Autor Wątek: Odżywianie w trakcie ultramaratonu - porady  (Przeczytany 26699 razy)

Offline Mężczyzna byczys

  • Wiadomości: 1403
  • Miasto: Tychy
  • Na forum od: 30.09.2013
    • Moje relacje z ultramaratonów rowerowych
Z mojego doświadczenia piwo, nawet to bezalkoholowe, zamula. Z piciem faktycznie trzeba się pilnować najbardziej.

Z odcinką przy słabym odżywianiu to się nie zgodzę, przy ultra da się długo jechać na deficycie, wiadomo że tempo będzie słabe, więc raczej w grupie się już nie utrzymasz, ale solo da się jechać i korzystać z zapasów tłuszczowych (ketoza). Wtedy coś podjadasz i powoli wracają siły. Ważne by w tym czasie pić.

Online Wilk

  • Wiadomości: 19865
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.07.2006
    • Wyprawy Rowerowe
Regularny browar zapewnia i nawodnienie i kalorie do jazdy. Przyjemne z pożytecznym!

Ciekawe teorie publikujesz Pablo, jak to się stało, że świat sportu jeszcze nie poznał się na piwie?  ;)
Picie alkoholu na maratonie w większych ilościach niż jedno piwo dziennie (mowa o piwie alkoholowym) do większego posiłku czy do snu (a i to poza zwykłą przyjemnością innego sensu nie ma) to zwykła głupota i ewidentne osłabianie organizmu. Przeczytaj sobie artykuł o tym jak alkohol obniża osiągi, jak negatywnie wpływa na metabolizm organizmu
https://www.hammernutrition.com/knowledge/endurance-library/alcohol-diminishes-performance-gains-training

Tak więc walenie piwa to świetna metoda jeśli chcemy mocno obniżyć swoje parametry, znacząco pogorszyć skuteczność trawienia itd. ;)

Offline Mężczyzna horacy13

  • Wiadomości: 45
  • Miasto: Poznań
  • Na forum od: 22.03.2021
Dzięki wszystkim za porady. Oczywiście jasnym jest, że sprawa jest dość indywidualna, ale jednak jakieś Wasze doświadczenia pomogą w weryfikacji mojego podejścia. Kwestia regularnego nawadniania jest akurat oczywista, choć akurat wspomniane piwo z różnych względów jest dla mnie nieakceptowalne przy jeździe non-stop.
No cóż, zobaczymy w lipcu, jak to wyjdzie w praktyce w moim przypadku. Przedtem planuje jeszcze co najmniej 2 przejazdy 400+, więc poćwiczę kwestię jedzenia ;)

Offline Mężczyzna Mortifer

  • Wiadomości: 220
  • Miasto: Tychy
  • Na forum od: 01.08.2016
Nie mogę się powstrzymać i muszę to napisać.

Regularny browar zapewnia i nawodnienie i kalorie do jazdy. Przyjemne z pożytecznym!

Ciekawe teorie publikujesz Pablo, jak to się stało, że świat sportu jeszcze nie poznał się na piwie?  ;)
Picie alkoholu na maratonie w większych ilościach niż jedno piwo dziennie (mowa o piwie alkoholowym) do większego posiłku czy do snu (a i to poza zwykłą przyjemnością innego sensu nie ma) to zwykła głupota i ewidentne osłabianie organizmu.
Do większego posiłku pewno nie, ale już do zaspokajania pragnienia to jak najbardziej. Przynajmniej tak twierdzi mój organizm.  ;D Podczas Wisły 1200 wypiłem 48 szt.  :P
Uprzedzając, wiem, że to była turystyka, ale czas netto miałem lepszy od zwycięzcy, więc jakoś specjalnie wolno nie jechałem.

Metabolizm dwóch półlitrowych piw 5% u dorosłego mężczyzny trwa około 5 godzin (o ile nie ma strzaskanej wątroby).
Mój organizm metabolizuje dwa piwa 4-4,5% (takie pijam) w dwie godziny.

Offline Mężczyzna byczys

  • Wiadomości: 1403
  • Miasto: Tychy
  • Na forum od: 30.09.2013
    • Moje relacje z ultramaratonów rowerowych
Ale to właśnie metabolity alkoholu etylowego sieją spustoszenie.

Online Wilk

  • Wiadomości: 19865
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.07.2006
    • Wyprawy Rowerowe
Podczas Wisły 1200 wypiłem 48 szt.  :P
Uprzedzając, wiem, że to była turystyka, ale czas netto miałem lepszy od zwycięzcy, więc jakoś specjalnie wolno nie jechałem.
Mój organizm metabolizuje dwa piwa 4-4,5% (takie pijam) w dwie godziny.

Każda rozmowa Polaków o alkoholu musi dojść do fazy, gdzie się zaczynają przechwalanki ile kto jest w stanie wypić ;). Połowa pijanych kierowców, których policja łapie to są właśnie tacy co myśleli, że te dwa piwa w 2h przetrawili, albo rano po imprezie siadają za kółko. Jeżdżący maratony szosowe znają fachowca co ma ewidentny problem z alkoholem, pamiętam jak chyba 7 w czasie maratonu 500km wypił i dojechał w czołówce.

