Regularny browar zapewnia i nawodnienie i kalorie do jazdy. Przyjemne z pożytecznym!
Cytat: PABLO w 29 Mar 2021, 21:39Regularny browar zapewnia i nawodnienie i kalorie do jazdy. Przyjemne z pożytecznym!Ciekawe teorie publikujesz Pablo, jak to się stało, że świat sportu jeszcze nie poznał się na piwie? Picie alkoholu na maratonie w większych ilościach niż jedno piwo dziennie (mowa o piwie alkoholowym) do większego posiłku czy do snu (a i to poza zwykłą przyjemnością innego sensu nie ma) to zwykła głupota i ewidentne osłabianie organizmu.
Metabolizm dwóch półlitrowych piw 5% u dorosłego mężczyzny trwa około 5 godzin (o ile nie ma strzaskanej wątroby).
Podczas Wisły 1200 wypiłem 48 szt. Uprzedzając, wiem, że to była turystyka, ale czas netto miałem lepszy od zwycięzcy, więc jakoś specjalnie wolno nie jechałem.
Mój organizm metabolizuje dwa piwa 4-4,5% (takie pijam) w dwie godziny.
Każda rozmowa Polaków o alkoholu musi dojść do fazy, gdzie się zaczynają przechwalanki ile kto jest w stanie wypić . Połowa pijanych kierowców, których policja łapie to są właśnie tacy co myśleli, że te dwa piwa w 2h przetrawili, albo rano po imprezie siadają za kółko.
Picie alkoholu na maratonie w większych ilościach niż jedno piwo dziennie (mowa o piwie alkoholowym) do większego posiłku czy do snu (a i to poza zwykłą przyjemnością innego sensu nie ma) to zwykła głupota i ewidentne osłabianie organizmu.
Tylko czy z tego ma wynikać, że alkohol to świetne rozwiązanie na rower?
Ale ten wynik będzie gorszy niż gdyby zamiast piwa pił wodę czy izotonik. A przy skrajnych warunkach pogodowych (szczególnie upał) cena może być sporo wyższa.
Piwo fajna sprawa, alkohol jest dla ludzi. Tylko jak ze wszystkim warto znać umiar,
... jak ktoś przy intensywnym wysiłku na rowerze musi wypić więcej niż te 2 piwa - to się nazywa problem z alkoholem.
Ale to właśnie metabolity alkoholu etylowego sieją spustoszenie.
Cytat: Wilk w 30 Mar 2021, 01:13Picie alkoholu na maratonie w większych ilościach niż jedno piwo dziennie (mowa o piwie alkoholowym) do większego posiłku czy do snu (a i to poza zwykłą przyjemnością innego sensu nie ma) to zwykła głupota i ewidentne osłabianie organizmu.Uważam tą wypowiedź za totalną herezję. Pijam lekkie piwa typu czeskich desitek i po wypiciu 5 szt. mam 0,65 promila, a po wypiciu jednego spokojnie mogę prowadzić pojazd - potwierdzone pomiarami legalizowanych urządzeń. Nie jest to przechwalanie się i nie widzę nic zdrożnego w tym, by zatrzymać się co 3 godziny i wypić piwo, zwłaszcza kiedy jest gorąco.
Co do alkoholu, nie chodzi o jedno 5% piwo na dobę. Chodzi o mnożnik. A ten jest bezlitosny, konsekwencje nie rosną liniowo, lecz wykładniczo.
No chyba, że ktoś chce skończyć w krzakach... Teraz to już rzadkość, ale jeszcze parę lat temu takie rzeczy na punktach kontrolnych nie były niczym niezwykłym.Ponadto podczas gorącej letniej pogody niektórzy unikają mięsa czy sera (np. w kanapkach). Często to jedzenie stoi godzinami na słońcu i nie zawsze wiadomo, czy nie dostało już nóg.A tak w ogóle to z moich subiektywnych obserwacji wynika, że najwięcej kłopotów na ultramaratonach ludzie mają nie z nogami, ale właśnie z przewodem pokarmowym
bsolutnie w tych samych warunkach na maratonach samowystarczalnych, czy samodzielnych przejażdżkach, gdzie nie dotykam butli z wodą, której dotykało wcześniej ileś tam osób, tylko butelki w sklepie czy na stacji problem nie występuje prawie nigdy.