Ja po wsiach zostawiam pod sklepem. Czasem przypinam taką linką na szyfr do walizek. ....
Liczę na to, że potencjalny złodziej, który pierwszy raz wsiada na rower obciążony bagażem, nie będzie wiedział, jak się na nim jeździ i zrezygnuje z rabunku.
Kiedyś rozpinałem hamulce (niebezpieczne bo jak złodziej zrobi sobie krzywdę to Cię pozwie) lub wyjmowałem i zabierałem ze sobą siodełko. Raz zamopniałem hamulców spiąć. Wstrząsające wrażenie, zapada w pamięć.Teraz pakuję rower do środka. Mam 10% szans że ktoś mi zwróci uwagę. Oczywiście szukam miejsca gdzie można go zostawić bez przeszkadzania innym, tak żeby nic nie zabrudzić.
Jeśli to zwykły mały wiejski sklep, to po prostu stawiam i wchodzę do środka. Nie zdejmuję nawet Garmina lub robię to rzadko.
Oprócz zwykłego zapięcia stosuję też chwyt psychologiczny - ustawiam biegi w przerzutkach na najcięższe, żeby nie można było normalnie ruszyć z miejsca. Liczę na to, że potencjalny złodziej, który pierwszy raz wsiada na rower obciążony bagażem, nie będzie wiedział, jak się na nim jeździ i zrezygnuje z rabunku.Na szczęście nigdy nie zdarzyło się, żeby ktoś majstrował przy zapięciu
z zapiętej sakwy wyparował aparat fotograficzny.