Autor Wątek: Wzdłuż bośniackich rzek i chorwackiego wybrzeża - Bałkany 2019.  (Przeczytany 3359 razy)

Offline Mężczyzna Dziadek

  • Wiadomości: 1548
  • Miasto: Szczytno, Pionki
  • Na forum od: 05.01.2017
Nieoczekiwanie sklejka postów z FB z mojej tegorocznej wyprawy zastępczej okazała się dość popularna i życzliwie komentowana, więc postanowiłem posklejać i wrażenia z roku 2019. Były publikowane również na bieżąco na FB, w miarę wkraczania w zasięg WiFi (nie jest z tym źle na Bałkanach, za to roaming - koszmarnie drogi). Czasem są dwa odcinki z dnia, bo przy piwku po drodze była chwila coś skrobnąć. Pod datą - trasa dzienna, pod wpisem - wybór zdjęć.
Jak zwykle proszę o komentarze, zaczynamy...

Zajawka.

No to pora na wypoczyn;) Oczywiście tradycyjnie w trudzie i znoju... Sakwy spakowane, rower naszykowany; właściwie dwa rowery, bo w tym roku jadę w dawno nie używanej konfiguracji z Wiesławem.
 Plany są takie: https://ridewithgps.com/routes/30357062 i właściwie trzeba to przejechać, bo skracać nie ma bardzo jak. Będą okoliczności przyrody, kultury materialnej i kulinarnej. Będą relacje i zdjęcia. Do miejsca startu lotnego 2 dni Białą Strzałą a potem już na dwukołowych rumakach. Trzymajcie kciuki!

Migawki z dojazdu, 7-8 lipca 2019
Trasa:
https://ridewithgps.com/routes/34472509
https://ridewithgps.com/routes/34472507
https://ridewithgps.com/routes/34472508

Miał być Balaton ale dolecimy najwyżej do Dunaju. Tymczasem - posiłek.
https://photos.app.goo.gl/naCL1wnwrGgtbPNw8

Kolacja w Komarnie. Nie jest to nazwa bezpodstawna, żrą jak najęte!
https://photos.app.goo.gl/TbHzbNJgqQnhvdMZ7

No i jest Balaton, popatrzyliśmy, wymienili parę groszy na kawę, wypiliśmy tą kawę i dalej w drogę.
https://photos.app.goo.gl/7J8nEkowG5t8CDQN6

Zaraz Chorwacja ale gulyas trzeba zjeść na Węgrzech. Na start jakieś 120.
https://photos.app.goo.gl/NrRMRvssfZm43s6s7

Rzeczy czasem nie są takie, jakie się wydają... No to i kemping Zeleny Gaj nie przypomina tego z internetowej oferty. A już położony jest na totalnym zad.piu, do którego prowadzą drogi suskowolskie. Z drugiej strony - okoliczności przyrody eleganckie, socjal pełny, ludzi brak, zostawienie samochodu dogadane i przypieczętowane wręczeniem flachy żubrówki, znajomość z Iliją i Josefem zawarta. Jest z czego jutro zaczynać. Laku noč!
https://photos.app.goo.gl/sQeTNbQuDvhQRuki7


