Luzik, nie musisz cytować. Ja tylko zacytuję szanownego pana prezesa KBR-u:Cytat: Elizium w 31 Lip 2021, 16:29 Nie. Nie pozwolę. Ale teren, gdzie można rozbić namiot nie jest „w bezpośrednim otoczeniu bazy”. Wystarczy?To, że byłaś zbyt rozpędzona w swojej tyradzie nt. niedasizmu i innych takich, i pominęłaś odpowiedź daną Ci nie wprost, to nie moja wina.
Nie. Nie pozwolę. Ale teren, gdzie można rozbić namiot nie jest „w bezpośrednim otoczeniu bazy”. Wystarczy?
Obowiązuje bezwzględny zakaz parkowania (nawet na chwilę) w bezpośrednim otoczeniu bazy. Na terenie bazy, za boiskiem będzie możliwość rozstawienia własnego namiotu.
Luzik, nie musisz cytować. Ja tylko zacytuję szanownego pana prezesa KBR-u:Cytat: Elizium w 31 Lip 2021, 16:29 Nie. Nie pozwolę. Ale teren, gdzie można rozbić namiot nie jest „w bezpośrednim otoczeniu bazy”. Wystarczy?
Polecam toto: https://www.activsport.eu/product-pol-39051-Uniwersalny-uchwyt-rowerowy-eXtreme-R-do-telefonow-smartfonow-Type-R14-Maxi.html
Nie mogę się powstrzymać od wsadzenia kija w mrowisko.Wilk, na stronie 4 tego wątku opisywałeś jaka to słaba jestem. Jak dzisiaj podejdziesz do tego co sam wtedy napisałeś i jak sądzisz: jak mocna musi być moja głowa, że dojechałam jako ostatnia z 300-setek a przez cały maraton ciągnęłam się z tyłu? Czy dalej podtrzymujesz swoje chore teorie?
Na koniec mniej przyjemna sprawa. Wyjeżdżając z pola namiotowego potrąciłam zaczep namiotu takiego małego niebieskiego. Jeśli coś zniszczyłam w środku - a wydaje mi się że nie, bo tylko trąciłam platformą rowerową - przepraszam, proszę właściciela o kontakt na PW, pokryję koszta naprawy/odkupu.
I tu był pies pogrzebany. Marta pluła się przez ileś postów bo nie zrozumiała prostego tekstu. Elizjum wyraźnie zaznaczył, że pole namiotowe nie jest częścią bazy.
To jest uchwyt, dla ludzi co nie zdejmują telefonu w czasie jazdy, a ja potrzebuję taki, w którym telefon można wypinać, bo często zdarza mi się robić zdjęcia w czasie jazdy.
Nie chcę Cię wyprowadzać z błędu, ale trasa 300km to nie był ultramaraton, bo te na szosie się zaczynają od 5 z przodu .
Monitoring stanął, ale domniemuję, że miałaś czas w okolicach 24h lub więcej (bo widziałem Cię na trasie z 60km przed metą na przystanku),
Niemniej brawo za determinację, jechać tak długo też nie jest łatwo, wymaga to walki z samym sobą, którą tym razem wreszcie udało Ci się wygrać i na trasie nie odpuścić. A to w Twoim przypadku duży krok naprzód, bo dotąd za łatwo się poddawałaś, teraz wreszcie udało Ci się zagryźć zęby i dojechać do końca, właśnie taka postawa jest niezbędna na ultra, jechać nawet wtedy, gdy wszystkiego się nie chce
Ale zdaj sobie sprawę, że by móc kończyć ultramaratony trzeba po prostu jeździć szybciej i by chcąc to zmienić musisz albo jeździć szybciej, albo mniej odpoczywać. I to ten drugi parametr (czas postojów) jest tu kluczowy - bo można tu zyskać mnóstwo czasu, który ucieka. I da się to poprawić w bardzo dużym zakresie. Przeanalizuj sobie stosunek czasu jazdy do czasu postojów jaki miałaś na tym maratonie i sama zobaczysz ile jest tu czasu do urwania, jeśli się opanuje takie elementy jak sprawne odżywianie się w czasie maratonu, najlepiej odżywianie się w czasie samej jazdy.
Od tego momentu proszę też inne osoby w tym wątku, by nie komentowały tych wpisów. Zarówno mojego, jak i martap. Cokolwiek się tu jeszcze z jej strony pojawi, proszę wydzielić do jakiegoś wątku w HP, gdzie może być to nazwane jakkolwiek. Uważam kwestie komunikatu dotyczącego parkowania za zamkniętą.
A przy okazji, co Ty tak długo robiłeś samotnie stojąc między ~Zawadami a Pońcem? Przeszły 2 fale burzy, myśmy zdążyli z Przemkiem wyrwać się z Czarkowa do Łęk a potem do Gostynia w tym czasie. Gdybyś się ruszył to byś przeleciał obok nas na przystanku w Czarkowie i podobnie jak wcześniejsza grupa kolarzy otrzymałbyś brawa
W tym przypadku kilkakrotnie wspominane wiązadło krzyżowe dawało radę do ~północy co pozwoliło mi na wyjechanie poza dystans umożliwiający szybszy powrót do Bazy. Natomiast nad ranem tylko przerwy w jeździe i rozchadzanie nogi pomagały mi zlikwidować ból jaki się pojawiał. Jestem pewna, ze gdybyś miał to samo co ja - nie startowałbyś w tym Maratonie mając w głębokim poważaniu co ktoś napisze. Przecież nikt poza mną nie wie, że ja to wiązadło czuję do tej pory. Nikt nie czuł tego co ja koło 100-kilometra jak zaczęło mnie boleć coś koło wewnętrznej strony prawego kolana.
Nie jesteś w stanie przewidzieć co będzie chciał Twój Organizm w danej chwili podczas maratonu a ignorowanie jego potrzeb jest I krokiem do problemów. Czy to będzie chęć na coś słodkiego, czy ziewanko czy jedynka czy dwójka czy ból kończyny, pupy etc. Im szybciej się zareaguje tym mniejsze konsekwencje dla własnego ciała. Tak samo ze wspomnianym przez Ciebie planowaniem postojów. Co z tego, że zaplanujesz na 30 i na 90, skoro "2" zgłosi chęć opuszczenia na 237 km, a "1" pojawi się na 121? Tutaj możesz planować tylko i przede wszystkim miejsca zaopatrzenia w picie i jedzenie. I to tak aby się nie zdziwić (wcale) jak Przemek i ja, kiedy pocałowaliśmy klamkę w Bojanowie. (co było do przewidzenia)
Jedzenie podczas jazdy? Co kto lubi, ja uwielbiam się rozkoszować smakiem na postoju
Czas postojów to również burza jaka przechodziła nad Czarkowem w nocy. Gdyby jej nie było to o tej 4-5 nad ranem bylibyśmy z Przemkiem w Bazie. A tak zabrała nam ona w samym Czarkowie 1.5h a w Łękach kolejne 30 minut.
... A każdy rowerzysta, który pokonuje 300, 500 lub więcej kilometrów jest dla mnie ironmanem z górnej półki.
Słodkie nie słodkie, ale faktem jest, że spośród wszystkich rowerzystów w Polsce zapewne niskie kilka % jest w stanie przejechać ponad 500 km na raz. Z czego tych, którzy faktycznie to robią jest już pewnie bliżej wartości w promilach