Jak chcesz
Jeśli masz wolną przestrzeń w tylnych sakwach na potencjalne zakupy to ja zabrałbym tylko tylne sakwy
Cytat: "aard"Jak chceszTeż mi rada
To zakładaj tylko przednie sakwy Wtedy pupa ląduje na tylnej ocie a przeciwwagę masz z przodu.
So, I decided that I will never go ultra-light cycling again! This is the end! I am joining the fully-loaded, self-sufficient crowd!
Cytat: "toosh"2. 'Tak samo działający' sprzęt może ważyć 6kg i 25kg.No to jest dla mnie bajeczka. Twój namiot nie działa tak samo jak ważący 2kg, Twoja pocięta karimata nie działa tak samo jak materac, Twoje torebki na buty nie będą tak skuteczne jak ochraniacze gore itd.
2. 'Tak samo działający' sprzęt może ważyć 6kg i 25kg.
Cytat: "toosh"Moje statystyki:2009-18kg bagażu, 17kg rower, na 2000km tylko 5 dni w górach, po czwartym już ledwie jechałem, średnia dzienna 130km2010- 6kg bagażu, 11kg rower, 3500km, tylko 5 dni NIE w górach, średnia dzienna 147kmTakie porównanie nic nie mówi. W ogóle nie uwzględnia czegoś takiego jak motywacja, jak atrakcyjność trasy (a ta druga była o wiele atrakcyjniejsza itd), jak pogoda, wiatry, jak długość dnia, rodzaj roweru itd.
Moje statystyki:2009-18kg bagażu, 17kg rower, na 2000km tylko 5 dni w górach, po czwartym już ledwie jechałem, średnia dzienna 130km2010- 6kg bagażu, 11kg rower, 3500km, tylko 5 dni NIE w górach, średnia dzienna 147km
I mała szpileczka - co się dało zauważyć na tym kawałku który pokonaliśmy wspólnie? Że żadne ultralighty nie zastąpią mocnych nóg, mimo swoich 6kg zostawałeś na każdej większej górce; na 400m dość mocnego podjazdu Grzesiek i ja (obładowani w trzy razy cięższe sakwy) byliśmy na szczycie aż 20min przed Tobą, i pamiętam jak to sobie żartowaliśmy, że gdybyś poświęcił tyle czasu na jazdę na rowerze co na przetrząsanie sieci i przebudowę sprzętu - to efekt byłby co najmniej ten sam
Wożenie po 30kg i więcej jest już lekką przesadą, ale przedział 15-25kg wydaje się być rozsądny,ścianie bagażu do poziomu poniżej 10kg ma sens przy trasach o zacięciu typowo sportowym (ja nawet na BB Tour miałem bagaż porównywalny z Twoim, w granicach 5kg); czy w wyjazdach w teren o czym pisał Miki; w typowej turystyce nie ma to aż takiego znaczenia.
A taki bagaż oznacza też wiele problemów, nie da się kupić zapasu jedzenia (dzięki czemu można sporo oszczędzić przy wjeździe do droższego kraju), nie da się przewozić większej ilości wody, przy 2-3 dniach złej pogody bardzo ciężko byłoby jechać dalej itd.
Nie miałeś na trasie poważnego załamania pogody, a to każe trochę inaczej spojrzeć na ekwipunek, nie miałeś 3'C w dzień i mrozu w nocy w Durmitorze jak ja. Np. w tym roku jechałem bite 140km w silnym deszczu i wietrze, przy 12'C, pod kurtkę przeciwdeszczową trzeba było włożyć dwie warstwy ubrań by nie zmarznąć.
I gdy człowiek totalnie padnięty rozkłada później namiot - to pierwszą rzeczą jest chęć przebrania się w suche rzeczy - a Ty ze swoją listą już byś takich rzeczy nie miał, co więcej trząsłbyś się z zimna pół dnia, bo nie zabrałeś spodni przeciwdeszczowych
Pewnie, że ciężar bagażu należy zwalczać wszelkimi dostępnymi sposobami, ale - moim zdaniem - nie kosztem wygody podczas wyprawy.
Toosh - a może Ty przez ten rok po prostu podciągnąłeś się kondycyjnie i dlatego statystyki masz za ostatni rok lepsze. Jak chcesz, to mogę Ci pożyczyć jakąś literaturę o treningu kolarskim i będzie jeszcze lepiej :mrgreen:
Na stronie Toosha jest masa przydatnych informacji i świetnych pomysłów nie tylko dla ultralightowców, na pewno warto z wielu ciekawych rozwiązań skorzystać; tylko warto się też zastanowić co niesie za sobą "pójście na całość" w tej dziedzinie, a swoimi postami starałem się to uzmysłowić.
Cytat: "toosh" Na razie daleko mi do jazdy w plastikowych klapkach, spania na folii bąbelkowej w bivybagu albo nie zabierania kuchni.Takie kity to my, nie nam Napisał to człowiek, który jeździł w damskich pończochach zamiast nogawek:http://picasaweb.google.com/toosh1234/13V2010DreznoPraga#5468490896406446866
Na razie daleko mi do jazdy w plastikowych klapkach, spania na folii bąbelkowej w bivybagu albo nie zabierania kuchni.
