Ale deklaracje o ironmenach, którzy przejechali 300km brzmią uroczo i nie chodzi tu o jakiś konkretny akurat dystans ani wyznaczanie od kiedy tak jest.
Dziś (mimo, że ledwo żyję) wśród kolegów cyklistów jestem bogiem. (...)A każdy rowerzysta, który pokonuje 300, 500 lub więcej kilometrów jest dla mnie ironmanem z górnej półki.
Nie no, wiesz... jakby tak patrzeć formalnie, to Superman... jest tylko "super". Nie pasuje do ultramaratończyka. Ale... życie nie zna próżni...
na zdjęcia ultramaratończyków np. z ostatniego RAP. Bliżej im wyglądem do żula niż do tego co wyżej.
Tego kierunku dyskusji nie przewidziałem A na poważnie, to dla zwykłych ludzi dystanse kilkuset kilometrowe na rowerze są totalną abstrakcją.I dla mnie jeszcze kilka lat temu pokonanie 100km było wysiłkiem nadludzkim.Tak więc chciałem docenić wysiłek konieczny do takiej jazdy. Najgorsze, że mimo bólu zastanawiam się co na przyszły rok zaplanować.
Tego kierunku dyskusji nie przewidziałem A na poważnie, to dla zwykłych ludzi dystanse kilkuset kilometrowe na rowerze są totalną abstrakcją.I dla mnie jeszcze kilka lat temu pokonanie 100km było wysiłkiem nadludzkim.Tak więc chciałem docenić wysiłek konieczny do takiej jazdy.
A nie wystarczy Ci wczytanie śladu na mapie na zaliczgmine.pl?