Autor Wątek: Great Lakes Gravel 2020 – ultra maraton mazurskimi szutrami  (Przeczytany 22895 razy)

Offline Mężczyzna memorek

  • Wiadomości: 2682
  • Miasto: Szczecin
  • Na forum od: 12.05.2007
słońce (plus brak deszczu) dość obcesowo się z nimi obchodzi
Jesienna szaruga obchodzi się z nimi lepiej?  ;)

Marek

Offline Mężczyzna Elizium

  • Użytkownik forum
  • Wiadomości: 6060
  • Miasto: Bnin
  • Na forum od: 17.03.2013
    • Klasyka w niedzielny poranek
trochu pokropi i jest jakby mniej piaszczyście
Absurdalny Eli

Hipek: "Starość to wg mie coś takiego że marudzisz jak to jesteś słaby i w ogóle, a potem wciągasz na lajcie podjazdy 25% i elo"

Offline Wilk

  • Wiadomości: 19866
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.07.2006
    • Wyprawy Rowerowe
Wiesz, kalendarz jest pełen imprez, wbijanie się z długim dystansem w niego powoduje, że spora liczba ultrasów z czegoś będzie musiała zrezygnować. Myślę, że to jest główna przyczyna.
Ale to jest normalna sprawa, już teraz trzeba wiele imprez wybierać, wszystkiego nie sposób objechać. Zresztą np. maj wcale nie jest tak mocno obstawiony imprezami, a IMO sporo lepszy termin majowy niż wrześniowy

No i ... trzeba pamiętać, że jak drogi nie są całkowicie szutrowe, tylko zwykłe gruntówki, to latem słońce (plus brak deszczu) dość obcesowo się z nimi obchodzi.

To zależy od rejonu i tego jakie gleby dominują, na Mazurach to szutry raczej nie są mocno piaszczyste.

Offline Mężczyzna dodoelk

  • Wiadomości: 466
  • Miasto: Ełk
  • Na forum od: 14.01.2015
Jeśli porównać na Mazurach maj z wrześniem, to w maju jest duuuuuża szansa na mróz o poranku i większe amplitudy dobowe. Jakbym miał wybierać to wrzesień zdecydowanie.

Offline Wilk

  • Wiadomości: 19866
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.07.2006
    • Wyprawy Rowerowe
We wrześniu może nie na mróz szansa, ale na 5 stopni to już spora, takie temperatury ledwie tydzień przed wyścigiem były, to co mieli zawodnicy, czyli 12-13 w nocy to akurat wyjątek bardziej niż norma. Tyle że we wrześniu noc dwa razy dluzsza niz w maju i czas jazdy w niskich temperaturach sporo dłuższy. I też inaczej wygląda początek maja, inaczej koniec, gdy już szansa na mróz o poranku niewielka.

Offline Mężczyzna Oskar

  • Wiadomości: 796
  • Miasto: Szczecin/Świnoujście
  • Na forum od: 14.12.2011
Byłem, przejechałem i trochę dziwnie mi się czyta te wszystkie zarzuty.
Przede wszystkim, trasa bardzo fajna, sama miejscówka również. Mógłbym jedynie narzekać na "menu" ośrodka i covid. Ciężko mi wymyśleć super formułę na mecie w obecnych warunkach, kiedy koło 300 osób przyjeżdża w rozstrzale czasowym 24h. Sam byłem na mecie koło 5, po mniej niż dobie jazdy. Oczywiście fajnie by było wjechać na metę przy fafarach i wiwacie.

Zamiast tego po oddaniu trackera podjechałem do sali, gdzie zjadłem posiłek, napiłem się piwa i pogadałem o 6 z dwoma osobami które przyjechały przede mną oraz organizatorami. Bardzo kameralna i miła chwila. Ot co. Noc była bardzo ciepła, warun idealny, więc naprawdę ciężko mi na siłę do czegokolwiek się przyczepić.

Może to wynika z tego, że w zawodach preferuje raczej styl amerykańskich zawodów biegowych długodystansowych. Walczysz sam z sobą. Na mecie dostajesz "pietruszke" czyli nic i nikt nie zasypuje mnie ulotkami, medalem i innymi niepotrzebnymi gadżetami. Tyle. Podobało mi się, pewnie za rok znowu tam skoczę.

