A co do pucharów to jeszcze jedna kwestia. Czy Tomek (Wycior) otrzymał puchar za wygraną w kat. OPEN? Bo we Wtorek na rozdaniu nagród ja otrzymałem statuetkę. Otrzymał też Kaziu za wygraną w całym cyklu MRDP. Ale była jeszcze kat. OPEN, gdzie pucharku we Wtorek nie było. Czy może otrzymał pucharek wcześniej a ja to pominąłem? Dziękuję za info tutaj
To jest bardzo wielki wysiłek po którym normalny zawodnik nie będzie taki sam jak wcześniej. 10 dni to jest limit na trasie 3200 km i dojechanie do mety w 12 dni jest nie mniejszym wysiłkiem niż 10
Zupełnie nie rozumiem zastrzeżeń co do przyznania dziewczynom pucharów za zwycięstwo. Wszyscy startujący podpisali oświadcznie i powinni zapoznać się z Regulaminem imprezy. A tam wyraźnie jest napisane:organizator Maratonu zastrzega sobie prawo zmiany i interpretacji niniejszego Regulaminu
Tam na mecie są zupełnie inne emocje niż tutaj.
Limit 10 dni też jest wymyślony, równie dobrze to mogłoby być 11 albo 12 dni.
W tym roku lało i było trudniej go osiągnąć, w innym będzie lepsza pogoda i będzie łatwiej albo odwrotnie.
Czy ja wiem... limity to chyba głównie są po to, żeby organizator nie musiał czekać tygodnia na mecie na wszystkich uczestników.
Cytat: Wilk w 12 Lut 2019, 11:43Tylko taka wersja napisu z tyłu rodzi pytanie o to co będzie z ludźmi co nie przejechali tego w 10 dni? Czy stroje są tylko dla tych co zrobili to w limicie? Tak to np. Robert zrobił na ostatnim BBT, gdzie ci co dojechali po limicie dostają medal i koszulkę sympatyka, ale oficjalny strój im nie przysługuje.Wszyscy co przejechali cały dystans i sa w tabelce "Wyniki generalne" mają możliwość otrzymania stroju, te 10 dni symbolizuje zakładany czas na pokonanie trasy, z przodu masz podany dokładny. Jak coś to właściciel koszulki będzie się tłumaczyć dlaczego jechał dłużnej.
Tylko taka wersja napisu z tyłu rodzi pytanie o to co będzie z ludźmi co nie przejechali tego w 10 dni? Czy stroje są tylko dla tych co zrobili to w limicie? Tak to np. Robert zrobił na ostatnim BBT, gdzie ci co dojechali po limicie dostają medal i koszulkę sympatyka, ale oficjalny strój im nie przysługuje.
Startowałem tam osiem lat temu...
...Natomiast zmieniłbym tutaj zakres limitu dla kobiet, bo 10 dni dla kobiety to nie jest ten sam poziom trudności co 10 dni dla faceta; to jest trudniejsze; porównywalny dla obu płci będzie kobiecy limit 11 dni, bo mniej więcej 10% wynoszą różnice w osiągach pomiędzy płciami w tego typu sportach wytrzymałościowych....
...Mnie określenie "turysta" po MRDP2017 bardzo dotknęło. Wiem, że podobnie było z innymi zawodnikami. Dopiero teraz po 4 latach przeszło. Wiem ze startowałem by spełnić własne marzenia i te marzenia spełniłem pomimo, że przekroczyłem wyznaczony limit. Byłem wtedy najszczęśliwszym człowiekiem. Nie dołujcie świadomie czy nieświadomie uczestników kolejnej edycji.
Nie powinno to w sumie mnie dziwić bo jak sobie przypominam Wigor już kilkukrotnie się wypowiadał co o tym sądzi (to dla przykładu wypowiedź z wątku o strojach z 2019)
Akurat przy konkurencjach ultra różnice spowodowane płcią są marginalne/pomijalne (a nawet przy odpowiednio długiej trasie kobiety mogą nad facetami zyskiwać minimalną przewagę).Jako przykładu nie będę tu przytaczał jedynie naszej forumowej dumy - Hipci (niektórzy nadal twierdzą, że Ona nie jest człowiekiem tylko maszyną ) ale wspomnę o Fionie Kolbinger (TCR), Lael Wilcox (Trans Am) czy Amandzie Coker (średnio 380km przez 365 dni - 86 500km w rok) - wszystkie zawodniczki wygrywały zostawiając w tyle światową czołówkę ultra. Także Wilku w tym przypadku oddzielna klasyfikacja i inny limit dla kobiet byłby błędem - po prostu w ultra są lepiej lub gorzej przygotowani zawodnicy i płeć nie ma tu znaczenia.
Cytat: Gerwazy w 5 Wrz 2021, 17:24Akurat przy konkurencjach ultra różnice spowodowane płcią są marginalne/pomijalne (a nawet przy odpowiednio długiej trasie kobiety mogą nad facetami zyskiwać minimalną przewagę).Jako przykładu nie będę tu przytaczał jedynie naszej forumowej dumy - Hipci (niektórzy nadal twierdzą, że Ona nie jest człowiekiem tylko maszyną ) ale wspomnę o Fionie Kolbinger (TCR), Lael Wilcox (Trans Am) czy Amandzie Coker (średnio 380km przez 365 dni - 86 500km w rok) - wszystkie zawodniczki wygrywały zostawiając w tyle światową czołówkę ultra. Także Wilku w tym przypadku oddzielna klasyfikacja i inny limit dla kobiet byłby błędem - po prostu w ultra są lepiej lub gorzej przygotowani zawodnicy i płeć nie ma tu znaczenia. Z tym się nie zgadzam, to że istnieje kilka wybitnych zawodniczek, które czasem nawet z facetami są w stanie wygrać - dowodzi co najwyżej niewielkiej próby zawodników. Przykładowo w tym roku kobieta wygrała RAAM, ale to znaczy jedynie tyle, że obsada była na tyle słaba, że było to możliwe.W każdym sporcie w którym wynik zależy od siły mięśni różnica pomiędzy płciami ma znaczenie dla wyniku. Porównaj sobie rekordy tras z RAAM (czyli tam gdzie ludzie dochodzą do fizjologicznego maksimum w zakresie jazdy długodystansowej), rekordy notowane przez kilkadziesiąt lat - wyniki kobiet nie mają żadnego podejścia do wyników mężczyzn, rekord trasy kobiet w kategorii 18-50 jest zbliżony do męskiego 50-59 lat, a nieporównywalnie słabszy od męskiego 18-50. Tam gdzie ludzie dochodzą do fizjologicznego maksimum - różnica pomiędzy płciami jest widoczna gołym okiem, także i w ultra. Natomiast w ultra samowystarczalnym nie sam poziom fizyczny decyduje, te wymienione przez Ciebie przykłady to są osoby wybitnie zorganizowane logistycznie, które w niektórych przypadkach ową doskonałą organizacją jazdy są w stanie zniwelować przewagę fizyczną płci męskiej. Ale to nie znaczy, że owej przewagi nie ma. Hipcia przy całym jej mistrzostwie - też nie ma podejścia do męskich rekordów z BBT, bo przewagi mięśniowej mężczyzn nawet fenomenalną organizacją i kobiecym maksimum fizycznym nie przeskoczy.