Tylko czy z tego ma wynikać, że alkohol to świetne rozwiązanie na rower? W żadnym razie nie, jak ktoś ma wysoką wydolność to nawet z tym co straci przez picie alkoholu osiągnie przyzwoity wynik. Ale ten wynik będzie gorszy niż gdyby zamiast piwa pił wodę czy izotonik. A przy skrajnych warunkach pogodowych (szczególnie upał) cena może być sporo wyższa.

Piwo fajna sprawa, alkohol jest dla ludzi. Tylko jak ze wszystkim warto znać umiar, jak ktoś przy intensywnym wysiłku na rowerze musi wypić więcej niż te 2 piwa - to się nazywa problem z alkoholem.

Offline Mężczyzna RS

  • Wiadomości: 2438
  • Miasto: Częstochowa
  • Na forum od: 17.11.2016
Kiedyś trochę eksperymentowałem na sobie.
Wynik - na mocno technicznych odcinkach zaliczałem więcej bolesnych gleb po alkoholu niż na trzeźwo. Było to zarówno na rowerze, jak i na snowboardzie.

Ciekawe doświadczenie i chyba mógłbym je polecić innym. Można się czegoś o sobie dowiedzieć.

Na lajtowej wycieczce w fajnym towarzystwie piwko jest ok. ale gdy sytuacja robi się bardziej wymagająca, to lepiej bez takiego dopingu. Przynajmniej dla mnie.

Offline Mężczyzna Mortifer

  • Wiadomości: 220
  • Miasto: Tychy
  • Na forum od: 01.08.2016
Każda rozmowa Polaków o alkoholu musi dojść do fazy, gdzie się zaczynają przechwalanki ile kto jest w stanie wypić ;). Połowa pijanych kierowców, których policja łapie to są właśnie tacy co myśleli, że te dwa piwa w 2h przetrawili, albo rano po imprezie siadają za kółko.
Wybacz, ale chyba nie doczytałeś co napisałem. Odniosłem się do Twojego twierdzenia, że

Picie alkoholu na maratonie w większych ilościach niż jedno piwo dziennie (mowa o piwie alkoholowym) do większego posiłku czy do snu (a i to poza zwykłą przyjemnością innego sensu nie ma) to zwykła głupota i ewidentne osłabianie organizmu.
Uważam tą wypowiedź za totalną herezję.
Pijam lekkie piwa typu czeskich desitek i po wypiciu 5 szt. mam 0,65 promila, a po wypiciu jednego spokojnie mogę prowadzić pojazd - potwierdzone pomiarami legalizowanych urządzeń. Nie jest to przechwalanie się i nie widzę nic zdrożnego w tym, by zatrzymać się co 3 godziny i wypić piwo, zwłaszcza kiedy jest gorąco.

Tylko czy z tego ma wynikać, że alkohol to świetne rozwiązanie na rower?
Tego nie napisałem.

Ale ten wynik będzie gorszy niż gdyby zamiast piwa pił wodę czy izotonik. A przy skrajnych warunkach pogodowych (szczególnie upał) cena może być sporo wyższa.
Generalizujesz.

Piwo fajna sprawa, alkohol jest dla ludzi. Tylko jak ze wszystkim warto znać umiar,
Tu się z Tobą zgodzę.

... jak ktoś przy intensywnym wysiłku na rowerze musi wypić więcej niż te 2 piwa - to się nazywa problem z alkoholem.
Znowu generalizujesz.

Offline PABLO

  • Wiadomości: 3716
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 25.03.2011
    • http://www.klub-karpacki.org
Ale to właśnie metabolity alkoholu etylowego sieją spustoszenie.

Wolę to, niż "metabolity" orlenowskich hot-dogów, żeli czy napojów energetycznych, tak chętnie wchłanianych przez sportowców. Przynajmniej same naturalne składniki.


Offline Mężczyzna MaciekK

  • Wiadomości: 1707
  • Miasto: Kraków
  • Na forum od: 14.07.2017
A ja wrócę do drugiego czy trzeciego postu w wątku. To sprawa bardzo indywidualna :-) Mnie np. odcina, i przy tempie turystycznym piję sobie piwko pod sklepami, ale na wyścigu to co najwyżej jedno na szybki sen, jak mam kaprys. Ale znam ludzi, którzy przy sportowym tempie są daleko za mną, a na turystycznych wyjazdach, jak zaczyna się browar, to nie mogę za nimi nadążyć ;) Nie potrafię znaleźć wyjaśnienia, ale może być to np. pochodna codziennej diety. Dla przykładu, mój organizm może być bardziej zależny od produkcji glikogenu niż kolegi, który w naturalny sposób leci na ketozie i to czy wątroba robi glikogen, czy wydala browca wiele mu nie zmienia przy obciążeniu na poziomie Z2.
W temacie głównego wątku, mam coraz większe przekonanie, że 90% zawodników robi to po prtostu źle, stąd np. powszechna praktyka objadania się, która ma po prostu mniej bolesne konsekwencje od niedojadania i jest bezpieczniejsza (więc się mówi, że się sprawdza). Ale spróbuj się zbliżyć do granicy, to się okaże, że nie wiadomo jak się do tego zabrać i w jakim kierunku uderzyć.