Offline Mężczyzna Ricardo

  • Wiadomości: 817
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 25.05.2011
W weekend 21-22 listopada przejechałem ok 200km trasy GLG (wschodnią część). Trasa cud miód, totalne zadupia, fajne szutry i kamienne bruki, miejscami trochę błota ale nie takiego po osie, da się przejechać nawet gravelem, widoki jeszcze lepsze. Trzeba pamiętać o odpowiednim zapasie jedzenia i wody bo nawet przez 100km nożna nie znaleźć sklepu na trasie. Pozycja obowiązkowa tras do przejechania.

Offline Mężczyzna oko_strusia

  • Wiadomości: 43
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 16.06.2017
Ja weekend wcześniej zrobiłem środkową część (ok 150km) i potwierdzam, że trasa jest przepiękna. Bardzo dużo szutrów wysokiej jakości aczkolwiek bruki(całkiem sporo) mnie wkurzały(jechałem z sakwami).

Offline Wilk

  • Wiadomości: 19866
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.07.2006
    • Wyprawy Rowerowe
Taka historia na tegorocznej edycji wyścigu:

Cytuj
Tymczasem taki mały, pozytywny akcent. W nocy do mety dotarli bracia Paweł Złotnik i Adam Złotnik, którzy w piątek uratowali sytuację Rafała Buczka. Rafał skąpał się po szyję w słynnym już mini jeziorze, które wyrosło na trasie na środku doskonałej szutrówki w Puszczy Rominckiej. Mjesce było na tyle pechowe, że próba jego ominięcia kończyła się wizytą w rowie melioracyjnym, gdzie było 80 cm wody 🙂  wiele osób zaliczyło tam przygody, natomiast Rafał jadąc w nocy pechowo upadł i popłynął..cały po szyję.
Noc, teren przy granicy w środku Puszczy, w promieniu wielu km prawie brak cywilizacji i to najdalszy punkt trasy oddalony od bazy wyścigu o 230 km. Do tego 6 stopni, deszcz, przenikliwe zimno i do mety drugie tyle. Co człowiek ma ze sobą zrobić? 🙂
Z pomocą przyszli wspomnieni bracia, którzy nadjeżdżając za Rafałem oddali mu swoje suche ubrania, które mieli na zmianę, a wiedzieli ze prognoza na sobotę to katastrofa pogodowa i lejący przez wiele godzin deszcz. W takich sytuacjach nikt nie kalkuluje, tylko pomaga.
Rafał po przygodach, ale szczęśliwy zameldował się po 30 godzinach na mecie w Wilimach. Nie mógł zostawić tej sytuacji bez echa. Jako, że Rafał to "stary" wyjadacz bikepackingu i wypraw rowerowych, sam reprezentuje Cumulus, gdzie w ofercie są między innymi wysokojakościowe śpiwory, postanowił przyznać im specjalny voucher na swoje produkty.

Zanurkować w głębokim na 80cm rowie zupełnie nie spodziewając się takiej głębokości - to już historia niewąska  :lol:

Offline Mężczyzna adamoz

  • Wiadomości: 125
  • Miasto: Poznań
  • Na forum od: 25.04.2013
Tak było. Potwierdzam:)

Wysłane z mojego SM-G970F przy użyciu Tapatalka


Offline Mężczyzna Fagetus

  • Wiadomości: 263
  • Miasto: Lubin
  • Na forum od: 18.03.2016
REKLAMA :)
Na orientację to woda jest jak chleb powszedni :) Raz kolega próbując ominąć polem zalaną drogę skąpał rower po kierownicę ponoć w takiej większej kałuży; piszę ponoć bo mnie przy tym nie było, ale w tym samym miejscu robiąc dużo większy łuk przez to pole brodziłem chyba z dwieście metrów do pół łydki. Więc w to wierzę. Inną razą na Nocnej Masakrze na pierwszym PK, wracając z wału przeciwpowodziowego osiągniętego z buta z trudem znalezioną ścieżką, na której wody było "tylko" nad kostki, w krytycznym miejscu dałem jeden krok w niewłaściwą stronę... i sekundę później już płynąłem żabką ;) Jak na połowę grudnia i jakieś +3C to to był kiepski początek imprezy. Szczęśliwie miałem coś tam suchego w plecaczku i nie miałem go na sobie w krytycznym momencie...

Tagi:
 









Organizujemy










Partnerzy





Patronat




Objęliśmy patronat medialny nad wyprawami:











CDN ....
Mobilna wersja forum