W 2018 niejako uzupełniałem wyprawę z 2017 (która jeszcze nie ma relacji) po Bałkanach. Samotnie jak to ostatnio mam w zwyczaju. Znów relacja w postaci sklejek z postów zamieszczanych na FB na bieżąco, również ten sam wybór dzienny zdjęć (niekoniecznie najtrafniejszy) z nieco wysilonymi opisami. Zachęcam do zerknięcia i komentarzy zarówno samej pisaniny jak i okoliczności przyrody.
06.07.2018W najbliższą niedzielę wyruszam moją "białą szczałą" do Sjenicy w Serbii a potem rundka rowerem po okolicznych górkach. Plany są takie:
https://ridewithgps.com/routes/26708491. Ile się uda zrealizować - kto wie? Będąc w zasięgu nowoczesności postaram się parę słów skrobnąć i parę fotek wrzucić. Trzymajcie kciuki, bo góry to okrutne (a nawet i "Przeklęte"). Będzie też wytchnienie (mam nadzieję) nad Jadranem i jez. Szkoderskim.
10.07.2018https://ridewithgps.com/routes/34849797W końcu ruszyłem... Tak naprawdę to wczoraj ale po 20 km musiałem zjechać - ja rowerkiem do domu a Astra 2 kombi do mechanika w Zwoleniu. Urwał się cycek i od obudowy termostatu i cały płyn jak krew w piach... Na szczęście mam sprawność Mak Gajwera, to wystrugalem korek z patyka, zalalem mineralną i dyszkę udało się wykręcić. Ale dziś te 700 km w 13 godzin z duszą na ramieniu. Nagroda - mecz po węgiersku i pokój z umywalką w Kecskemecie. Jutro kilosów mniej ale czasu może i tyle samo.
https://photos.app.goo.gl/9KzK48L1WVVYpvTQA 11.07.2018https://ridewithgps.com/routes/34849799Mniej więcej circa o 6.15 byłem już w aucie. Trochę zajęło nastrojenie map off-line i pojechałem. Drogami oczywiście bocznymi i jak to na Węgrzech - kiepskimi. Była też inicjacja: przekroczenie granicy autem samopas. Nic strasznego, tylko czasu zajęło ze 40 minut razem z wymianą euro na dinary. Za to resztka owłosienia stanęła mi na baczność na widok kolejki w drugie mańkie - ze 100 tirów na jedynym pasie dojazdowym! Niby osobówki mają swoją bramkę ale jak do niej dotrzeć? Decyzja: przez Tompę nie wracam, Horgošem spróbuję. Serbskie drogi na początku obiecywały wiele ale za sprawą 40 kilometrowego asfaltu płytowego - zostały przeklęte. Nad wyraz dobrze poradziłem sobie z tranzytem przez Novi Sad; tylko trochę błądziłem po jednokierunkowych w centrum i wyjechałem na Frušką Gorę w kierunku przeciwnym jak w zeszłym roku rowerem. Posilam się teraz w Valjevie. Do celu jeszcze 200 ale nawigacja oblicza na 4 godziny. Już tu ładne góry ale dalej strach!
https://photos.app.goo.gl/vd96DVw5pGc9Bt999 12.07.2018https://ridewithgps.com/trips/56121587No i góry były jak ta lala! Czasem na jedynce musiałem rozpędzać, jak za bardzo na serpentynie zwolniłem. Największy hardkor już na dojeździe nad rzeko-jezioro Uvac- stromo, wyboiście i kamieniście. Ze starym zawieszeniem byłbym bez szans, a tak: stuknęło ze 2 razy i poszło. W nocy padało parę razy ale namiot nie przemókł. No i spało się niezgorzej. Telewizora nie było i nie wiem wyniku. Auto zostawiłem u cwanego Harrisa (mam nadzieję, że nie sprzeda) i ruszyłem rowerkiem. Popijam kawę w Sjenicy.