1.  9 lipca 2019
https://ridewithgps.com/trips/57962443

Noc była okrutna, o północy zaczęło łoić i stary namiot Wieśka się poddał. Spierniczyliśmy pod wiatę i tam na surowych cegłach i z milionem komarów przemordowaliśmy się do rana. A rano ruszyliśmy objuczeni wzdłuż Sawy. Sporo było po drodze drewnianych chałup a stylu posowińskim z charakterystycznymi okapami. Większość w ruinie ale niektóre odnowione. W Jasenovacu nawiedziliśmy muzeum obozu koncentracyjnego; jakoś słabe to upamiętnienie tysięcy ofiar ustaszy - pomnik w kształcie lotosu i tablice o pomniku. Przekroczyliśmy Sawę i granicę i zaraz rolę przewodniczki wzięła na siebie Una - z początku leniwa i nieśmiała z każdym kilometrem nabierała charakteru i urody. Przekroczyliśmy ją z powrotem w Kostjanicy, żeby rzucić okiem na niewielki zamek. Tam też zjedliśmy pljeskavicę. Niezła porcja to była! Poprawiliśmy piwem w Novim Gradzie i już zaczęliśmy myśleć o noclegu. Im bardziej kropiło - tym intensywniej. W jednym motelu odbiliśmy się od ceny (20€) i ruszyliśmy dalej wyglądając porządnych pustostanów. Nic nie było... Pojawił się znaczek kempingu - ale dojazd był zamknięty. Nagle z kolejnej dróżki wyjechał jakimś struclem energiczny gość i porwał nas na ten kemping. To był Samir, szef przedziwnego Campcolony. Z godzinę z nim nawijałem w różnych językach. Niesamowicie pozytywnie zakręcony gość - prowadzi ten kemp, żeby wspierać różne socjane programy dziecięce, nawet opłata nazywa się donacja. Namiotów nie musieliśmy rozstawać - wyspaliśmy się w miejscowym na materacach!

The best campsite ever - passion, mission, location, Samir, Una!

https://photos.app.goo.gl/3qoRV4QDzo1DxTQTA

2. 10 lipca 2019
https://ridewithgps.com/trips/57962442

Lało z rana i czekaliśmy do 10-tej a potem tylko Una, Una, Una! W różnych odsłonach,  przeważnie przepięknych. Po drodze śniadanie w pekarze w Bosanskej Otoce, piwo i twierdza w Bosanskiej Krupie i obiad w Bihaću. Tam też tłumy młodych mężczyzn pakistańskiej urody - albo pielgrzymi albo imigranci. Niedługo za Bihaćem zaczął się długi podjazd, mordowaliśmy to ponad 2 godziny. Przy wjeździe do Narodowego Parku Una strażnicy nastraszyli nas niedżwiedziami i postanowiliśmy wjechać tam w dzień. Nocleg w opuszczonej wiosce.

https://photos.app.goo.gl/RCgvY6zHBfXutv1ZA

3. 11 lipca 2019
https://ridewithgps.com/trips/57962440

W nocy to było chyba z 5 stopni! Wytelepało mnie w chińskim namiociku, że musiałem dokładać warstw ubioru. A rano - słoneczko podsuszyło nasze szmaciane domki. Ścieżką w kierunku wodospadu Štrbacki Buk było z 9 km ale lokalny pan nas zniechęcił co do jej jakości i dołożyliśmy jeszcze piątkę, żeby dojechać w cywilizowany sposób. Droga nie była cudna i remontowana w przedziwny sposób: ciężarówa wywalała kamienie a spychacz równał. Ale było warto: najpierw piękne zakole-rozlewisko a potem on - wysoki na 24 m wodospad. Cóż powiedzieć - zapierało dech w piersiach. 8 km z powrotem jakoś zmordowaliśmy. Potem piwko w Kulen Vakuf, obczajenie miejscówki na nocleg w Martin Brod (super pole biwakowe) i obiad. Świeże pstrągi - palce lizać. Podobno są tu jeszcze wodospady - lecimy podziwiać.

https://photos.app.goo.gl/FvcdF7YoA5THD23L8

4. 12 lipca 2019
https://ridewithgps.com/trips/57962439

No i wodospady były! A jeszcze jak malowniczo Una prezentowała się przepływając przez kemping. Byliśmy tu prawie sami, tylko jakaś para w blaszaku przerobionym na kampera. Opraliśmy się, podładowali komórki. Noc była umiarkowanie chłodna ale grunt twardy, to wierciłem się i nie dospałem. Rano szło nam niemrawo i ruszyliśmy przed 10-tą. Oj były serpentyny i kochane podjazdy. Na szczęście końcówka dla mnie - 60 na godzinę prułem. Nawadniamy się w Drvar.

