Bo czas zwycięscy 34. Czyli kto nie złamał bariery 41 godzin wraca z niczym. Takie porównanie do propozycji 120 %.
Mimo że nie miałem okazji jechać tego maratonu to wydaje mi się że właśnie jego trudność była największym atutem.
Zastanawiam się tylko skąd Daniel wziął te 15 dni ?Ostatni zawodnik w 2017 roku dotarł na metę po 12 dniach i 8 godz. Mimo że nie miałem okazji jechać tego maratonu to wydaje mi się że właśnie jego trudność była największym atutem.
Dla kategorii Extreme i Total limit bez zmian 10 dni, 15 dni tylko dla Open, taka kategoria pocieszenia dla tych co nie zmieszczą się w limicie 10 dni.
A mi się ten pomysł podoba. Pozwala zmierzyć się z wyzwaniem nie tylko cyborgom.Tylko rzeczywiście nawę tej kategorii trzeba dobrać tak, żeby wiadomo było, że to kategoria cieniasów a nie prawdziwych ultrasów. ;-)
Propozycja 15 dni jest po to aby zachęcić większą liczbę uczestników dla których 300+ dziennie to za dużo, mamy taki klimat, że trudne maratony są na wymarciu, a rozwijają się te z łatwymi limitami. Zaczynając od Haprgana gdzie zawsze było 200km/12h a teraz mamy 200km/14h, a kończąc na imprezach Leszka. które zyskały ogromną popularność. Niestety na garstce uczestników te trudne imprezy się nie utrzymają.
Coś zrobiłem nie tak i moja wypowiedź zniknęła. Więc jeszcze raz. Nie wyobrażam sobie innego limitu niż 10 dni. To właśnie nakręca i przyciąga do tej imprezy, ta wysoko zawieszona poprzeczka.I niech tak zostanie jeśli MRDP ma być w dalszym ciągu tym czym jest. Nie może powstać taryfa ulgowa. Powinienem może mówić inaczej, wszak nie zmieściłem się w limicie. Włóczykij, Czerwona Strzała z kuferkiem to ja, kojarzycie? Jeśli mam wystartować jeszcze raz i pozałatwiać niedokończone sprawy, to musi to być 10 dni i nic ponadto. A zamierzam stanąć 21 VIII 21r. na starcie pod latarnią w Jastrzębiej Górze.