https://photos.app.goo.gl/5A5HhzvLWHT9RrVM6 13.07.2018https://ridewithgps.com/trips/56121588No i zaczęło się! W planach było dociągnięcie pod granicę czarnogórską aleeee... Najpierw marudziłem w Sjenicy a potem cofnąłem się z pięknej, chociaż okrężnej drogi asfaltowej do Priepolja na rzecz bez mała pieszej przeprawy przez góry. Po drodze widziałem niedźwiedzie kupy (no bo kto wcina dzikie czereśnie z pestkami?) i lękałem się. Urobek skromny - niecałe 75 a dycha z tego w poszukiwaniu noclegu. Krzaków tym razem ładnych nie było, to stanąłem w motelu Grbo. I dobrze, bo łoiło okrutnie całą noc. Dziś pierwsze 16 km to przeważnie pchanie, na szczęście zjazd do Pljeviji szybkościowy. Coś bym zjadł, bo wczorajszy dzień opędziłem dwoma bułkami i jogurtem.
https://photos.app.goo.gl/te2UnYtFJQLbb4cB6 14.07.2018https://ridewithgps.com/trips/56121590 Już cały dzień obsuwy! Ale jak mogło być inaczej, skoro na przeczekiwaniu deszczu zeszło 3 godziny. Raz przy kawie, raz przy gulaszu a na koniec po prostu stałem godzinę pod drzewem i - nie przeczekałem. Pojechałem w końcu i cały mokry rozbiłem namiot w mokrym lesie. Krople z wysokich drzew waliły o tropik, w szmerach i pomrukach dosłuchiwałem się wizyty niedźwiedzia... Ale w końcu zasnąłem. Rano z fauny nawiedziły mnie tylko mrówki-giganty ale nie kąsały. Ciężko było się zebrać, ciężko było jechać . Jeszcze ciężej po omlecie z pršutem, który mi się odbijał do południa. Wtedy właśnie dotarłem do mostu na Tarze, znanego z Komandosów z Nawarony. Ładny, nie powiem, i zjazd elegancki do niego prowadził ale... potem było 15 km podjazdu z 800 na 1350 m. Mało ducha nie wyzionąłem. Na wjeździe do Žabljaka ( takie tutejsze Zakopane) wstąpiłem do restorana i uzupełniamy kalorie. Nocleg chyba na kempingu, coś trza uprać, prysznic wziąć bo zaczynam przypominać bezdomnego menela rowerowego.
https://photos.app.goo.gl/9ojLmenkrZnqs1T66 15.07.2018https://ridewithgps.com/trips/56121592 Durmitor zdobyty! Krótki był wczorajszy etap a przecież musiałem stanąć w Žabljaku na kempingu, żeby się oprać, wysuszyć i zebrać siły na te rekordowe wysokości. Bo po zeszłorocznej rejteradzie obiecałem sobie, że jeszcze tu wrócę! Rano, jak zwykle wytapiałem czas, głównie za sprawą trudno schnącego namiotu. Jak już ruszyłem - zajrzałem nad Czarne Jezioro, potem kawa, śniadanie w stylu rowerowym - jogurt i słodkie burki. No i efektywny start 10.35. Na przełęczy Sedlo (1907 m npm) stanąłem ok.14 -tej. Tam się trochę pobyczyłem, bo przecież teraz już z górki. Ale nie... Był fajny zjazd na 1700 ale potem prawie wszystko trzeba było odrobić. No i oczywiście - rozpadało się i rozgrzmiało. Z tego powodu podupadłem na duchu, i chociaż już jest ładnie - staję na popas w Plužine. Nawet drugą połowę meczu obejrzałem, trochę żal Chorwatów ale Francuzi zasłużyli. Aha, pod marketem w Žabljaku spotkanie z gatunku niemożliwych - napatoczyli się Agnieszka i Żubr, znajomi z pewnego rowerowego forum:)
https://photos.app.goo.gl/8hUqBd29UzTTvP8u5 16.07.2018https://ridewithgps.com/trips/56121597Dziś odcinek, który jechałem w zeszłym roku, tylko w drugą stronę. Na 20 km tylko 4 zjazdu, jakoś trudno było skojarzyć... Deszcz mnie dopadł i nie było gdzie się skryć, to stojałem pod plandeką z 15 minut aż przeszło. A dotąd myślałem, że Bałkany to sam vručak. Popas w tej samej knajpie, to samo danie - tylko cena chyba wyższa. Do Nikšiča jeszcze ze 30.