https://photos.app.goo.gl/AnkdDETFSs7uPPfv8

Istna mordęga wyjechać z tego Drvara, 10 km w 2godziny. Potem już z górki a dalej równo. I na tym równym pogoniło nas 6 czarnych jak czarty psów i jeden stary wilczur. Jakoś czarne goniły Wieśka a mnie tylko ten stary. Ale i tak 30 parę trzeba było wycisnąć. Na tej adrenalinie dojechaliśmy do Bosansko Grahovo. Nadziei na dobry nocleg nie było ale koniec języka za przewodnika - wylądowaliśmy na kwaterze u gospodina Kovacevicia. Dobrą rakiję produkuje...

https://photos.app.goo.gl/S65n9Pimj5zfd2qn9


5. 13 lipca 2019
https://ridewithgps.com/trips/57962437

Wieczorem posiedzieliśmy z gospodarzem i starszą parą ze Słowenii przy rakiji i żubrówce, rozmowa w 3 językach nawet się kleiła. Kovacevič rano pytał, kto tak chrapał jak niedźwiedź - przyznałem się. Widocznie dobrze spałem - fakt, głowa jakby lżejsza. Bosanske Grahowo, to smutne miasteczko z licznymi śladami wojny; tylko posililiśmy się pod trgoviną i wypiliśmy kawę. Potem pół godziny podjazdu i godzina zjazdu. Kropiło trochę, to nie rozpędzałem się. Po przekroczeniu granicy rozpadało się na dobre, dociągneliśmy do Kninu i przeczekujemy (jemy;)

https://photos.app.goo.gl/NzGojBBPcAuTXxRw7

Deszcz w końcu ustał i wypogodziło się, co tutaj oznacza jednocześnie duchotę. Odpuściliśmy Nacionalni Park Krkai ruszyliśmy na Šibenik. Z początku pod górę a potem po spalonym słońcem płaskowyżu. Dłużyło się ponad godzinę zasuwać 25 km/h ale w końcu dotarliśmy po katedrę św. Jakuba. Pod, bo wejście zablokowała masywna kobieta żądająca 30 kun za bilet. Posknerzyliśmy i tylko pokręciliśmy się po okolicy. Z noclegiem było krucho, najpierw objechalìśmy półwysep, gdzie były kempy, złą drogą, potem wzięli nas za krezusów i zaśpiewali po 26 euro za spanie w namiocie. Na koniec - tańszy kemping był po godzinach i musieliśmy uwalić się na betonie przy jakimś pustostanie. Plus - blisko kościoła to zaraz z rana wysłuchaliśmy mszy po chorwacku. Ksiądz okazał się Polakiem że Świebodzina.

https://photos.app.goo.gl/AevWGACyb3nTrJJj8

6. 14 lipca 2019
https://ridewithgps.com/trips/57962436

Taki dzień przelotowy, ale przelecieć udało się zaledwie 6 dyszek. Wczorajszy beton wlazł w kości i psychikę, już po pół godzinie zachciało się zrobić zakupy, potem kawy. Wiesiek odjechał w siną dal a mnie mieszanina espresso z jogurtem zmusiła do nader spokojnej jazdy, bo każdy wstrząs groził katastrofą. A i tak musiałem zboczyć w chaszcze. W Marinie postanowiłem przypomnieć sobie słoność i przezroczystość Adriatyku i rzuciłem się w odmęty. Z pół godziny walczyłem z wypornością i był to niezły relaks. Potem słońce wyssało ze mnie moc Jadrana i ledwo dowlekliśmy się do Trogiru. W pierwszej pizzerii dupek stwierdził, że bez zamówienia czegoś do picia - jedzenia nie poda. Pieprznąłem menu o stół i poszliśmy na bazarek na pizzę na kawałki. Przez sam Stary Trogir tylko przeszliśmy, bo myśl o noclegu nie dawała spokoju. Trafił się swojski i niedrogi kemping. Wiesiek odsypiał a ja prałem. Przyjechaliśmy na wieczorne zwiedzanie ale tłum okrutny, weź tu kogoś przejedźłańcuchem po nogawce...

