Trochę późno, ale też dołączam do podziękowań dla Organizatorów. To był mój czwarty "Kórnik" i na każdym działo się coś ciekawego. Albo przeprawa promowa
, albo kocie łby
, albo super krajobrazy po drodze. Osobiście uważam, że najtrudniej było dwa lata temu, kiedy po drodze był Sokolec z długim podjazdem (ale za to jakim zjazdem!). Tym razem widoki były nie gorsze, ulewa dała o sobie znać, za to dzięki niej była okazja pokonwersować z młodymi Aborygenami na przystanku w miejscowości Zaborów (pamiętam, bo jest miejscowość o takiej samej nazwie koło Warszawy). Jak zobaczyli ile przejechałem i ile mam do mety, to od razu chcieli częstować browarem
.
Napisałem nawet relację, ale nie będę Was nią zanudzał, bo jest strasznie długa
.
Jeszcze raz wielkie dzięki Wszystkim za organizację (ze szczególnym uwzględnieniem Ekipy w Polkowicach za pomoc w próbach znalezienia lampki)
. Za takie gesty chce się do Was wracać.