Autor Wątek: 1000 Miles Adventure 2021  (Przeczytany 6681 razy)

Offline Mężczyzna Fagetus

  • Wiadomości: 263
  • Miasto: Lubin
  • Na forum od: 18.03.2016
1000 Miles Adventure 2021
« 21 Wrz 2020, 08:15 »
W ostatni weekend odbyło się Afterparty po X edycji 2020. I ogłoszono co następuje: edycja XI odbędzie się w pewnym sensie na tych samych zasadach na jakich miała startować tegoroczna. Czyli - ponownie z zachodu na wschód (Hranice u Aše - Nova Sedlica), z możliwością "przedłużenia" na mecie trasy o kolejny ~1000 mil mniej więcej wzdłuż południowych granic SK-CZ do wartości 2020 mil. No może 2021 - rok zobowiązuje :)
Ale: dodano opcję jazdy z zachodu na wschód "dołem" dla tych, którym tradycyjna trasa "už nemá co dát". Ale - trasa będzie nieznana do dnia startu, zostanie wgrana na urządzenia GPS zawodników na starcie, nie będą znane punkty pośrednie, nie będzie możliwe ukończyć zawodów w połowie! Efektem ubocznym będzie mijanie się na trasie milarzy jadących z naprzeciwka, oczywiście tych wolniejszych z tysiąca z tymi szybszymi z 2020.
Przypomnę jeszcze podstawowe fakty - w jedną stronę to ~1700km/~40000m przewyższeń, w obie strony łatwo policzyć, trasa 2020 ma być jednorazowa. Impreza jest bez wsparcia, ale w duchu MPP raczej :) Regulaminy są przestrzegane. To znaczy ze strony organizatorów :) Taka ciekawostka - w 2015-tym roku wystąpiły na trasie ogromne wiatrołomy. Pierwszym dwóm zawodnikom przejeżdżającym przez CP2 przydzielono bonifikatę czasową - jednemu 6 godzin bo zawrócono go z trasy żeby mu wgrać poprawiony ślad, drugiemu 2 godziny które czekał ekstra na przygotowanie nowego śladu. Następni byli już "obsługiwani" na bieżąco.

Czy ktoś chce się przejechać? Na pewno na 2020 jedzie kolega z Wrocławia - nie forumowicz. Plus paru Polaków jeszcze też normalnie na tysiąc.

Frugo

  • Gość
Odp: 1000 Miles Adventure 2021
« 21 Wrz 2020, 15:18 »
mnie korci ta trasa, i chyba w końcu trzeba jechać. Poza tym opcja 2000km+ ;-) jest fajną opcją.
« Ostatnia zmiana: 22 Wrz 2020, 01:01 Frugo »

Offline Mężczyzna Fagetus

  • Wiadomości: 263
  • Miasto: Lubin
  • Na forum od: 18.03.2016
Odp: 1000 Miles Adventure 2021
« 21 Wrz 2020, 15:57 »
Nie kilometrów :) Stety-niestety. Stety - wiadomo, niestety dla cieniasa (ja) to byłby cały urlop na raz ;)

Offline Wilk

  • Wiadomości: 19866
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.07.2006
    • Wyprawy Rowerowe
Odp: 1000 Miles Adventure 2021
« 21 Wrz 2020, 17:12 »
mnie korci ta trasa, i chyba w końcu trzeba jechać. Poza tym opcja 2000km ;-) jest fajną opcją.

To są mile, nie kilometry. A trasa jest bardzo wymagająca, coś na poziomie Carpatii, tylko 3 razy dłuższe, a to w terenie bardzo dużo i spora szansa na złapanie złej pogody. Tak więc trzeba na to przeznaczyć z 10-14dni (jak nie więcej), a z dojazdami ze 2 tygodnie. Jednym słowem to zdecydowanie impreza, którą by trzeba docelowo potraktować, a nie "przy okazji".

I pewnie z powodu tej długości Polacy prawie tego nie jeżdżą, jakieś pojedyncze rodzynki jedynie. Jakbym miał tyle czasu i pieniędzy inwestować - to IMO są sporo ciekawsze wyścigi, tutaj krajobrazowo to będzie podobnie jak u nas.