https://photos.app.goo.gl/vkLXPYbsN9KxG4KP6

7. 15 lipca 2019
https://ridewithgps.com/trips/57962433

Rano popływałem w zatoce i zaczęliśmy się marudnie zbierać. Przydałaby się jakaś dyscyplina, bo coraz opieszalej ruszamy. Kiepska droga do Splitu przez Kaštela zaowocowała odpoczynkiem i uzupełnieniem płynów. Potem jeszcze zakupy w Lidlu, w tym jogurt... Jutro już się nie skuszę! Nie będę opisywał szczegółów ale fakt, że z pozostałości rzymskiego miasta Salony, gdzie trzeba dać 40 kun za wejście - ucieszyła mnie najbardziej współczesna toaleta - wiele mówi. Nie miałem nawet siły zwiedzać. Sam wjazd do miasta to męka, duży ruch, faliście i krawężniki na pół metra wysokie. Jak już dotarliśmy na starówkę, nie było szans na kontemplację zabytków. Tłumy. Toteż tylko dotarliśmy pod katedrę przedziwnie zespoloną z pałacem Dioklecjana i rozpoczęliśmy ewakuację. Wyjazd z dużego miasta to zawsze problem, w Chorwacji - przekleństwo. Ani kawałeczka ścieżki ani nic. Umęczeni stanęliśmy jeszcze na posiłek i przejeźdżając Omiš z fajnymi policjantkami kierującymi ruchem - dowlekliśmy się do autokampu Sirena. Dzikus miał być ale nie było gdzie.

https://photos.app.goo.gl/GcAMnXehGuGVv6Tq6

8. 16 lipca 2019
https://ridewithgps.com/trips/57962432

A wicher wiał, a wicher łkał... Bardzo kamienisty i wietrzny to był kemping. Nie było gdzie śledzia wbić i zawsze jeden z nas musiał leżeć w namiocie, żeby go nie zwiało... Rano takoż, ciężko się jechało góra-dół aż w końcu zaczęło iść lepiej. Spodobała nam się Makarska, bulwary podobne do tych w Splicie ale o ile mniej tłumne. Na wylocie obkupiliśmy się w Lidlu. Dziś widoki ładne ale powietrze niezbyt przejrzyste. Posililiśmy się w Drevniku, marzy się kąpiel...

https://photos.app.goo.gl/3wrXQAP2GEM6571L9

... I kąpiel była. Wiesław wspaniałomyślnie posiedział przy gratach a ja wpełzłem do wody. O, jak żałowałem, że nie wziąłem takich butów do pływania, po tych kamieniach ciężko się chodzi na bosaka. A z tej wody to mógłbym nie wychodzić, nawet Greenpeace nie musiałoby mnie tam zaciągać. Ale wyleźć musiałem. To było prawdopodobnie pożegnanie z Adriatykiem. Mamy 1,5 dnia straty w stosunku do planów. Pora na weryfikację... Nocleg na kempingu - nad jeziorem tym razem.

https://photos.app.goo.gl/V6siE8sMyrp5Q9vB6

9. 17 lipca 2019
https://ridewithgps.com/trips/57962430

Klimatyczny nocleg pod drzewkami granatu. Rano pora na zmianę łańcucha i zonk - poleciała jedna szprycha z tyłu i już wiedziałem, dlaczego tak mi wczoraj zarzucało tyłkiem. Obie wymiany to mała godzinka ale wyświniłem się znacznie. To najpierw odmoczyłem się w jeziorze a potem dopucowałem pod prysznicem. Wyjazd sporo po 10-tej. Zaraz za Ploče doczekaliśmy się Neretwy i ta nas przeprowadziła przez granicę. Już Bośnia. Dubrownika Wiesławnie zobaczy. Jedziemy na Mostar - on przez Medjugorie a ja przez Počitelj.

