mnie korci ta trasa, i chyba w końcu trzeba jechać. Poza tym opcja 2000km ;-) jest fajną opcją.
Wiem.A jakie imprezy fajniejsze polecasz zamiast tego?
Dla leszczy też Jednym z plusów tej imprezy jest brak limitu czasowego. Można jechać i miesiąc tyle że na mecie już nikogo nie będzie. Chyba że będzie kończył Ktoś - oni potrafią przyjechać specjalnie z Pragi (prawie 800km) żeby dla kogoś specjalnego otworzyć metę W tym roku dwóch ostatnich pieszych dotarło w 33 i 34 dniu od startu i meta znów była otwarta... Po dwóch tygodniach od poprzedniego ostatniego zawodnika. Rok temu otwarli metę połówkową (dużo bliżej, w Jesionikach) dla Petry Bielinowej która po 39 dniach bez trzech godzin doczłapała z czteroletnim synkiem do końca.
Głównym powodem, według mnie, nikłego zainteresowania w PL, jest prawie absolutny brak Mil w mediach. Chyba jeden artykuł w Bikeboardzie w 2013 roku, trochę hałasu w mediach wielkopolskich wokół ostrowiaka Grześka L. Parę wpisów na podróżach rowerowych , głównie moich - i to w zasadzie wszystko.
Silk Road w Kirgistanie (ten już bardzo wymagający)
Więcej, niż ćwierć trasy na wysokościach powyżej 3000 metrów i podjazd z 1800 na 4000 na trzydziestu paru kilometrach... No-no-no...
Cytat: Wilk w 22 Wrz 2020, 12:24Silk Road w Kirgistanie (ten już bardzo wymagający)Więcej, niż ćwierć trasy na wysokościach powyżej 3000 metrów i podjazd z 1800 na 4000 na trzydziestu paru kilometrach... No-no-no...
tam wielkim wyzwaniem jest logistyka, sklepy są bardzo rzadko, jedzie się przez rejony bardzo odludne i zaopatrzenie trzeba wozić na długich odcinkach. Podobnie z kwestią noclegów, tego się na wygodnych kwaterkach nie da przejechać. Do tego duże wysokości oznaczają niskie temperatury (nawet były opady śniegu) - i w takich warunkach trzeba tez spać na dziko.
Jednym słowem, klasyczna terenowa turystyka rowerowa.