Albo fatum, albo coś nie tak z ichniejszymi kierowcami. Nie jeździłem po Australii, ale jeżdżąc rowerem kilka dni po Teksasie aż nie mogę uwierzyć, że TransAm nie kończy się co roku serią zgonów. Wydaje mi się, że kierowcy z rejonów gdzie są wielkie przestrzenie, szerokie drogi i ostre przepisy generalnie nie umieją jeździć Pomijając, że w stanach standardem jest jeżdżenie po 4 piwach lub ekwiwalencie.
Umieją i wcale nie chodzi o piwo, czy ekwiwalent.Tam, gdzie są wielkie przestrzenie, rowerzysta na drodze jest czymś zupełnie egzotycznym i niespodziewanym, coś jak lodówka leżąca na pasie autostrady.
Jeśli kierowcę dziwi rowerzysta na drodze
To może tak: jedziesz sobie osobówką z Wawy gdzieś w okolice i nagle widzisz na swoim pasie spokojnie idącego sobie wielbłąda, więc najpierw baraniejesz i tracisz cenne sekundy na zajarzenie, o co w ogóle chodzi? A potem reagujesz, wystarczająco szybko, albo i nie. Wielbłąda spotykasz po raz pierwszy po 20-tu latach na drogach i po następnych 20-tu już nigdy. Na preriach i interiorach takim wielbłądem jest rowerzysta.
Porównanie z czapy, uważasz że w USA ludzie na rowerach nie jeżdżą i jak się trafi któryś to jest zaskoczenie jakby to był kosmita?
...Próbuję przedstawić inny sposób myślenia, ale chyba coś słabo mi to wychodzi.
Dokładnie tak. Wilku - cenię Twoje opinie, bo zwykle są bardzo rozsądne. Tylko...Tylko widzisz, preria to od parunastu lat mój drugi "dom", więc to co piszę, to nie jest, że przypuszczam, albo wydaje mi się, tylko po prostu wiem, doświadczyłem, przeżyłem. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że do wielu w PL może to nie docierać, ponieważ przeczy to ich oglądowi "rzeczywistości" rodem z Carringtonów, czy innych TV kolorowanek, które do faktów mają się nijak.
I nie jest też aż tak, jak piszesz, że USA to jakaś zupełna pustynia rowerowa.
W Stanach jest jeszcze problem terroru że strony policji. Tam naprawdę ludzie jeżdżą inaczej niż w Europie. Efekt jest taki, że oni nie mają praktyki np. w wyprzedzaniu, a rowerzystę trzeba niestety wyprzedzić.
Oczywiście, że nie jest. Ludzie mają rowery, kupują rowery, tylko korzystają z nich dla relaksu najczęściej w weekendy w parkach i na ścieżkach rowerowych.Uświadczyć rowerzystę na drodze publicznej to ewenement. I o to mi chodzi.
Dokładnie tak.Dodam jeszcze, że jak trafisz na upierdliwego policmajstra, to możesz trafić na dołek za włóczęgostwo. Generalnie rowerowanie, tak samo jak podróżowanie auto-stopem, to zdecydowanie nie w tym kraju.
Cytat: liggy w 28 Mar 2021, 22:03Dokładnie tak.Dodam jeszcze, że jak trafisz na upierdliwego policmajstra, to możesz trafić na dołek za włóczęgostwo. Generalnie rowerowanie, tak samo jak podróżowanie auto-stopem, to zdecydowanie nie w tym kraju.Na TransAm ludzie taśmowo śpią na pocztach przy części ze skrzynkami otwartej 24h i nikogo jeszcze nie zawinęli, więc wcale nie tak źle z tym w USA. To u nas by z tym było sporo gorzej, na dworcach policja potrafi wywalić śpiących ludzi. Michał Więcki miał dwa razy nawet interwencję policji na poczcie (ale to w rejonach bardziej turystycznych) - i jedynie kazali mu opuścić pocztę. A to już ewidentnie podchodzi pod włóczęgostwo.