Ale mówisz o sytuacji osoby raz, że zupełnie zielonej i jednocześnie kiepsko zorganizowanej. To naprawdę nie jest filozofia nocleg ogarnąć jak się cokolwiek myśli i analizuje sprawę, a nie dopiero czeka na moment zupełnego odcięcia. 10 lat temu to rzeczywiście był problem, teraz internet daje bardzo duże możliwości w tym zakresie.Przykłady takich wyścigów jak Wisła, gdzie jednak większość śpi na kwaterach pokazują, że ludzie nawet zieloni potrafią dość łatwo to ogarnąć.
Nie mogę się zgodzić. Przeciętny Kowalski organizując nocleg na codzień uruchamia booking.com. Ta wspaniała skądinąd aplikacja, nie ma funkcji wgrania gpx Na W1200 ludzie dają radę w stopniu który zupełnie nie wystarcza do ukończenia MPP. Średni postój to 12h z czego 4/5 godzin to ogarnianie jedzenia na miejscu itp.
Twoja wiara w ludzi jest budująca
Ten przypadek z samochodem to jest najlepszy przykład na to, że bardzo trudno ukryć takie rzeczy na trasie przed innymi zawodnikami. Dobrze, że to wypłynęło, niech będzie przestrogą dla wszystkich potencjalnych naśladowców.
Może trzeba opracować zestaw piktogramów objaśniających regulamin i każdemu zawodnikowi okeić tym ramę przed startem? ;-D
Dla tego lubię MMP bo to ciężki maraton i atmosfera jedna z najlepszych w Polsce. I takie kwiatki jak z tą zawodnika w końcu wychodzą. Widać też jaka jest przepaść między pucharem Janika a MMP itp maratonami. Dla tego lubię maratony gdzie jest samowystarczalność bo mam chociaż mała przewagę nad zawodnikami z mocna noga ale minimalnym doświadczenie turystycznym. Trasy do stolic europejskich około 400 km w weekend gdzie od trasy po powrót do domu wszystko było na mojej głowie. Tego żaden zwift i trenażery nie naucza. Piękne czasy
Dla mnie osobiście punkty kontrolne na ppultra są utrudnieniem, a nie ułatwieniem, bo zazwyczaj nie ma tam nic do jedzenia co jestem w stanie zjeść, a jak już jest to bywa, że zjem za dużo i też nie jest dobrze. Do tego kuszące materace, nagrzane pomieszczenia itp. Do przepaków boję się dawać kluczowych rzeczy, bo jak zginie to kaplica. Jedynie jakieś bonusy, żele albo ciuchy na przebranie, których najczęściej nie potrzebuję, ale tak dla komfortu, wiadomo. Nigdy też nie wiadomo, co będzie na punkcie do jedzenia (choć na PW kiedyś były chyba rozpiski). Czasem faktycznie zdarzało się brać czy w nocy czy w upał zimny prysznic i to mega pomaga, ale myślę, że czas stracony na tą operację większy niż realny zysk.Na takim MPP wiem na czym stoję i paradoksalnie jest mi łatwiej. Dla mnie Orlen wnosi więcej niż nawet najlepiej zaopatrzony PK.
Punkty też dużo wnoszą od strony psychicznej, pozwalają rozbić bardzo długą trasę na odcinki po 70-100km, a to głowie dużo daje.
W moim przypadku na tysiączku nie ma sensu spać, to jest po prostu stracony czas. Resety przystankowe w zupełności wystarczają. Przykładowo na BBT w 2020 położyłem się na takim rozgrzanym PK i straciłem 7h.
Tym bardziej, że na rowerze szybko schną. Przykładowo na ostatnim MPP lało w okolicach Pelplina/Gniewu, a już kawałek za Kwidzynem byłem suchy.
Też zwróciłem na to uwagę, ale w moim przypadku daje to dokładnie to samo, jak dodanie Orlenów do trasy w Garminie, albo chociażby jakiś miasteczek, podjazdów, jeziorek etc. I ja dodaje coś co ok. 30km-50km.
Po przejechaniu 506km z Gosią zrezygnowałem w Kaliszu (podobnie zrobiła co trzecia osoba). Ta forma maratonu nam nie odpowiada. Żywienie się na stacjach paliw, krótkie spanie na przystankach przy 3 st.C lub między regałami na Orlenie, to nie nasza bajka.MPP to bardzo ciężki maraton! Nigdy więcej!
Na BBT w 2020 właśnie do Łańcuta dojechałem z mocną nogą i tak sobie pomyślałem, że pośpię. I 7h poszło. A można było wsiąść i jechać dalej i tak było potem zamulanie.
Za to na MPP w 2019 to była masakra pierwszej nocy. Mnie też wtedy to zniszczyło, dostałem temperatury, zimne poty i tego typu atrakcje. W miejscu gdzie w 2018 byłem o 16, byłem o 23. W sumie tylko wsparcie psychologiczne na infolinii maratonu skłoniło mnie do dalszej jazdy. Wcale się nie dziwię, jak ktoś się wtedy wycofał.
CytujPo przejechaniu 506km z Gosią zrezygnowałem w Kaliszu (podobnie zrobiła co trzecia osoba). Ta forma maratonu nam nie odpowiada. Żywienie się na stacjach paliw, krótkie spanie na przystankach przy 3 st.C lub między regałami na Orlenie, to nie nasza bajka.MPP to bardzo ciężki maraton! Nigdy więcej!A to nie są wcale jakieś cieniasy, Kubicka w tym samym roku wygrała Puchar Janika, w BBT miała czas 57h09min, więc nie tak znowu wiele gorszy od Twojego. Nogę na ukończenie miała, ale właśnie na punktach poległa, w niskich temperaturach zabrakło regeneracji jaką dałby jej punkt, siadła głowa i good bye.
To jest to o czym piszę, gdy mam na myśli znaczenie wsparcia z zewnątrz. Jestem przekonany, że parząc na tracking, przeprowadziłbym tak silną zawodniczkę od ciepłej zupy, do ciepłego hotelu itd., lepiej i raczej taniej niż u Janika. Spanie wyprutej osoby na przystanku przy 3 stopniach to głupota bez ciepłego śpiwora i jest to akt desperacji gdy zaskoczy nas kryzys. To był po prostu maks, co potrafili tam wtedy zaimprowizować, gdy ich oryginalny pomysł na jazdę okazał się nierealny. Zmiana planu w takich warunkach wymaga sporych umiejętności w terenie, żona w domu ogarnie to bez problemu.
Mały postój w Zosinie na smarowanie tyłka i jedziemy na Hrubieszów gdzie mieliśmy w planie kawkę na Orlenie. Napisałem mieliśmy, gdyż Jarek mądra głowa (a my razem z nim że się na to zgodziliśmy) przy pomocy żony znalazł jakąś restaurację 20km za Hrubieszowem i stwierdził że jedziemy tam na zupę. Restauracja okazała się hotelem, zamkniętym na noc. Pani która nam otworzyła była zaspana i zła, zrobiła nam herbatę i pogoniła... Na koniec wyszła z psem chyba po to żeby nas przestraszyć Poziom mojego wkurwienia osiągnął apogeum... Byłem tak wściekły, że z nerwów trzęsły mi się ręce... Byłem zły na Jarka nie za to że się pomylił ale za to że nawet nie miał jaj żeby powiedzieć 'przepraszam panowie'.