No, jakoś ten Nikšič osiągnąłem, niby jest parę rzeczy do zwiedzania ale czasu brak. W końcu upał, rynek rozprażony jak zwykle, nabrałem wody z kranika, posiedziałem na doniczce (bo ławki w pełnym słońcu) i skusiłem się na loda tajskiego przedziwnym sposobem wyprodukowanego na moich oczach za pomocą dwóch szpachelek. Do jedzenia konkretniejszego nic nie było ale pamiętałem o konobie na wylocie i tu właśnie czekam na bolognese. Przy Nikšičku.
https://photos.app.goo.gl/CicEMm3jujcqCa8L7 17.07.2018https://ridewithgps.com/trips/56121602 Nocowałem w Konaku przy monastyrze Ostrog. Cena przystępna ale prysznica nie było, tylko takie koryto z kranikami na przycisk. Od biedy dało się ochlapać. Wieczór konwersacji angielskich - najpierw młoda rowerzystka z Hiszpanii, której towarzysz wymiękł po drodze - a potem współspacz z pokoju: młody muzyk Lubomir z Nowego Sadu. Ważne informacje dało się wymienić ale na swobodniejszą gadkę brakło słów... Rano z buta ale przy rowerze do górnego Monastyru Ostrog. Przedziwna budowla w skałach, też miejsce duchowe ważne dla tutejszego prawosławia. Westchnąłem modlitewnie na przeróżne intencje, nawiedziłem tutejszego świętego nieboszczyka i w drogę. Dotarłem do Danilovgradu, z którego dwie drogi prowadzą do Cetinje - jedną znam: szeroka krajówka ale z jednostajnym podjazdem, druga przez tzw. krasową pustynię, też pod górę ale ciekawsza i być może trudniejsza. Tę wybrałem, kupiłem już picia na te 50 km. Pogoda jednak wróciła do dżdżystej normy.
https://photos.app.goo.gl/afHgiUrLT9LSEACN7 18.07.2018https://ridewithgps.com/trips/56121603 Pustynia pustynią ale granatów i derenia tam w bród. To by dopiero by były naleweczki! Poza tym - spora wspinaczka wąską drogą z asfaltami suskowolskimi. Po 20 km się wypłaszczyło a od Čevo - falowało. Bardzo klimatyczną traska, ludzi jak na lekarstwo, parę psów tylko spotkałem. Bały się bardziej niż ja. Nocleg w ruinach kamiennego domu - gwiazdy, zapach mięty i cykanie świerszczy. Tylko rozbiłem się na krzywym i z kamieniem pod ziobrem, to trochę potrwało, zanim się ułożyłem. Rano trochę podjazdu i elegancki zjazd nową drogą, która w zeszłym roku była jeszcze w proszku. Cetinje, kawa - trochę się posnuję i ruszam nad morze:)
Sępię wifi na kempingu w Becici. Parę osób siedzi na krawężniku koło recepcji, bo jest zasięg. W sumie dziś tylko 5 dyszek, za to zaliczone moczenie w Jadranie i przepierka. W końcu zapowiada się sucha noc. Jutro chyba na lekko do Budwy a koło południa na południe;). Wygląda, że to prawie połowa traski.
https://photos.app.goo.gl/UY6P6mjfAcRY1Umd8 19.07.2018https://ridewithgps.com/trips/56121606 Wszystko zgodnie z planem, tylko czas się, kurczę, kurczy. Dziś bardzo klimatyczna i spokojniejsza od Dubrownika Budwa oraz walka z Jadranską Magistralą. Po drodze zjazd do wyspy-hotelu Sveti Stefan. Tylko polizałem przez papierek tego cukierka ale widok wart paru minut obsuwy. Nie wiem za to, po co zjechałem do Petrovaca - była wprawdzie plaża i promenada ale plażingu nie uskuteczniłem. Wyjazd z miasteczka był ciężki ale potem 10 km MASAKRY. Krajówka jednostajnie w górę, był osobny pas dla słabszych aut - dla mnie nie było. Za to na zjeździe do Sutomore pokazało się 68 km/h! Obiadek zjadłem ale czuję jeszcze luz w żołądku
https://photos.app.goo.gl/DRYmakogyyDaQyyi9 20.07.2018https://ridewithgps.com/trips/56121609 Niewiele uciągnąłem od Sutomore, luz w brzuchu uzupełniłem piwem i trochę zamulałem. W każdym razie Bar wzięty! Przelotem i nie ten Stary zrujnowany ale zawsze. Nawiedziłem też Starą Maslinę - najstarsze drzewo w Europie. Coś z 2200 lat! Nocleg na kempingu w Utjeha. Już z rana miałem uciechę z kąpieli w Adriatyku.
