Technika jazdy

[qbotcenko]

Grzebałem w dostępnych wątkach, ale tematu nie znalazłem, więc założę swój własny, gdyż mam na tej płaszczyźnie problem 

Rozchodzi się o właściwą technikę jazdy po nawierzchniach utwardzonych - czyli przybieranie odpowiedniej pozycji względem nachylenia, położenie pedałów, rąk, głowy itp.

Ja się zawsze starałem na zjazdach wychylać dupą poza obrys siodła, wręcz zahaczać o podsiodłówkę, co daje poczucie nieco większej kontroli nad rowerem, jak i przeniesienie ciężaru - lecz w tutorialach piszą o czymś zupełnie odwrotnym, wręcz przysiadanie na rurze:
https://velonews.pl/posts/6606-abc-downhillu-na-szosie

Drugi problem, z którym ciężko mi sobie poradzić to mało kontrolowane drifty na zakrętach. W sezonie letnim przy gładkim (nieporowatym) asfalcie, bądź też ziarnach piasku zarzuca mi tylnym kołem tak do pół metra. Na pustej jezdni to aż tak nie wadzi, ale gdy mam świadomość, że ktoś jedzie zarówno przede mną jak i za mną, to już gorzej. Próbowałem wychylać się do wewnętrznej zakrętu i przenosić ciężar na przeciwny do wychylenia pedał, lecz bezskutecznie.
Teraz, gdy jezdnia wilgotna, kontrola trakcji zupełnie zanika - w tym miesiącu już chyba zajechałem komuś drogę na przeciwnym pasie z dziesięć razy, próbując utrzymać równowagę. Może to kwestia twardej mieszanki gumy?

[maper]

Przeniesienie ciężaru ciała do tyłu poza siodełko stosuję na stromym zjeździe, przede wszystkim w terenie, gdy hamuję i nie chcę dopuścić do zbyt szybkiego zjazdu. By podczas ostrego hamowania nie dopuścić do utraty przyczepności tylnego koła. A w downhillu to chyba chodzi o coś dokładnie odwrotnego, by zjeżdżać z jak największą prędkością.

[RS]

Zwykle unikam asfaltu, nie jestem zatem fachowcem, więc się wypowiem.
Przeniesienie tyłka za siodło ma sens jeśli istnieje niebezpieczeństwo przefrunięcia przez kierownicę w normalnej pozycji. Jak słusznie maper napisał, zwykle w terenie, bo tam się spotyka najczęściej tak duże nachylenia.
Odciążenie przedniego koła na szosie może spowodować zmniejszenie przyczepności (analogie znajdziemy w sportach śniegowych) i utratę sterowności. A na uślizg przodu najskuteczniejsza jest szybka modlitwa.
Dlatego zjazdowe pozycje na szosie polegają na zejściu jak najniżej, ale pomiędzy kołami. Przynajmniej te, które widziałem.

[kolega_na_fullu_;-)]

Można też odpocząć.
Czy zarzucanie w zakrętach nie jest winą opony?

[qbotcenko]

Czy zarzucanie w zakrętach nie jest wina opony?

Właśnie o to między innymi pytałem ;P

A na uślizg przodu najskuteczniejsza jest szybka modlitwa.

A co jeśli ślizga mi się właśnie tylne koło? Na logikę wypada dociążyć właśnie tył 

Chcesz szybciej zjeżdżać, a jednocześnie już na płaskim zarzuca Cię na zakrętach ... 

Stąd wniosek, iż muszę popracować nad techniką, gdyż ewidentnie niedomaga...

[Góral nizinny]

Technika, szybkość, waga po trochu pewnie też .Skoro nie możesz położyć się na szosie na wewnętrzny bok, to raczej wina opon.