Frugo

  • Gość
Odp: 1000 Miles Adventure 2021
« 22 Wrz 2020, 01:01 »
Wiem.

A jakie imprezy fajniejsze polecasz zamiast tego?

Offline Mężczyzna Fagetus

  • Wiadomości: 263
  • Miasto: Lubin
  • Na forum od: 18.03.2016
Odp: 1000 Miles Adventure 2021
« 22 Wrz 2020, 09:04 »
Dla leszczy też :) Jednym z plusów tej imprezy jest brak limitu czasowego. Można jechać i miesiąc tyle że na mecie już nikogo nie będzie. Chyba że będzie kończył Ktoś - oni potrafią przyjechać specjalnie z Pragi (prawie 800km) żeby dla kogoś specjalnego otworzyć metę :) W tym roku dwóch ostatnich pieszych dotarło w 33 i 34 dniu od startu i meta znów była otwarta...  Po dwóch tygodniach od poprzedniego ostatniego zawodnika. Rok temu otwarli metę połówkową (dużo bliżej, w Jesionikach) dla Petry Bielinowej która po 39 dniach bez trzech godzin doczłapała z czteroletnim synkiem do końca.
Poza tym - ilość podjazdów w przeliczeniu jest zbliżona do tych z Carpatii, PGR-a, nowego USGR, czyli inaczej mówiąc innych imprez górskich z małą ilością asfaltu. O ile pamiętam jakieś zachodnie imprezy to też jest podobnie - alpejski 20k Ultratrail ma 1000km/25000m.

Do Wilka - z dojazdem nie jest tak źle, jeśli start jest z zachodu to do samych Hranic dojeżdża pociąg, z Pragi to cztery godziny raptem. Jeśli ze wschodu to z ostatniej stacji za Humennym jest około czterdziestu kilometrów na start. Dodatkowo Honza Kopka (org) załatwia zawsze wspólny przejazd z Pragi do Humennego (bodaj dwa wagony sypialne plus bagażowy, i to jest bardzo wesoły pociąg wtedy) a dalej wynajętymi busami z przyczepkami czy z ciężarówką na rowery do Novej Sedlicy - docierają tak na parę godzin przed startem (niedziela 15.00)
Nie wydaje mi się żeby długość tej imprezy miała istotne znaczenie dla jej popularności - w końcu na starcie ostatniego "dużego" MRDP stanęło sześćdziesięciu chętnych a to w końcu dziesięciodniowa (dla niektórych więcej) wyrypa. Głównym powodem, według mnie, nikłego zainteresowania w PL, jest prawie absolutny brak Mil w mediach. Chyba jeden artykuł w Bikeboardzie w 2013 roku, trochę hałasu w mediach wielkopolskich wokół ostrowiaka Grześka L. Parę wpisów na podróżach rowerowych :), głównie moich - i to w zasadzie wszystko.

Offline Wilk

  • Wiadomości: 19866
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.07.2006
    • Wyprawy Rowerowe
Odp: 1000 Miles Adventure 2021
« 22 Wrz 2020, 12:24 »
Wiem.

A jakie imprezy fajniejsze polecasz zamiast tego?

Jest wyścig w Maroku, jest obecnie trwająca Transiberica w Hiszpanii (choć ze śmieszną frekwencją z powodów covidowych), jest Silk Road w Kirgistanie (ten już bardzo wymagający). To jest egzotyka, coś czego w Polsce nie ma, a Czechy to podobne krajobrazy do naszych.

A te Mile to dla mnie są po prostu za długie, a ten pomysł podwójnego dystansu to już w ogóle poroniony. Podobna jazda jak na Carpatii, tylko trzy razy dłuższa. Mi zupełnie nie chciałoby się mordować na takiej trasie, to jest IMO zdecydowanie za długi wyścig jak na skalę trudności terenu. Światowe wyścigi tej długości są po innym, łatwiejszym typie terenu, a wyścigi po trudnym terenie jak tutaj to są parudniowe, bo na dłuższym dystansie zwyczajnie ma się tego typu jazdy dosyć.


