W taką trasę to amory z przody by się Wam przydały.
Piotrek na swoje szczęście nigdy nie miałem roweru z amorem dzięki temu nie wiem co tracę(albo zyskuję) i zadowalam się tym co dają grube lacie. Ja ogólnie w terenie to słaby jestem i np. jadąc 90km/h po asfalcie czuję błogość a jadąc 30 może 40km/h w terenie jestem spięty, że hej!
Dopóki się czuję na siłach to jadę ale wolmooo a jak się nie czuję to spacer ;-) , więc zalet amortyzacji pewnie bym nie wykorzystał nawet.
(No i moja wersja Ogra nie jest przystosowana do wymiany sztywniaka na amora, to nawet nie ma rozterki)
Cygara i jakieś tajemnicze butelki z napojami (ze Słowacji?)
Baardzo mocno Was pozdrawiam.
Czeska Svestka-Śliwowica kupiona w Beherovie, kiedy wjechaliśmy na chwilę do Słowacji a cygaro kupione specjalnie na tę okazję w Inowrocławiu po wernisażu
Klimaty, zdjęcia - wszystko ekstra. Na moście w Sromowcach byłem dwa dni po Was - ciągle był zamknięty.
Szy.
No to mieliśmy fart!
Mnie się jeszcze tabaka (Red Bull) rzuciła w oczy.
remi, dobrze, że wybraliście suchy wariant drogi na Trzy Kopce, bo inaczej, to trafilibyście na błoto...
Super wycieczka.
Mam też już wybrane dwie najfajniejsze foty. Rozmyślam nad trzecią.
Tabaka musi być!
Ciekawe które to?
Toż to nie do działu wycieczek pasuje, a zdecydowanie do wypraw
Kawał trasy i mnóstwo klimatów typowych dla Waszych tras, z przyjemnością się ogląda tę galerię. A w takim terenie z dużym bagażem i na sztywnych rowerach to łatwo nie było, niestety w polskich Karpatach to jazda pod górę z reguły oznacza pchanie. A jeszcze jak błotko da do pieca - to już mamy pełen zestaw uprzyjemniaczy jeżdżenia do kompletu . Ale przy błotnych warunkach to hamaki rzeczywiście sporo wnoszą. I jak temperatura jeszcze sensowna to klapki czy croksy też są niezłym rozwiązaniem, bo w butach SPD to pół kilograma błota z każdej strony dochodzi
Nie mieliśmy poczucia że mamy duży bagaż, bardziej wygodne minimum bez potrzeby większej minimalizacji - nawet zrezygnowaliśmy wyjątkowo ze składanych krzeseł
Trasę układaliśmy tak, żeby tego pchania było jak najmniej i jak na Beskidy to było go stosunkowo nie tak dużo.
Klapki NIE! Crocsy i sandały TAK! Ania używa Bedrock Sandals Cairn 3D PRO II Adventure i sobie chwali, ja wolę Crocsy bo szybciej schną, ale muszą to być oryginalne - kiedyś miałem podobne z Lidla i były masakryczne - tworzywo z którego są zrobione robi różnicę, gdyby jeszcze było trochę protektora
Z Sanoka bym wrócił pogórzami w stronę Krakowa. Tam dopiero widoki są na ... trasę którą jechaliście i od pogórza Ciężkowickiego piękne widoki na Tatry co rano i wieczór aż do pogórza Wielickiego.
Mniej więcej taki był plan, ale warunki w górach zrobiły się takie że widoczność nie pozwalała dojrzeć najbliższych gór nie mówiąc o dalszych, czyli żadna frajda z przebywania w górach.
to dopiero klasa !!! aż chęć bierze tam myknąć ! a w niektórych miejscach nawet byłem zdaje się..
Trzeba będzie jeszcze kiedyś te Bieszczady przyatakować, może następnym razem flanką od strony Roztocza?
Bez błota to nie robota!
Czego nie zabraliście, że udało się zmieścić (chyba) bez plecaków?
No i co to za hamaki?
No i najważniejsze - straciliście palce i pazury u nóg po wyjeździe? Bo ja bez butów pozbawionych otoku, to nawet się do rowera nie zbliżam...
Zrezygnowaliśmy z krzeseł składanych, które normalnie raczej zawsze wozimy i nie mieliśmy ręczników które raczej rzadko wozimy. Mieliśmy 20l składane plecaczki z Deca, ale tylko na wszelki wypadek i nie był użyte, wszystko udawało się zmieścić.
-Na kierownicy worek 12l -śpiwór, podpinka do hamaka, ubrania do spania, kurtka puchowa,
na tym torba z aparatem
- foodbagi na kierownicy i od spodu ramy w koszyku na wodę
- tank na powerbank, kabelki, portfel i radyjko, narzędzia
- framebag kuchnia (kartusz,palnik,osłona od wiatru, kubek, opinel, sporki), ciężkie jedzenie (puszki, słoiki, konserwy) książka i mapy.
-ćwiartka: dętka,łyżki łatki i rękawiczki nitrylowe
-torba z tyłu: patelnia, kurtka, tarp, hamak, reszta ubrań, reszta jedzenia, piwo.
Zbędne okazały się buty, bo dłużej schły niż ich w sumie używałem.
Hamak był tylko jeden: dwójka Quechua po przeróbkach (linki whoopi z dynemy i taśmy z dynemy z pętli stanowiskowych, karabinki Black Diamond z Decha "not for climbing"), tarp też z deca po lekkich przeróbkach(wymienione linki i zostawione tylko niezbędne).
Do naszych potrzeb nie ma lepszych butów od wiosny do jesieni niż crocsy, no może w góry można by wyjątkowo coś innego rozpatrzyć w wyjątkowych okolicznościach
dzięki nim nie ma potrzeby martwić się błotem, deszczem, kałużami, brodami, piaskiem i napastowaniem seksualnym ;-) Ania bardziej woli sandały u mnie one przegrały z crocsami, ale tzrba się do nich przyzwyczaić.