Autor Wątek: Jabłka i Gruszki czyli belgijski brevet 200 km  (Przeczytany 1011 razy)

Offline Mężczyzna Piotr1975

  • Wiadomości: 534
  • Miasto: Bruksela
  • Na forum od: 08.11.2017
Gruszki i jabłka 200 km 2020

Pierwszy brevet rowerowy w czasach zarazy za mną.
Zaczęło się z przytupem. Jako że założyłem nowy łańcuch to od razu po wyjechaniu z domu spinka poszła w cholerę. Skrócenie łańcucha i o 7:45  melduje się na starcie. Odebranie książeczki randonneur i punk 8 startujemy.
Pierwsze 20 km jadę z grupą. Starając się trzymać na końcu sukcesywnie przesuwam się na czoło grupy. Trasa biegnie malowniczym wioskami,polami lasami. Charakter trasy, czyli nagłe zmiany kierunku jazdy, długie zjazdy i podjazdy sprawiają że jazda w grupie jest dosyć uciążliwa. Grupa się rozciąga a następnie wszyscy dociskają by ponownie się skurczyła. Bynajmniej dla mnie jest to męczące a plusy z jazdy w grupie żadne.
Po dwudziestu km takiej jazdy nadarzyła się okazją i na podjeździe zjeżdżam na biegnąca ścieżkę rowerową i wyprzedzam prowadzących.
Następne 40 km do pierwszego punktu kontrolnego jadę własnym tempem. Skutkuje to 8 minutowa przewaga nad grupą.
Trasa dalej prowadzi wśród sądów jabłek i gruszek a także wiśni.
Po przejechaniu 105 km z czasem 3:52 zatrzymuje się w Tongeren. Szybka kawa i cola i ruszam dalej.
Droga zaczyna być jeszcze bardziej kręta a podjazdy i zjazdy nie mają końca.
Średnia wyraźnie spada a następny punkt kontrolny na 136 km wydaje się wybawieniem. Tu krótka przerwa na cole i uzupełnienie bidonów i ruszam dalej.
Po przejechaniu kilku km zaczyna pojawiać się ból w lewym kolanie. Z każdym następnym rośnie . Zakładany czasu przejazdu mogę już włożyć między bajki.
Na 25 km przed meta wyprzedadzam kolarza które na mój widok zaczyna machać. Wiedziony ciekawością zatrzymuje się i po krótkim ustaleniu że będziemy mówić po angielsku okazuje się że złapał drugą gumę a zamiast pompki miał nabój . Potrzebuje pompki więc mu pożyczam a sam siadam i daje odpocząć kolanu. Po chwili jednak każe mu zdjąć oponę i założyć nową dętkę. Jako że nie ma daje mu swoją i po napompowaniu koła ruszam dalej.
Podjazdy się nie kończą a kolano coraz bardziej daje znać że jest kiepsko.
Więc w akompaniamencie własnych jęków i słów powszechnie uważanych za niecenzuralne z czasem 8h18 wjeżdżam na metę.
Link do relacji i kilku zdjęć
https://www.facebook.com/102124064893300/posts/120218919750481/
Nieskończenie mądry jest nasz Stwórca Pan
Swoje dzieło dał obejrzeć również mnie

Wilu13

  • Gość
Przeczytałem jednym tchem. Jakby się film oglądało. Wciągające jak opowiadania Widomskiego...

Offline Mężczyzna Piotr1975

  • Wiadomości: 534
  • Miasto: Bruksela
  • Na forum od: 08.11.2017
Przyznam się, nie znam. Kolano nadal boli. Ale już mogę chodzić. Okazało się że wina leży w ustawieniach. Nowe buty podniosły mnie w górę a lewy blok był zamiast +3,0,-3 ustawiony na 0,-6 . Mam nadzieję że noga odpocznie do soboty. Amsterdam czeka
Nieskończenie mądry jest nasz Stwórca Pan
Swoje dzieło dał obejrzeć również mnie

Tagi:
 









Organizujemy










Partnerzy





Patronat




Objęliśmy patronat medialny nad wyprawami:











CDN ....
Mobilna wersja forum