Autor Wątek: Rowerem dookoła Alp + nieoficjalny rekord świata = GPS Penis  (Przeczytany 6157 razy)

Offline Wilk

  • Wiadomości: 19870
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.07.2006
    • Wyprawy Rowerowe
Głodnemu chleb na myśli  ;)

Offline Mężczyzna MCsubi

  • Wiadomości: 2439
  • Miasto: Bezdomny menel rowerowy
  • Na forum od: 13.05.2018
Dobrze sie znacie ;D ;D

Offline PABLO

  • Wiadomości: 3720
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 25.03.2011
    • http://www.klub-karpacki.org
"mordercza wspinaczka"

Skądś znam ten zwrot.

Offline Mężczyzna liggy

  • Wiadomości: 621
  • Miasto:
  • Na forum od: 12.10.2020
Oj tam, oj tam... Relacja bardzo fajna, a trasa jeszcze fajniejsza. :icon_biggrin:

Offline Mężczyzna wojtek

  • Użytkownik forum
  • Wiadomości: 5172
  • Miasto:
  • Na forum od: 02.03.2010
    • Pokój z Tobą
Jak 100 metrów podjazdu rozłożone na 3 km jest opisywane jako "mordercza wspinaczka"
To jakby dwa razy podjechać od cmentarza w Brzóstkowie na punkt z widokiem na Śmiełów i dolinę Warty, przy pewnych splotach okoliczności można to tak odbierać :)

Odejście od tematu głównego, czyli relacji z podróży, w stronę kształtu śladu jako żywo kojarzy się z wypokowym memem:

Offline Mężczyzna MaciekK

  • Wiadomości: 1710
  • Miasto: Kraków
  • Na forum od: 14.07.2017
Tylko Alpy bez Alp wyszły, wszystko co najciekawsze ominięte bokiem
Jak 100 metrów podjazdu rozłożone na 3 km jest opisywane jako "mordercza wspinaczka", to czego się spodziewałeś  ;D Ja to potrafię odpalić na wieczór 1000 m różnicy wzniesień do fajnego miejsca biwakowego z widokiem :P Po prostu nadajemy na zupełnie innych falach  :)
No i jest napisane dookoła Alp :D
Tak obładowanym rowerem to każdy podjazd może być morderczy. A wycieczka zacna, i co z tego, że dookoła Alp :D miesiąc w podróży zostanie w głowie na zawsze.

Offline Mężczyzna Marcin89ck

  • Wiadomości: 16
  • Miasto: Kielce
  • Na forum od: 28.03.2018
Zdaję sobie sprawę że dla 99,8% lokalnych rowerzystów wokół komina jestem "kozak" za przejechany dystans, a dla ułamka prawdziwych kozaków którzy jeżdżą dużo więcej ode mnie to ja jestem amator i pizda, bo męczyłem się pod byle górkę  ;D ogólnie to była moja druga wycieczka która trwała dłużej niż dzień, więc z motyką na np. Stelvio się nie rzucam, ale apetyt rośnie w miarę jedzenia  ;) nabiera się doświadczenia w odległości i przewyższeniach to i wiadomo na co można sobie pozwolić. Kiedyś pokonam górkę 800m na większym luzie  ;D

Offline Dream Maker

  • Wiadomości: 2851
  • Miasto: Baile Uí Mhatháin
  • Na forum od: 11.06.2011
więc z motyką na np. Stelvio się nie rzucam

Stelvio nie jest takie straszne jak go malują.
Asfalty w Alpach mają zazwyczaj kulturalne nachylenia. Porządne machanie korbą zaczyna się przy szutrach.
Do you have a dream? I'll make this dream come true. I'm... the Dream Maker

Offline Mężczyzna Piotr St

  • Wszystko jest tymczasowe
  • Wiadomości: 401
  • Miasto: Nowa Sól
  • Na forum od: 30.06.2016
E tam , nie przejmuj sie hejterami   ;)  i jezdzij tak jak Ci odpowiada  :D .Kazdy ma swój Mount Everest - wazne aby czerpac z tego przyjemnosc , a nie sie katowac pod jakąs góre tylko aby po to aby pochwalic sie wpisem na fejsie albo strawie . Na dłuzszą metę to nikogo nie obchodzi ile zrobiłes  przewyzszen czy kilometrów , robisz to dla siebie . Jak na pierwszą wyprawe rowerową to i tak całkiem niezle . Ja na swojej pierwszej "wyprawie " byłem w Kotlinie Kłodzkiej  :lol:
« Ostatnia zmiana: 21 Mar 2021, 12:37 Piotr St »
kolarz wybitny

Offline PABLO

  • Wiadomości: 3720
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 25.03.2011
    • http://www.klub-karpacki.org
Moim zdaniem jest odwrotnie - kilometry i przewyższenia robi się po to, by mieć się czym pochwalić.

Coś jak w tym znanym powiedzeniu: "Ludzie kupują rzeczy, których nie potrzebują, za pieniądze, których nie mają, by zaimponować ludziom, których nie lubią".


Offline Mężczyzna Marcin89ck

  • Wiadomości: 16
  • Miasto: Kielce
  • Na forum od: 28.03.2018
Moim zdaniem jest odwrotnie - kilometry i przewyższenia robi się po to, by mieć się czym pochwalić. Dla siebie - to się podziwia krajobrazy i zwiedza.

