na lodzie jakość gumy nie ma znaczenia, każda zatańczy
Jakos miliony zakładajace zimówki do samochodów mają inne zdanie.
Tylko te Nokiany hakkapeliitta w240 miały kolce zawulkanizowane w gumie, a nie włożone w dziurę jak Schwalbe. A same kolce to był węglik spiekany w stali, a nie sama stal. Więc Jaskółka gubiła kolce na potęgę, a i same kolce szybko się ścierały - i to jest chyba ten poziom współczesnych gum
Są regulaminy ONZ mówiące, jaką drogę hamowania ma mieć opona zimowa na lodzie, by można było dać symbol gór i śnieżynki na oponie.
A od czego mają sparcieć? Zimą nie ma ani UV ani ozonu.
Co się trafi porządniejsze uderzenie zimy - to na autostradach Europy mamy karambole na kilkadziesiąt samochodów, tyle dają te opony na prawdziwie zimowe warunki. Klasyczne zimówki używane w Polsce - to są opony dobre na warunki polskiej zimy, a nie na rzadkie w naszych warunkach uderzenia ostrej zimy
Zakup opony z kolcami (stalowmi) to bym rozważył. Ja jeżdżę roboczo (do pracy) codziennie i w tym roku, może 2 razy zdażyły się takie warunki, że przydały by się kolce (na przodzie). A i tak na krótkich odcinkach, w większości jest mokry asfal - a na nim to nie wiem jak takie kolce sie zachowują.Mam na takie przypadki oponę klockowaną, z miękkiej gumy, obniżam ciśnienie i spokojnie można jeździć.
Tyle, że prawdziwa opona zimowa na autostradzie jest bardzo głośna, szybko się ściera, źle się prowadzi przy dużych prędkościach. Rynek się dostosował i trochę podzielił zimówki.