Pogoda za oknem nie rozpieszcza więc trochę słonecznych klimatów. Relacje z czterech ubiegłorocznych wycieczek. Nie opisuję dokładnie bo nikomu pewnie nie chciałoby się tego czytać więc postaram się krótko i zwięźle
1. Pogórze Strzyżowskie i CiężkowickieW sumie może nic szczególnego ale to pierwszy wyjazd z noclegiem w namiocie. Była konieczność testu w terenie więc postanowienie wyjazdu nieco dalej od "komina". Przeglądnięcie mapy i decyzja: pojadę przez górę Chełm, Liwocz, Pasmo Brzanki i wrócę PKP z Tarnowa lub okolic. Pierwszy dzień to dotarcie do Kołaczyc i tam nocleg. Coś ciekawego musi być po drodze, są więc: wieża widokowa i wiatrak w Różance, Rezerwat na Górze Chełm, drewniany kościół w Gogołowie i niezliczona ilość miejsc z panoramą na okoliczne wzgórza. W Kołaczycach jedzonko, nocleg przy stawach Ujazd. Drugi dzień to wzgórze Liwocz i Pasmo Brzanki. W bacówce na Brzance pierogi, na które czekałem chyba ponad godzinę. Ale warto było ! Wycieczkę kończę na dworcu PKP w Woli Rzędzińskiej niedaleko Tarnowa. Namiot sprawdzony, poza kondensacją jest OK
https://tinyurl.com/4laztpwk 2. Beskid Niski - kolejne odwiedzinyMoże trochę oklepany ale ma swój urok. Trochę tras miałem już objechanych więc pomysł aby przejechać szlakiem granicznym. Start na 2 kółkach z dworca PKP w Mszalnicy. Po drodze kolejne wioski z drewnianą architekturą sakralną. Ominąłem Lackową czego później trochę żałowałem, może kiedyś jeszcze wrócę. Zjazd na posiłek i nocleg do Wysowej-Zdrój. Kolejny dzień przez Kozie Żebro, Regietów, Radocynę, Przełęcz Mazgalica do schroniska Hajstra. Rano śniadanko i kierunek Polany. Trochę przeprawy przez łąki, zagajniki i docieram do Chyrowej, a stąd asfaltem do Tylawy. Przy drodze jest bar więc wcinam trochę wczesny obiad. Przez Zyndranową, czarnym szlakiem do granicznego i niebieskim do Doliny Czeremchy. W planach był przejazd przez Kamień nad Jaśliskami do Jasiela ale miałem obawy, że mogę utknąć w lesie na noc. Ostatecznie na pole namiotowe w Jasielu pojechałem przez Jaśliska i Rezerwat Źródliska Jasiołki, wspaniały w popołudniowym słońcu. Rano znowu do granicy, przez Kanasiówkę do szlaku zielonego, którym zjechałem przez Dołżycę do Komańczy. Stąd miałem wracać pociągiem ale czasu do odjazdu było sporo więc po obiadku pojechałem do Prełuk, gdzie był popas nad wodą
Później do Rzepedzi, gdzie w barze przy browarku wysłuchałem wielu ciekawych opowieści od miejscowych.