Rozdroża, miałem okrążać Szkoderskie jezioro ale jakieś góry bronią. Gór będzie jeszcze w bród, to tym daruję - ruszam na Albanię. Po Ulcinju połaziłem nieco - klimat wschodu i przedziwne zasady ruchu. I język albański, którego ni w ząb...
Przejście z Albanią przejechałem po czołgowemu - nikt nie chciał żadnych dokumentów ani gaci z sakw wyciągać nie kazał. Zdrowy kraj, skoro wszystko można mieć za leki. 1000 leków to 8 €. Wymieniłem w markecie po drodze. Benzyna i gaz jak u nas kosztują, piwo - nie wiem, piję ale jeszcze nie płaciłem. Miałem stanąć na kempingu ale jakoś tę Szkodrę przelecę. Upał i Internet!
https://photos.app.goo.gl/agGZAoeKbM8sMRj66 21.07.2018https://ridewithgps.com/trips/56121614 Nie pokusił kemping przed Szkodrą - to ten za już miał więcej argumentów. Pierwszy - nad jeziorem, woda ze 30 stopni i 2 metry tylko, pływałem po nocy z godzinę. Inne to np. toalety wielkości mojej łazienki z zasobnikami na papier dla prawo- i leworęcznych. Nie wyspałem się tylko, bo albańscy młodziacy bębnili w DOMINO do północy. A niech mają, nawet nie wyszedłem ich opierniczyć. Dziś Góry Przeklęte - pewnie bez Internetu...
Niech się tam Durmitor schowa! Nie pospieszałem jakoś za bardzo i na wjazd na osławioną SH20 (chociaż wyasfaltowaną) doleciałem ok. południa. A potem... pchałem bite 4 godziny. W pełnym słońcu! Już mi różne fisie po głowie chodziły ale dał butelkę wody Albańczyk młody a potem pani w kafejce z kontenera też. I starszy gość przybił piątkę. W końcu dotarłem do serpentyn Rrapsh i cała wspinaczka jak psu w... Na szczęście jest już trochę cienia, zmoczyłem też koszulkę w rzece Cem, bo wzdłuż niej podążam. Tzn. obecnie czekam na jadło w Tamare. Jeszczę trochę uciągnę ale dzikus gwarantowany.
Dzikus na kempingu w środku gór. Wziąłem, bo jakoś bezpieczniej i objedzony jestem okrutnie. Ta rzeka Cem to ma spory spadek tylko nie w tę stronę, jutro znowu wspinaczka ale będę się martwił jutro.
https://photos.app.goo.gl/1NpxPp4t9RHcxsrW6 22.07.2018https://ridewithgps.com/trips/56121617 Takie piwo Tirana 4% to świetny izotonik; wczoraj wieczorem wypiłem 2 i nic nie poczułem a teraz po 4 godzinnej wspinaczce smakuje jak nektar i ambrozja w jednym. Zwłaszcza, że pani z baru przyniosła z dobrego serca jakąś sałatkę. Do granicy już niedaleko i chyba nie pod górę ale nad jezioro Uvac do mojej Astry - jeszcze ho, ho...
Dobrej pani z baru zostawiłem butelkę dereniówki, której nie było okazji spożytkować. Ucieszyła się, pewnie częstuje rodzinę nalewką z Polski. Nie chwaląc się - niezła wyszła. To był najwyższy punkt dnia: 1350 m.n.p.m. Od tamtej pory zjazdy, trochę po równym i znów z biegiem rzeki Lim. Do Berane ustukałem 80 km ale jeszcze trochę spróbuję odskoczyć.
https://photos.app.goo.gl/4bcryBHCPZ5QLGpo8 23.07.2018https://ridewithgps.com/trips/56122447 https://ridewithgps.com/trips/58232905 Nocowałem na łące nad szosą z 10 km za Berane, usnąłem prędko i nawet szum aut mi nie przeszkadzał. Dziś przelotówka - minąłem już granicę serbską, wcześniej różnie - pod górę, więcej w dół. Brzydkie miasteczka i w kontraście wspaniały kanion rzeki Ibar.