https://photos.app.goo.gl/u21BW8JauTVM5CE48

Zanim się rozdzieliliśmy, przejechaliśmy kilkanaście kilometrów drogą rowerową Ciro. Aż żal, że nie całość - a była w planach. Przed Čaplijną nieoczekiwanie pokazały się ruiny rzymskiej chałupy z 4 w.n.e.  Coś 286x310 m. Wejście przez restaurację ale nic nie zamówiłem. W Čapljnie byłem 2 lata temu, to teraz przeleciałem na Počitelj. I tu wątpliwość natury filozoficznej - czy bardziej jest się łażąc po murach czy podziwiając je z knajpy. Ja byłem w ten drugi sposób, przy okazji pożywiając się. Drugi już raz nie skojarzyłem, że raznijci to szaszłyki i musiałem się nadłubać. Neretwa prowadziła ale przystępu do siebie nie dała. Aż w końcu z mostka zobaczyłem te cudowności. Potem jeszcze ratowałem żółwia, piłem wino i jechałem na kemping w Blagaju. 50 metrów przed nim zauważyłem prenocište i zacząłem targować cenę. Gospodarz to twardy zawodnik ale za 20€ mamy luksusy. Buty się tu zostawia na zewnątrz i nie pije piwa. Gościmy u muzułmanów. Wiesław nawiedziwszy Medjugorie dotarł dobrą godzinę po mnie.

https://photos.app.goo.gl/PcY279B7qACAsbXr9

10. 18 lipca 2019
https://ridewithgps.com/trips/57962429

W luksusach pobyczyliśmy się do po-ósmej. Już chwilę po odejściu stanęliśmy na kawę. Ja już eksperymentowałem z kuvaną bosanską i wolę espresso to pozwoliłem Wieśkowi poznać nowy smak. Wypił prędko i nie wypowiedział się. Do źródła rzeki Buny i tekkiji (chyba pustelnia) derwiszów było blisko i niedrogo. Usilnie obciągałem spodenki przed kolana, bo taki był wymóg. Niewiele to dało ale wszedłem. Pomieszczenia stylowe, wschodnie. Trumny dwóch znamienitych nieboszczyków widoczne tylko przez szybkę. Rzeka wypływa z jaskini i nie wiadomo jak to z tymi źródłami jest naprawdę... Do Mostaru dotarliśmy niemal w samo południe, upolowaliśmy rowery pod meczetem i dawaj - na Most. Z nami z 5 tysięcy luda, czyli jak zawsze. Piwo też tam drogie ale człowiek nie wielbłąd... Picia dokupiliśmy jeszcze na wylocie a przy następnej trgovinie rozstaliśmy się z Wieśkiem, każdy ruszył swoim tempem, moje mało kto wytrzyma! I jeszcze z godzinę zmitrężyłem na kąpieli w Neretwie. Sprawdziła się moja faworyta sprzed 2 lat. Cudne widoki osłabiało prażące słońce, osłabiło i nas. Jeszcze przed Jablanicą musieliśmy coś zjeść. Chleba nie jedliśmy ale kelner przyniósł, zabrał i doliczył... Ciężko będzie dziś z noclegiem, bo już kasno.

https://photos.app.goo.gl/s5V9AUHQz2fUsncG8

11. 19 lipca 2019
https://ridewithgps.com/trips/57962428

Dziś w nocy luksusy kategorii 2-giej. Za to wstało się wcześnie i rześko ciągnęło 10-kilometrowy podjazd. Surowe góry i słońce nad Jablanickim Jeziorem... Było już trochę zjazdu a teraz - zestaw obowiązkowy: kawa i piwo.

https://photos.app.goo.gl/xk1mM9BtbG6ATcVJ9

Do Prozoru dociągnęliśmy przed południem, niedługo po ruszylìśmy, żeby za chwilę położyć się w cieniu przy drodze. Poleżeliśmy aż słonko skryło się za chmurami i ruszyliśmy w morderczy podjazd z 700 na 1100. Zajęło 2 godziny. Zjazd na 600 niecałe pół. W Gornji Vakuf czekamy na pizzę. Są już pewne oznaki zmęczenia materiału - piwo tak nie wchodzi i nogi fiołkami nie pachną...