Dla leszczy też :) Jednym z plusów tej imprezy jest brak limitu czasowego. Można jechać i miesiąc tyle że na mecie już nikogo nie będzie. Chyba że będzie kończył Ktoś - oni potrafią przyjechać specjalnie z Pragi (prawie 800km) żeby dla kogoś specjalnego otworzyć metę :) W tym roku dwóch ostatnich pieszych dotarło w 33 i 34 dniu od startu i meta znów była otwarta...  Po dwóch tygodniach od poprzedniego ostatniego zawodnika. Rok temu otwarli metę połówkową (dużo bliżej, w Jesionikach) dla Petry Bielinowej która po 39 dniach bez trzech godzin doczłapała z czteroletnim synkiem do końca.
Dla Czechów ten wyścig jest w jakiś sposób kultowy, dla Polaków ten aspekt zupełnie odpada, oceniamy to nie na zasadzie sentymentu, a realizmu. 1600km na trasie o skali trudności Carpatii to jest IMO za wiele, to się po prostu znudzi, to już tylko dla ludzi co kochają wybitnie takie klimaty tras. Carpatia to jest IMO akurat na wyrypę tego typu, tutaj ciekawiej wiele nie będzie, natomiast 3 x dłużej, co spowoduje naturalne znurzenie jazdą.

Głównym powodem, według mnie, nikłego zainteresowania w PL, jest prawie absolutny brak Mil w mediach. Chyba jeden artykuł w Bikeboardzie w 2013 roku, trochę hałasu w mediach wielkopolskich wokół ostrowiaka Grześka L. Parę wpisów na podróżach rowerowych :), głównie moich - i to w zasadzie wszystko.

To raczej życzeniowe myślenie. Wyścig jest ciekawy dla Czechów, bo mieszkają w tym kraju, znają wiele tras, mają je objechane itd. Dla ludzi z innych krajów to już nic specjalnie ciekawego czy spektakularnego, a długość powoduje, że połowę rocznego urlopu trzeba na to przeznaczyć - i dlatego spoza Czech i Słowacji prawie nie ma chętnych.

I tak samo jest z MRDP. To jest wyścig w Polsce kultowy - i dlatego jest wielu chętnych, pomimo długości. Poza tym generalnie to miłośników szosowego ultra jest dużo więcej niż miłośników ciężkich terenowych ultra. Frekwencja Carpatii jest jednak sporo niższa niż Wisły czy Pomorskiej 500, bo to inna liga trudności.
« Ostatnia zmiana: 22 Wrz 2020, 17:31 Wilk »

Offline Mężczyzna skrzysie.k

  • Kapituła MP-P 2019
  • Absent.With.Out.Leave
  • Wiadomości: 2676
  • Miasto: Kraków
  • Na forum od: 29.01.2016
    • Szlaki i Drogi
Odp: 1000 Miles Adventure 2021
« 22 Wrz 2020, 12:54 »
Wiem.

A jakie imprezy fajniejsze polecasz zamiast tego?

Rzuć okiem choćby tu: https://www.gravelunion.cc/events

Offline Mężczyzna wojtek

  • Użytkownik forum
  • Wiadomości: 5172
  • Miasto:
  • Na forum od: 02.03.2010
    • Pokój z Tobą
Odp: 1000 Miles Adventure 2021
« 22 Wrz 2020, 14:21 »
Silk Road w Kirgistanie (ten już bardzo wymagający)
Więcej, niż ćwierć trasy na wysokościach powyżej 3000 metrów i podjazd z 1800 na 4000 na trzydziestu paru kilometrach... No-no-no...

Offline Wilk

  • Wiadomości: 19866
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.07.2006
    • Wyprawy Rowerowe
Odp: 1000 Miles Adventure 2021
« 22 Wrz 2020, 15:22 »
Więcej, niż ćwierć trasy na wysokościach powyżej 3000 metrów i podjazd z 1800 na 4000 na trzydziestu paru kilometrach... No-no-no...

Trudność trasy pod kątem przewyższeń to jedno, ale tam wielkim wyzwaniem jest logistyka, sklepy są bardzo rzadko, jedzie się przez rejony bardzo odludne i zaopatrzenie trzeba wozić na długich odcinkach. Podobnie z kwestią noclegów, tego się na wygodnych kwaterkach nie da przejechać. Do tego duże wysokości oznaczają niskie temperatury (nawet były opady śniegu) - i w takich warunkach trzeba tez spać na dziko.

