliśmy patronat medialny nad wyprawami:











CDN ....
Mobilna wersja forum