[Wilk]

Ja się zawsze starałem na zjazdach wychylać dupą poza obrys siodła, wręcz zahaczać o podsiodłówkę, co daje poczucie nieco większej kontroli nad rowerem, jak i przeniesienie ciężaru - lecz w tutorialach piszą o czymś zupełnie odwrotnym, wręcz przysiadanie na rurze:
https://velonews.pl/posts/6606-abc-downhillu-na-szosie

Przesuwanie siedzenia za siodełko stosuje się jak normalna pozycja nie wystarcza do utrzymania stabilności roweru, na asfalcie to bardzo rzadkie przypadki na mocno nachylonych zjazdach. A z kolei kładzenie się na górną rurę - to już jest wyższa szkoła jazdy i jeśli się nie panuje dobrze nad rowerem nie warto się w to bawić. To jest po prostu najbardziej aerodynamiczna pozycja na zjazd, pozwalająca nieco zwiększyć prędkość, ale też w takiej pozycji znacznie spada kontrola nad rowerem, przy dziurze czy innej przeszkodzie co lekko rzuci rowerem może być słabo.

Drugi problem, z którym ciężko mi sobie poradzić to mało kontrolowane drifty na zakrętach. W sezonie letnim przy gładkim (nieporowatym) asfalcie, bądź też ziarnach piasku zarzuca mi tylnym kołem tak do pół metra. Na pustej jezdni to aż tak nie wadzi, ale gdy mam świadomość, że ktoś jedzie zarówno przede mną jak i za mną, to już gorzej. Próbowałem wychylać się do wewnętrznej zakrętu i przenosić ciężar na przeciwny do wychylenia pedał, lecz bezskutecznie.
Teraz, gdy jezdnia wilgotna, kontrola trakcji zupełnie zanika - w tym miesiącu już chyba zajechałem komuś drogę na przeciwnym pasie z dziesięć razy, próbując utrzymać równowagę. Może to kwestia twardej mieszanki gumy?

Kwestia opon, trzeba kupić bardziej przyczepne, ale takie swoje kosztują. Natomiast na mokrym zawsze trzeba sie liczyć z pewną utratą przyczepności i jeździć odpowiednio ostrożniej.

[liggy]

Trzeba pamiętać, że rowerzysta to jest 100 kilo wagi "przyczepione" do podłoża w dwóch punktach o powierzchni znaczka pocztowego i z wysoko położonym środkiem ciężkości.
Tu każdy aspekt jest ważny. Opony - bieżnik, mieszanka gumy, ugięcie, kąt pochylenia. Nawierzchnia - rodzaj, stan, wilgotność, zanieczyszczenia, znaki poziome (śliska farba) i jeszcze pełno innych. Składając się w szybkich zakrętach trzeba to wszystko brać pod uwagę.
No, ale o takich rzeczach pisać na TAKIM forum?

[Borafu]

Trzeba pamiętać, że rowerzysta to jest 100 kilo wagi "przyczepione" do podłoża w dwóch punktach o powierzchni znaczka pocztowego i z wysoko położonym środkiem ciężkości.
Tu każdy aspekt jest ważny. Opony - bieżnik, mieszanka gumy, ugięcie, kąt pochylenia. Nawierzchnia - rodzaj, stan, wilgotność, zanieczyszczenia, znaki poziome (śliska farba) i jeszcze pełno innych. Składając się w szybkich zakrętach trzeba to wszystko brać pod uwagę.

Tak jakby to była cecha właściwa tylko rowerom 
Samochód sportowy ma 4 koła, szerokie opony, środek ciężkości nisko i tak samo trzeba brać wszystkie czynniki pod uwagę w zakręcie. Nawet pojazdy szynowe potrafią wypaść jeśli pojadą za szybko

[liggy]

trzeba brać

Właśnie o tym piszę.

[Wilk]

Trzeba pamiętać, że rowerzysta to jest 100 kilo wagi "przyczepione" do podłoża w dwóch punktach

100kg to jak dla kogo 

[liggy]

To było tak od czapy, bo na swoim przykładzie rowerman plus pojazd to już prawie 120 kg, a gdzie tam jeszcze tobołki...