Offline Mężczyzna K Jak

  • Wiadomości: 56
  • Miasto: Wrocław
  • Na forum od: 04.07.2019
Odp: 1000 Miles Adventure 2021
« 22 Wrz 2020, 15:31 »
Silk Road w Kirgistanie (ten już bardzo wymagający)
Więcej, niż ćwierć trasy na wysokościach powyżej 3000 metrów i podjazd z 1800 na 4000 na trzydziestu paru kilometrach... No-no-no...
Do tego dobowe amplitudy temperatur czasem w okolicach 50oC. I przeloty między sklepami kilkukrotnie po 150-200+km

Offline PABLO

  • Wiadomości: 3716
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 25.03.2011
    • http://www.klub-karpacki.org
Odp: 1000 Miles Adventure 2021
« 22 Wrz 2020, 15:40 »
tam wielkim wyzwaniem jest logistyka, sklepy są bardzo rzadko, jedzie się przez rejony bardzo odludne i zaopatrzenie trzeba wozić na długich odcinkach. Podobnie z kwestią noclegów, tego się na wygodnych kwaterkach nie da przejechać. Do tego duże wysokości oznaczają niskie temperatury (nawet były opady śniegu) - i w takich warunkach trzeba tez spać na dziko.

Jednym słowem, klasyczna terenowa turystyka rowerowa.

Frugo

  • Gość
Odp: 1000 Miles Adventure 2021
« 22 Wrz 2020, 17:06 »
Wilku nie jam pisał słowa które mi przypisałeś powyżej ;-) weź tam wedytuj na prawidłowego twórcę.

Offline Wilk

  • Wiadomości: 19866
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.07.2006
    • Wyprawy Rowerowe
Odp: 1000 Miles Adventure 2021
« 22 Wrz 2020, 17:36 »
Jednym słowem, klasyczna terenowa turystyka rowerowa.

Nie, to nie ma nic wspólnego z klasyczną terenową turystyką. Klasyczna terenowa turystyka - to oznacza dostęp do cywilizacji niemal każdego dnia. Są też tacy jak Ty co na siłę jak robią trasy by cywilizację omijać (ale nie ma to nic wspólnego z klasyką) - ale to już jest duża gimnastyka, by w Europie coś w ogóle bez cywilizacji zaplanować.

I tak jak napisał Podjazdy - u nas w każdej chwili możesz bardzo szybko wrócić do pełnej cywilizacji, a tam 3/4 kraju jest odludziem

Offline Mężczyzna wojtek

  • Użytkownik forum
  • Wiadomości: 5172
  • Miasto:
  • Na forum od: 02.03.2010
    • Pokój z Tobą
Odp: 1000 Miles Adventure 2021
« 22 Wrz 2020, 17:42 »
Chyba najbardziej Tien Szanu doświadczył Łatośłętka, może opowie.
Trasa jest poprowadzona tak, że nawet przebiegach dziennych rzędu 150 kilometrów zahaczasz o przynajmniej jedną osadę, w terminie wyścigu więcej niż pewne są spotkania z pasterzami w górach, od nich też można kupić/dostać jedzenie, wody pod dostatkiem. W 2013 roku podjazd z poziomu Issyk Kul (1605 lub 1607 metrów nad poziomem morza) na przełęcz w okolicach 3900 metrów robiliśmy dwa dni, można to zrobić szybciej, ale bez przerw na bajerę, karmienie zmysłu wzroku i na kawę w fajnym miejscu :) Nocami było zimno oraz wilgotno i to to połączenie jest dla mnie najbardziej dobijające - dzień w deszczu przy temperaturach w okolicach 4-5 stopni i na koniec wpieprzanie lepioszki na rozgrzewkę. A, jeszcze maszynka, która przestała palić, bo syf z kirgiskiej wachy ;)

Tagi:
 









Organizujemy










Partnerzy





Patronat




Objęliśmy patronat medialny nad wyprawami:











CDN ....
Mobilna wersja forum