Mój patent na ziomali : przed sklepem rozpinam łańcuch, żeby wisiał.
Zresztą IMO zmyślasz, bo bardzo wątpię by komuś się tak chciało chrzanić z łańcuchem i kołem przy każdym wejściu do sklepu.
Nigdy mi się na zdarzyło żeby mi rower ukradli, a pod wiejskimi sklepami to zagrożenie jest bliskie zeru.W mieście nie zostawiam roweru pod sklepem.
Zatrzymuje się w barze na hamburgera i frytki, i idę do sklepu żeby się jeszcze czymś zapchać.Wracając ze sklepu, chce szukać kluczy do zapięcia rowerowego, ale w tym momencie przypomniałem sobie, że klucz został w Krakowie katastrofa... Szybko oceniam sytuację. Rower miał przetrwać moją minutową nieobecność, więc przypiąłem go na odwal się jedynie za ramę do znaku. A znak można odkręcić....Idę na policję spytać czy mi drabinę pożyczą ale przegonili mnie, mówiąc żebym wojewódzki zarząd dróg podpytał ale przymykają oko na moje odkręcanie znaku, o ile go z powrotem ładnie przykręcę. Udaje mi się załatwić małą drabinkę ze sklepu w którym się zaopatrywałem, wzbudzając przy okazji litość ekspedientki Niestety narzędzi żadnych nie ma, więc wyruszam w poszukiwania do okolicznych domów. Domy okazują się pootwierane, można wejść, ale w środku pusto, cicho... na wołania nikt nie odpowiada.Kilka domów w ten sposób odwiedziłem, w końcu trafiłem na babkę na rowerze na podwórku. Ale jak to kobita, narzędzi to ona nie miała [; Prowadzi mnie do >70 letniego sąsiada, który z zadowoleniem daje mi francuza i mówi że mi pomoże. Francuzem trochę ciężko się odkręca, ale w końcu Pan przynosi też klucz 14 (a był potrzeny 13) i jest łatwiej. Upociłem się, ubrudziłem się (robiłem to w największy upał...). W końcu odkręciłem znak, zdjąłem z rury (Pan pomagał mi jakże cennymi uwagami i przytrzymywaniem mnie za koszulkę żebym nie spadł ).Później udało mi się przełożyć górą rower i wziąłem się za skuteczne zakładanie znaku na nowo . Nie muszę chyba mówić jakie zainteresowanie wzbudzałem wśród przechodniów i kierowców zatrzymujących się przy przejściu... rzecz działa się na głównej drodze [; Do tego mój tyłek i... był na wysokości oczu przechodniów, więc ciekawy to musiał być też widok . Jak już odjeżdżałem to w sklepie się jeszcze umyłem, podjechała policja sprawdzić czy wszystko zrobiłem jak trzeba i ruszyłem.