https://photos.app.goo.gl/3JyUcQFJinEL6iWo6

12. 20 lipca 2019
https://ridewithgps.com/trips/57962426

W Bugojno dotarliśmy do obczajonego motelu Heko, czasy świetności ma 30 lat za sobą ale niedrogo, miękko, z łazienką i smacznym omletem na śniadanie. Za oknem mgła, nie wiemy, co to oznacza...
Mgła się podniosła i wyszło cudne słoneczko, pranie może dosychać na bagażniku. Pięknie leciało się doliną Vrbasu aż do momentu ujrzenia pewnej tabliczki ewidentnie grożącej męskości... Po chwili wahania - ruszyliśmy w paszczę lwa. Dotarliśmy do tych Jajec i nic nie "opcinało" tylko Pliva urządziła widowisko wpadając do Vrbasu. Jest tu też twierdza i starówka, pozwiedzamy.

https://photos.app.goo.gl/bHn3FPUc7riiCS5i7

Wiadomo, woda wyciąga siły to i nam jeść się zachciało. Porcja zagrebačkiego odrezaka wystarczyłaby na 3 a ja sam musiałem z tym walczyć. Wiesiek zmordował podobnej wielkości pljeskavicę. Ruszyliśmy na obchód; zaiste jest tu co podziwiać - mury, katakumby, Niedżwiedzią Wieżę. Tylko twierdza była wysoko - za wysoko. Już koło 18-tej zaczęliśmy szukać noclegu, dobrą opcją wydawał się być kemping ale na ich stronie wyczytaliśmy, że za rower też trzeba płacić. O, takiego... Z głupia frant wszedłem do hostelu i już tu zostaliśmy. Znowu luksusy, czy to się godzi? Trochę niewygody dają tylko dźwięki muzułmańskiego wesela zza okna. Wytrzymamy!

https://photos.app.goo.gl/vUfgeZWGizdCvhvN7

13. 21 lipca 2019
https://ridewithgps.com/trips/57962423

Hostel w Jajcach gościł nas do 8.30 Kawa w przyhostelowym barze, śniadanie pod marketem i - pod górę. Mimo, że już drugi dzień rzeka płynie właściwie czyli zgodnie z kierunkiem naszej jazdy, zdarzają się jej odbicia od drogi i wtedy - wspinaczka. Mała z rana a całkiem duża ok. 14-tej. Po 10-tej dotarliśmy do sanktuarium św. Jana, msza była o 11. I doczekaliśmy. Miejsce przedziwne, ładnie położone, z małym i z opisu starym kościółkiem oraz opłakanym stanem surowym molocha, który prawdopodobnie nie zostanie ukończony. Msza św. kościele dolnym, po chorwacku lub serbsku - jeszcze nie umiem odróżnić. A potem wzdłuż Vrbasu, który raz się leni a raz się pieni. Dotarliśmy do Krupy, pożywiliśmy się godziwie. Gorąc a Banja Luka - czeka...

https://photos.app.goo.gl/jkoUVx1QpHfhUSoDA

W Krupie posililiśmy się też krajoznawczo: całkiem ładne wodospadziki. Potem to już azymut Banja Luka, końcówka w okropnym ruchu. Znów hostel, przed ostatnim długim etapem trzeba nabrać sił.

https://photos.app.goo.gl/oVJx9HvAdmH5JVi3A


14. 22 lipca 2019
https://ridewithgps.com/trips/57962424

Banja Luka za nami, nie poznaliśmy jej zbytnio, bo już się ma ten spleen, czas powrotu... Dość sprawnie to poszło, tylko na wertepach wyleciała mi butelka niedobrej coli Sinalco. Pies z nią tańcował. Siedzimy przy doručaku gdzieś przy trasie.

