Tak jak napisałem w temacie, wsiadłem na rower i pojechałem do Gdańska. 30 godzin trwała impreza, były burze, deszcze, wiatry, ale dotarłem. I warto było
Rowerowa rodzinka jest bardzo sympatyczna, a kawa palce lizać. Dziś jestem juz w Ostrudzie, jutro Łowicz i w niedzielę do Ostrowca. Wszystko co dobre szybko się kończy - niestety