Pierwszy raz spotkałem się z maratonem żeby na mecie jedyną atrakcją było oddanie trackera. I żadnej żywej duszy ponadto.
Czyli 300 za nic. Dobrze że się wycofałem ze startu. Wiem że koszty organizacji zawsze jakieś są, ale za plik gpx i śledzenie więcej niż stówę bym nie zapłacił. Jak dobrze pójdzie to sobie jeszcze w tym roku gratis trasę przejadę.
Nie wiem dlaczego obnoszenie się z tym że dobrze że ktoś nie dał tych 300zł jest takie fajne. Nie dałeś, nie musiałeś. Ja się cieszę, najlepiej wydane we wrześniu 300zł.
Pojawia się więc pomysł biznesowy, dodajmy do tego słowo gravel i nie zbyt duży dystans . Brak kwalifikacji , wpisowe na którym da się zarobić , nowe rejony i pierwsza edycja się uda. Z drugą już będzie raczej kiepsko. Brakuje gadżetów które przypominały by o tym wyścigu, zaangażowania autora . Wg mnie to jednorazowy biznesowy strzał
Cytat: Piotr1975 w 1 Paź 2020, 20:09Pojawia się więc pomysł biznesowy, dodajmy do tego słowo gravel i nie zbyt duży dystans . Brak kwalifikacji , wpisowe na którym da się zarobić , nowe rejony i pierwsza edycja się uda. Z drugą już będzie raczej kiepsko. Brakuje gadżetów które przypominały by o tym wyścigu, zaangażowania autora . Wg mnie to jednorazowy biznesowy strzałA ja mam przeciwne zdanie, myślę, że to się będzie rozwijać i będzie jeszcze większym sukcesem w kolejnych latach i bez względu na wysokie wpisowe czy jakieś tam wpadki organizacyjne chętni będą. Bo głównym atutem każdego wyścigu jest trasa, a tutaj pod tym względem było naprawdę dobrze, z tego co pisze wielu uczestników wynika, że trasa była zrobiona naprawdę dobrze. I świetnie trafione tereny, bo na Mazurach raz, że jest ładnie, a dwa, ze świetne drogi na tego typu wyścig. No i do tego jest duże zapotrzebowanie na tego typu wyścigi, więc chętnych nie powinno zabraknąć, już w tym roku był to zdecydowany sukces frekwencyjny.
Trasa na pewno jest świetna, cześć dróg znam u wiem jak wyglądają. Na pewno warto ja przejechać. Chodziło mi i to że wpisowe jest Bardzo niewspółmiernie do tego co dostajemy. Chętnych było wielu, miejsca szybko się rozeszły, ale nie ma się co dziwić. Brak kwalifikacji, limit łagodny, można spokojnie nocą brać noclegi, to nie żadne ultra. Ot trzydniowa wycieczka po sto pięćdziesiąt dziennie.
Był sukces frekwencyjny to efekt nowości , za wysokością wpisowego musi coś iść.
Albo renoma albo .... Leszek na Wisłe ogarnął to wyśmienicie. Wraz z drugą edycją i wzrostem ceny wpisowego doszły koszulki finiszera.
Na marginesie cieszy mnie to że mamy inne zdanie podejście.