Krótki wyjazd w Beskid Niski, po drodze kawałki Pogórza Ciężkowickiego i Strzyżewskiego.
Po południu w czwartek pociągiem do Tuchowa w Pasmo Brzanki. Błota sporo, tuż przed moim przyjazdem skończyło padać.
Pierwszy nocleg na Górze Liwocz, nie polecam. Ktoś wymyślił, że z głośników powinny być puszczane dźwięki dzwonów oznaczające godziny, nawet w nocy. Wschód słońca w każdym razie się udał.
Poziom rzek po niedawnych opadach ciągle podniesiony, choć bez ekscesów (pod Pruchnikiem w ten łikend sytuacja z kolei była dramatyczna).
Zdecydowanie polecam kościół w Haczowie, jeden z najstarszych w Polsce i największych w Europie (w kategorii kościołów drewnianych)
i przełom Wisłoka pod Beskiem, odcinek szlaku krótki ale wartościowy - rzeczka, stary młyn, wychodnie skalne.
Przechodzące po okolicy burze szczęśliwie mnie ominęły, dopadało tylko pod Nowotańcem, ale tam i tak się zatrzymałem na obiad w lokalnym barze na tyle sklepu (5 dań do wyboru, 10 rodzajów piwa, do tego miejscowa sól ziemi po paru głębszych, mówiąc krótko 10/10).
Drugi nocleg na polu w Jasielu, polecam, nie licząc kradzieży kiełbasy przez lisa z otwartej sakwy kiedy siedziałem przy ognisku.
Kontrowersyjna niedawno droga Krempna - Ożenna przez Żydowskie już ma nowy asfalt. Możliwość wjazdu samochodem tylko za zezwoleniem MPNu (zgaduję, że miejscowych nie dotyczy), po drodze trochę progów zwalniających, zakaz wjazdu dla motocykli. Na tych parunastu kilometrach minąłem może 5 samochodów, rowerzystów ze 2-3 razy tyle a na wjeździe przed zakazem kilka aut na niemiejscowych blachach stało. Dla szosowców gratka.
Poza tym trawy, rozległe łąki, duszący upał, brzęczące owady, świerszcze i ptaki, błoto i buty mokre po brodach, wszystko co lubię czerwcem w Beskidzie Niskim.
Niestety, grzyby nie siadły - zasadniczo posucha w temacie, w masywie Magury Małastowskiej może by było lepiej, ale już się spieszyłem na pociąg do Grybowa. Znalazłem tylko jednego borowika ceglastoporego.
https://www.flickr.com/photos/103427468@N03/albums/72157714904153726/