Przejechałem część tej trasy w zeszłym roku i dla siebie najmocniej zapamiętam cmentarz w Mentonie, Duomo di San Maurizio w Imperii wraz z przyległymi zaułkami oraz przede wszystkim Collegiatę di San Giovanni Battista w Finale Ligure. Wspaniałe jest również historyczne centrum Albengi. Więc mam nadzieję, że nie ominąłeś tych pereł, kosztem zrobienia dwudziestu kilometrów więcej / dziennie.
Tak dokładnie przy tyłu km nie byłem w stanie wszystkiego zwiedzić, bo zajęło by mi to lekko pół roku  ;) to tak jak turysta z daleka wpada do Polskina tydzień i obejrzy Wieliczkę, Auschwitz i z grubsza Kraków, a już np. Ojców ominie bo brak czasu. Generalnie zwiedzanie ograniczyłem do pojedynczych zaplanowanych obiektów, a reszta to cieszenie się krajobrazem. Byłem w tych rejonach po raz pierwszy, więc następnym razem gdy odwiedzę np. Tylko Prowansję zapewne przez tydzień skupię się bardziej na zgłębianiu danego rejonu a i tak nie zdąży się odwiedzić wszystkiego :)
A co do km to zrobiłbym 500 km  i też miałbym się czym znajomym pochwalić, no ale że ja uparty jestem to się zaparłem na dalszy wyjazd  i jakaś satysfakcja z tego jest :D kolejne plany już siedzą w głowie tylko z czasem krucho  :icon_twisted:

Offline Wilk

  • Wiadomości: 19870
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.07.2006
    • Wyprawy Rowerowe
E tam , nie przejmuj sie hejterami   ;)  i jezdzij tak jak Ci odpowiada  :D .Kazdy ma swój Mount Everest - wazne aby czerpac z tego przyjemnosc , a nie sie katowac pod jakąs góre tylko aby po to aby pochwalic sie wpisem na fejsie albo strawie . Na dłuzszą metę to nikogo nie obchodzi ile zrobiłes  przewyzszen czy kilometrów , robisz to dla siebie . Jak na pierwszą wyprawe rowerową to i tak całkiem niezle . Ja na swojej pierwszej "wyprawie " byłem w Kotlinie Kłodzkiej  :lol:

Ale w mojej uwadze o jeździe dookoła Alp - wcale nie chodziło o przewyższenia i kilometry, a o zwykłą atrakcyjność trasy. I nie wyśmiewam tej trasy, a zwracam uwagę, co warto rozważyć w przyszłości. Jadąc dookoła Alp w ten sposób - omijamy wszystko co w tym rejonie najciekawsze, zamiast genialnych widoków mamy takie sobie. Pakujemy się w bardzo ruchliwe Wybrzeże Lazurowe, pakujemy się w zatłoczoną i nudną jak flaki z olejem Nizinę Padańską. Do tego wystawiamy się na wielkie upały (co autorowi wątku dało mocno popalić), a na większych wysokościach jest z tym lepiej.

Góry jak Alpy wywołują u rozpoczynających swoją przygodę z rowerem spore obawy - ale w rzeczywistości nie są tak straszne. Jeśli mamy zaplanowane sensowne dystanse i sensowne przewyższenia to Alp nie ma co się bać. A jadąc po górach mamy widoki dużo ciekawsze. Z początku będzie bolało, ale organizm szybko się adaptuje do takich obciążeń, też warto zredukować nieco bagaż, same tylne sakwy spokojnie starczą - i wtedy góry przestaną być straszne.

Widocznie mam dobry model w rozporku i w związku z tym coś mi nie pasowało na rysunku  :lol:
Z myślą o takich gimnazjalnych macho na Zachodzie opracowano model biznesowy pozwalający szybko zbić majątek  :P


Offline Mężczyzna Marcin89ck

  • Wiadomości: 16
  • Miasto: Kielce
  • Na forum od: 28.03.2018
Coś jak w tym znanym powiedzeniu: "Ludzie kupują rzeczy, których nie potrzebują, za pieniądze, których nie mają, by zaimponować ludziom, których nie lubią".
[/quote]
Taka prawda, jak widzę że ludzie kupują rowery za grube tysiące żeby sąsiadowi się pokazać i doradzają jak być bardziej pro to się tylko uśmiecham  ;) z drugiej strony są też tacy co powiedzą ze kupił rower za 200 zł i zrobi takie same wyniki, więc prawda jest gdzieś pośrodku. Alpy i okolice to tak obszerny temat że połowę życia można je zgłębiać na różne sposoby. Po prostu trzeba robić swoje i mieć z tego frajdę, a nie tylko pouczać co jest dobre a co złe bo ja to czy tamto  :)

Offline Mężczyzna MaciekK

  • Wiadomości: 1710
  • Miasto: Kraków
  • Na forum od: 14.07.2017
Alpy mogą nie być takim atrakcyjnym celem podróży rowerowych ze sprzętem biwakowym, bardziej przyciągają turystykę motocyklową. Spędziłem tam w zeszłym roku dwa tygodnie i spotkałem słownie jedną grupę sakwiarzy. Na wszystkich dużych podjazdach byłem jedynym objuczonym rowerzystą, a wiozłem malutko, może 20% tego co Ty. Po kempingach też wielu rowerów nie było. Zdecydowana większość szosowców napotkanych przeze mnie to byli wycieniowani chudzielce na quasi obozach treningowych wypalający stokrotkę wokół hotelu lub miejscowi. Tak więc prawdopodobnie nie dla każdego twoja trasa była mniej atrakcyjna od Alp.

Offline Dream Maker

  • Wiadomości: 2851
  • Miasto: Baile Uí Mhatháin
  • Na forum od: 11.06.2011
Spędziłem tam w zeszłym roku dwa tygodnie i spotkałem słownie jedną grupę sakwiarzy

Ubiegły rok (jak i "dzisiejszy") to raczej kiepski miernik.
Do you have a dream? I'll make this dream come true. I'm... the Dream Maker

Tagi:
 









Organizujemy










Partnerzy





Patronat




Objęliśmy patronat medialny nad wyprawami:











CDN ....
Mobilna wersja forum