https://photos.app.goo.gl/iz2ozP4oyzjs3TAy6

Śniadanie późne ale treściwe, obiad - szkoda gadać. Najpierw się jeść nie chciało, później nie było gdzie a potem prawie i za co, bo ostatnie marki wydaliśmy na pamiątki (w płynie;)) Dopiero przed granicą trafił sięčevap. W międzyczasie kręcenie i nawadnianie, widoków tyle, co z trasy. Dobrze, że była płaska, bo i tak dotarliśmy przed 22-gą z rekordowym kilometrażem. Biała Strzała stała i nawet odpaliła. Jutro rozpoczynamy kolejny tysiąc, już na 4 kółkach.

https://photos.app.goo.gl/6v1dCaYnR7oC9MNfA


Powrót, 23 lipca 2019
Trasa:
https://ridewithgps.com/routes/34472506
https://ridewithgps.com/routes/34472505
https://ridewithgps.com/routes/34472504

Cały dzień kierowałem to i zdjęć brak. Widoków ładnych nie brakowało, nawet zamek na wysokiej górze się trafił. Ale to nie to... Jazda autem chyba nawet bardziej męczy, jestem zmachany jak koń po westernie.Tempo było słabe, parę razy się pobłądziło,uciekło się z Gyor na widok 4-pasmowego ronda i w końcu wylądowało się na kempingu w Pieszczanach. Nie ma wolnych łóżek w ubytowni. Jutro zawijamy na krótko do Częstochowy i na nockę do Pionek!

https://photos.app.goo.gl/bziTWHSKidmhhL1MA


Podsumowanie.

To się udało przejechać: https://ridewithgps.com/trips/37965010 (wg Endomondo jednak ponad 1100 km) W stosunku do planów - dzień i ponad 150 km mniej. Zawsze tak jest i nie ma co żałować. No może Dubrownika ze względu na Wieśka i drogi Ciro, którą odkryłem w necie już po wyprawie ’17. Już się tam nie wróci. Wrażenia powoli zamieniają się we wspomnienia. Będą dobre, mimo chwilowych uciążliwości. Pora planować następną wyprawę...

Tutaj więcej zdjęć, w relacji są tylko, te które zamieszczałem na FB:

https://photos.app.goo.gl/DH6ZvdagNtH3Mquf7
« Ostatnia zmiana: 7 Sty 2021, 11:53 Dziadek »

Offline Mężczyzna wojtek

  • Użytkownik forum
  • Wiadomości: 5172
  • Miasto:
  • Na forum od: 02.03.2010
    • Pokój z Tobą
Tutaj więcej zdjęć, w relacji są tylko, te które zamieszczałem na FB:
To ten moment, kiedy poczułem ulgę, że nie muszę przeklikiwać się przez 16 albumów :)

Kilka lat temu kupiłem używany aparat, na karcie było między innymi zdjęcie tego obiektu:
https://photos.app.goo.gl/NDh6xsq7sqRWz7kw5

Offline EASYRIDER77

  • Wiadomości: 4847
  • Miasto: INOWROCŁAW
  • Na forum od: 27.07.2010
fajna Dziadek galeria tylko trochę za duża. Bałkany coś w sobie mają pociągającego.

Offline Mężczyzna Dziadek

  • Wiadomości: 1548
  • Miasto: Szczytno, Pionki
  • Na forum od: 05.01.2017
Cała to i owszem, w podgaleriach dziennych często ledwie po parę zdjęć, może 30% całości.
Sam nie wiem, która forma lepsza. Wolałbym do dziennych dać miniaturkę jako linka, wtedy byłaby zachęta zajrzeć - ale nie wiem jak to uczynić. Bałkany to dla mnie jedyna właściwie dostępna egzotyka - nie widzę się jakoś z rowerem w samolocie. A tam jeszcze jest szansa wrócić.

 









Organizujemy










Partnerzy





Patronat




Objęliśmy patronat medialny nad wyprawami:











CDN ....
Mobilna wersja forum