Na rowerze jeszcze dyszka, o ile Astra stoi... Jak nie, chyba do Polski. Dotarłem do Novego Pazaru i stwierdziłem, że te 70 ostatnie daruję sobie. Dość wspinaczek na tę chwilę a mam mapę, która pokazuje poziom i serpentyny i zapowiadała kolejną mordęgę. Wszystko okazało się prawdą, tylko, że spokojnie obserwowałem to sobie z okien autobusu. Z tego wszystkiego jem dopiero obiad. To kolację jutro rano - i w drogę. Kurczę, jak ja nie lubię jeździć autem.
https://photos.app.goo.gl/Gigtw3bRWWEj1UMJA 24.07.2018https://ridewithgps.com/routes/34850913 Astra stała, był nawet Harris, właściciel terenu. Imprezowali sobie przy vatrze, pršucie i rakijči. Mogłem wziąć odświeżający zimny prysznic, posiedzieć przy ogniu, dostałem też działkę śliwowicy. Padało podobno przez cały czas - kiša i tyle. W deszczu się rozbijałem, w deszczu zwijałem. Rano pokazała się pani Slavica z informacją, że już mnie mieli szukać przez policję. Auto jest - człowieka nie ma. I jeszcze problem z wyjechaniem po rozmiękłej stromej drodze - jakoś mi nóżki nie chciały pracować na samochodowych pedałach. Na szczęście Harrisa udało się dobudzić. Dojeżdżam do Novego Sadu…
Ależ kontrast! Wczoraj mokry namiot, twarda w sumie karimata i ochlapanie w zimnej wodzie a dziś normalny prysznic, klima i TVP Polonia. Jeden z tych luksusów udało mi się nawet twórczo wykorzystać. To panzio, już na Węgrzech. Do domu powinienem dotrzeć jutro wieczorkiem. A i ciekawy wzorek od sandałów. Tak jest co roku:)
https://photos.app.goo.gl/VMjKW8B5n7kWhdER6 25.07.2018https://ridewithgps.com/routes/34849803Wróciłem. 780 km w 14 godzin dziś. Na Węgrzech 30 stopni, u nas ładne chmurowiska. Jak odpocznę - jakoś podsumuję. Dziękuję za kibicowanie, bardzo sobie cenię towarzystwo nawet trochę wirtualne, bo z tym gościem, co jechałem czasem trudno wytrzymać;)
https://photos.app.goo.gl/QFpfNyiFkkK12E919 01.08.2018Tydzień temu wróciłem do Pionek, zaraz potem, w niedzielę - do Szczytna. I już jest po wszystkiemu, zostały wspomnienia i zdjęcia. Tegoroczna wyprawa była w zasadzie dopełnieniem ubiegłorocznej "podróży życia" i taką też pozostanie w pamięci. Cele zrealizowane w 80%; trochę musiałem skracać, bo późniejszy wyjazd, konieczność powrotu dzień wcześniej i pogoda zabrały możliwość objechania drugiej części Boki Kotorskiej i Jeziora Szkoderskiego. Czy tam wrócę? Na rowerze pewno nie... Nie czuję takiego zachłyśnięcia Bałkanami jak w ubiegłym roku, widocznie tak musi być.
W liczbach:
-dni jazdy 12
- w poziomie ok. 820 km
-w pionie ok. 15 km (proporcjonalnie 2x więcej niż w 2017)
-noclegów łącznie 13 (licząc startowy i dojazdowy)
-w łóżku noclegów: 3 (motel 1-go dnia, domek w Pluzine, Konak przy Monastyrze Ostrog)
-na dziko noclegów: 3 (las 2-go dnia, ruiny domu w drodze do Cetinje, łąka za Berane)
-reszta to szeroko pojęte kempingi
-utrata wagi mizerna - ze 2 kg; odżywiałem się dobrze, słodkie napoje trzymały mnie przy życiu, bo w tych górach ducha bym wyzionął
-utrata pieniędzy do zaakceptowania, trochę pochłonęło przygotowanie auta i naprawa usterki, w drodze pewnie piwo;)
Czarnogóra turystycznie już nie taka dzika, rejony Serbii, w których byłem - biedne i muzułmańskie, Albania nad wyraz cywilizowana, chociaż na szczęście jeszcze trochę "cygańska", ludzie za to życzliwi.
Zdjęcia tutaj:
https://photos.app.goo.gl/dZ3BSYwBgSAQJJuK7Mapa:
https://ridewithgps.com/routes/28206960Na plany przyszłoroczne chyba za wcześnie ale jeśli nie zrzucę jeszcze ze 30 kg - co najwyżej pagórki.