https://tinyurl.com/6xhdsoti3. Bieszczady - Terka, Zatwarnica, ŁopienkaDojeżdżam autem do Terki i dzięki uprzejmości gospodarza zostawiam je na prywatnej posesji. Kawałek asfaltem i zaczyna się jazda terenowa. Docieram do parkingu przy moście na Sanie i wybieram wąską ścieżkę biegnącą wzdłuż lewego brzegu. Miejscami błotnista i zarośnięta w końcu doprowadza mnie do terenów dawnej wioski Tworylne. Wspaniała pogoda, cisza, zero ludzi - idealne miejsce wycieczkowe. Po drodze Krywe i Hulskie z ruinami cerkwi oraz wodospad na potoku Hylaty. Kolejnym miejscem miał być Dwernik Kamień ale pomieszałem ścieżki
i ostatecznie ominąłem go przeprawiając się, z niemałym trudem, przez las. W końcu jednak udało się dotrzeć do drogi. W Dwerniku było fajne miejsce na nocleg ale pora jeszcze dość wczesna więc pojechałem dalej. Z kolei baza ZHP wydawała się za bardzo tłoczna i gwarna. W końcu noc spędziłem na bardzo porządnym polu namiotowym przy hotelu w Zatwarnicy. Nad ranem zbudził mnie deszcz. Namiot przeszedł test bez zarzutu i poza standardową kondensacją powodzi nie było
Śniadanko pod wiatą w deszczu ale samo pakowanie już bez opadów. Było pochmurno i chłodno ale przynajmniej na głowę nie kapało. Przejeżdżam most na Sanie w Sękowcu i dzisiejszy dzień jadę jego prawym brzegiem. Rezerwat Hulskie, wiata z punktem widokowym i docieram do parkingu. Pogoda nie zachęca do kąpieli jednak schodzę nad wodę chcąc zrobić kilka zdjęć. Po chwili dołącza niedźwiadek
Miałem pietra, nie ukrywam, jednak on był chyba bardziej zaciekawiony niż ja wystraszony. Zrobił 2 podejścia całkiem blisko po czym spokojnie odszedł, a spłoszyły go nadjeżdżające auta. Zrobionymi zdjęciami oczywiście musiałem podzielić się ze spotkanymi osobami
Kolejny punkt na trasie to bacówka Jaworzec, w której wcinam całkiem niezły żurek. Stąd przez Sine Wiry do Łopienki. Mijam retorty, wiatę turystyczną i jestem przy cerkwi. Chwila odpoczynku, kilka zdjęć i wspinaczka do Przełęczy Hyrcza. Wieża widokowa na Korbani była brana pod uwagę jednak odpuszczam i jadę do Tyskowej, po drodze mijając to, co pozostało po cerkwi. Kończy się fajna droga, a zaczyna asfalt. Przez Wolę Górzańską, Górzankę, Wołkowyję i Bukowiec wracam do Terki. Pakuję rower, dziękuję za gościnę i wracam do domu przez Mchawę, gdzie serwują bardzo dobre pstrągi
https://tinyurl.com/14zt9n5t4. Rzeszów-Jasło Rower przygotowany, nawigacja odpalona, jedziemy. Początkowo przez dobrze znane tereny, później już wg nawigacji - kierunek baza namiotowa w Wisłoczku. Przez Błażową, Izdebki i Przysietnicę docieram do Brzozowa. Na serpentynach w Izdebkach przygotowania do rajdu dobrze, że droga nie zamknięta. W Brzozowie obiad i przez Besko, Sieniawę turlam się do Rudawki Rymanowskiej. Tu dłuższa przerwa na oglądnięcie wspaniałego przełomu Wisłoka. W zimie występują tu lodospady, które ostatnio pokazywał R_och. Stąd już rzut beretem do Wisłoczka. Rozkładam biwak, wieczorkiem kąpiel w lodowatej wodzie, herbatka przy ognisku i oglądanie nieba
Zbieram się po śniadanku i przez Wernejówkę, Polany Surowiczne zmierzam do Bałucianki. Po drodze nad Polanami robię popas ciesząc się widokiem i sprzyjającą pogodą. Za Królikiem Polskim zjeżdżam na Bałuciankę i wspinam się w górę, robiąc przerwę przy drewnianej cerkwi. W końcu docieram do Przymiarek. Stąd zadowolony zasuwam w dół do Lubatowej, nie wiedząc jeszcze jaka wspinaczka przede mną
Parking pod Cergową i decyzja: albo wersja lajtowa asfaltem do Dukli, albo przez Cergową. Która wygrała widać na zdjęciach
Zjazd czerwonym szlakiem do drogi, kawałek dalej skręt do lasu i drapanie się do Pustelni św. Jana z Dukli. Zdjęcia, uzupełnienie wody i pędem w dół. Obiad planowałem w Dukli ale na parkingu trafiły się rarytasy, że trudno było sobie odmówić. I to w dodatku w towarzystwie takiej kapeli
Zostało dotarcie do Iwli, gdzie w pobliżu wodospadu zaplanowałem kolejny nocleg. Ostatni dzień to dojazd do Jasła i powrót pociągiem do domu.
https://tinyurl.com/3uy79qthMam nadzieję, że nie powiało nudą i choć kilka osób dotrwało do końca
Na pewno nie są to super wyczyny ale te wyjazdy, nawet bardzo krótkie, dały mi sporo radochy, a to chyba najważniejsze.