słońce (plus brak deszczu) dość obcesowo się z nimi obchodzi
Wiesz, kalendarz jest pełen imprez, wbijanie się z długim dystansem w niego powoduje, że spora liczba ultrasów z czegoś będzie musiała zrezygnować. Myślę, że to jest główna przyczyna.
No i ... trzeba pamiętać, że jak drogi nie są całkowicie szutrowe, tylko zwykłe gruntówki, to latem słońce (plus brak deszczu) dość obcesowo się z nimi obchodzi.
Tymczasem taki mały, pozytywny akcent. W nocy do mety dotarli bracia Paweł Złotnik i Adam Złotnik, którzy w piątek uratowali sytuację Rafała Buczka. Rafał skąpał się po szyję w słynnym już mini jeziorze, które wyrosło na trasie na środku doskonałej szutrówki w Puszczy Rominckiej. Mjesce było na tyle pechowe, że próba jego ominięcia kończyła się wizytą w rowie melioracyjnym, gdzie było 80 cm wody 🙂 wiele osób zaliczyło tam przygody, natomiast Rafał jadąc w nocy pechowo upadł i popłynął..cały po szyję.Noc, teren przy granicy w środku Puszczy, w promieniu wielu km prawie brak cywilizacji i to najdalszy punkt trasy oddalony od bazy wyścigu o 230 km. Do tego 6 stopni, deszcz, przenikliwe zimno i do mety drugie tyle. Co człowiek ma ze sobą zrobić? 🙂Z pomocą przyszli wspomnieni bracia, którzy nadjeżdżając za Rafałem oddali mu swoje suche ubrania, które mieli na zmianę, a wiedzieli ze prognoza na sobotę to katastrofa pogodowa i lejący przez wiele godzin deszcz. W takich sytuacjach nikt nie kalkuluje, tylko pomaga.Rafał po przygodach, ale szczęśliwy zameldował się po 30 godzinach na mecie w Wilimach. Nie mógł zostawić tej sytuacji bez echa. Jako, że Rafał to "stary" wyjadacz bikepackingu i wypraw rowerowych, sam reprezentuje Cumulus, gdzie w ofercie są między innymi wysokojakościowe śpiwory, postanowił przyznać im specjalny voucher na swoje produkty.