Fakty są takie, że w górach zostawałeś daleko w tyle za ludźmi z bagażem trzy razy większym od Twojego.
To po prostu jasno pokazuje, że waga wcale nie ma aż takiego znaczenia jakie usiłujesz jej przypisać, że w osiągach rowerowych nie jest decydującym parametrem.
Cytat: "toosh"Jeśli dobrze pamiętam to przed wyprawą wyjeździłem ponad 3500km, to moje psychiczne maksimum, przy większej ilości treningów przestaje mnie to bawić i muszę się zmuszać.No jak się musisz zmuszać do jazdy na rowerze - to ja tu czegoś nie rozumiem. Jesteś fanatykiem przygotowań do wyjazdów rowerowych, znasz się świetnie na wszystkich okołorowerowych sprawach, poświęcasz na to masę czasu - a jednocześnie nuży Cię jazda na rowerze? L'art pour l'art?
Jeśli dobrze pamiętam to przed wyprawą wyjeździłem ponad 3500km, to moje psychiczne maksimum, przy większej ilości treningów przestaje mnie to bawić i muszę się zmuszać.
Tu nie chodzi o duże zapasy - tylko o takie na 1-2 dni. W Europie Zach. znalezienie sklepu czynnego w niedzielę nie jest łatwym zadaniem, akurat Bałkany to co innego. A przy Twoim bagażu kupienie 2 chlebów, 2 makaronów, ciasta na kolację, kilograma winogron itd. - to już wielki problem, bo nie ma jak tego przewozić. Ty oczywiście powiesz - ja takiego jedzenia nie potrzebuję, pociągnę na Snickersach; ale rozmawiamy tu ogólnie o wadach i zaletach różnych stylów podróżowania, a w sakwach masz miejsce na takie rzeczy. Jak byliśmy w zeszłym roku na Słowacji (noclegi pod dachem) zabrałem ok. 6kg w torbie na bagażnik i nie miałem już na nic miejsca, jedzenie musieli wozić Marek i Miki.
Cytat: "toosh"Lato to nie wiosna, Bałkany to nie Nordkapp. Nie pojechałbym z tym co mam na aktualnej liście w Durmitor wiosną albo na Norkapp nawet latem. Nieraz miałem załamania pogody i w lato, deszcz i temperatury rzędu 12-15'C nie są nawet w lipcu niespotykane. Durmitor to są góry po 2000m, nawet i w lecie może tam padać śnieg. Prawdopodobieństwo niewielkie - ale istnieje.
Lato to nie wiosna, Bałkany to nie Nordkapp. Nie pojechałbym z tym co mam na aktualnej liście w Durmitor wiosną albo na Norkapp nawet latem.
Cytat: "toosh"Latem, w ciepłych krajach mi to nie przeszkadza, a spodnie i kurtka z listy będą odporne na mały deszcz.[...] niestety nieraz już miałem tą wątpliwą przyjemność, np. połowę wyprawy w 2000 (lipiec) miałem temperatury po 13-17'C połączone z częstymi deszczami, aż mnie to tak zniechęciło, że wróciłem do domu.
Latem, w ciepłych krajach mi to nie przeszkadza, a spodnie i kurtka z listy będą odporne na mały deszcz.
No i też nie opowiadaj jak to te alumaty kochasz
bo pamiętam jak narzekałeś jak to się trzeba nagimnastykować, żeby w tej Twojej trumience wejść do super-wylajtowanego śpiworka bez suwaka
A teraz wyobraźmy sobie rozkładanie namiotu w silnym deszczu, na podmokłym terenie, gdzie siłą rzeczy do środka dostaje się sporo wody, a namiot w środku też jest wilgotny (zdarza się to w pełnowymiarowych namiotach, w Twoim to będzie jeszcze bardziej odczuwalne). Spodnie masz mokre, jedyną koszulkę też - no i jest wesoło! Dla mnie absolutna podstawa - to posiadanie "żelaznego" suchego kompletu ubrań, Ty masz jeden od wszystkiego.
Higienia - można opowiadać o praniu po drodze, ale kto jeździł dużo ten wie jak to wygląda "w praniu" . Pranie rzeczy w zimnej wodzie - to jest tylko ich lekkie obmywanie; efekt jest taki, że jeździ się brudnym. Jednemu to szkodzi mniej (osobiście średnio mnie to rusza, szczególnie przy samotnej jeździe), ale drugiemu już sporo bardziej.
Nocą też jeździć nie możesz (a zdarza się nieraz taka konieczność) - bo nie masza oświetlenia, czołówką 27g to sobie można w namiocie poświecić, tyle samo warto jest 7g tylna "lampka" - na drodze bezużyteczna; już lepiej ją wyrzucić zyskując kolejne gramy niż się oszukiwać że będzie widoczna z jadącego 70km/h samochodu.