Online Wilk

  • Wiadomości: 19865
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.07.2006
    • Wyprawy Rowerowe
Picie alkoholu na maratonie w większych ilościach niż jedno piwo dziennie (mowa o piwie alkoholowym) do większego posiłku czy do snu (a i to poza zwykłą przyjemnością innego sensu nie ma) to zwykła głupota i ewidentne osłabianie organizmu.
Uważam tą wypowiedź za totalną herezję.
Pijam lekkie piwa typu czeskich desitek i po wypiciu 5 szt. mam 0,65 promila, a po wypiciu jednego spokojnie mogę prowadzić pojazd - potwierdzone pomiarami legalizowanych urządzeń. Nie jest to przechwalanie się i nie widzę nic zdrożnego w tym, by zatrzymać się co 3 godziny i wypić piwo, zwłaszcza kiedy jest gorąco.

Nie zamierzam wchodzić w dyskusje ile kto jest w stanie wypić, z klimatów gimnazjalno-licealnych już trochę wyrosłem. Wrzuciłem bardzo konkretny artykuł z mnóstwem faktów potwierdzonych naukowo, jasno pokazujący, że alkohol mocno obniża nasze osiągi podczas długotrwałego wysiłku i tyle w temacie. A jak ktoś wierzy, że piwo co trzy godziny to świetny pomysł i nie jest osłabianiem organizmu - wolny kraj  ;)

Co do alkoholu, nie chodzi o jedno 5% piwo na dobę. Chodzi o mnożnik. A ten jest bezlitosny, konsekwencje nie rosną liniowo, lecz wykładniczo.

Dokładnie, umiarkowane ilości nikomu jeszcze nie zaszkodziły. Ale jak Pablo wspominał że i 7-8 piw potrafi wypić na dobę to już nie ma cudów, zjazd z osiągów będzie dotkliwy i zauważalny, nawet dla osoby, której organizm jest zaadaptowany do dużych ilości alkoholu. Do tego przy jeździe po drogach publicznych to jest jazda pod wpływem, a przede wszystkim zmniejszanie swojego bezpieczeństwa, sporo przypadków zabitych przez samochody rowerzystów to właśnie wypici rowerzyści.

Z humorystycznych sytuacji - pamiętny przykład Obisa z karkonoskiego Podróżnika, gdzie na podkręcenie osiągów i ożywienie się wspomagał się na trasie wódką. No, ale to był Obis, na tym samym maratonie to chyba podchodził pod górę tyłem żeby oszczędzać bloki czy klapki zabrał (już nie pamiętam)  ;). I kuracja gorzałką okazała się średnio skuteczna, bo mimo doskonałej pogody i kupy czasu do limitu wymiękł po połowie trasy  ;)
« Ostatnia zmiana: 31 Mar 2021, 00:17 Wilk »

Offline Mężczyzna jurekk

  • Wiadomości: 1
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 30.04.2019
    • Mazowiecka Szosza
Z serii "czego absolutnie nie jeść": grochówek, kapusty, bigosów itp. No chyba, że ktoś chce skończyć w krzakach... Teraz to już rzadkość, ale jeszcze parę lat temu takie rzeczy na punktach kontrolnych nie były niczym niezwykłym.

Ponadto podczas gorącej letniej pogody niektórzy unikają mięsa czy sera (np. w kanapkach). Często to jedzenie stoi godzinami na słońcu i nie zawsze wiadomo, czy nie dostało już nóg.

A tak w ogóle to z moich subiektywnych obserwacji wynika, że najwięcej kłopotów na ultramaratonach ludzie mają nie z nogami, ale właśnie z przewodem pokarmowym :D

Offline Mężczyzna zly-sze

  • Wiadomości: 5068
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 19.09.2019
No chyba, że ktoś chce skończyć w krzakach... Teraz to już rzadkość, ale jeszcze parę lat temu takie rzeczy na punktach kontrolnych nie były niczym niezwykłym.

Ponadto podczas gorącej letniej pogody niektórzy unikają mięsa czy sera (np. w kanapkach). Często to jedzenie stoi godzinami na słońcu i nie zawsze wiadomo, czy nie dostało już nóg.

A tak w ogóle to z moich subiektywnych obserwacji wynika, że najwięcej kłopotów na ultramaratonach ludzie mają nie z nogami, ale właśnie z przewodem pokarmowym :D

Moim zdaniem kłopoty z przewodem pokarmowym na maratonach ze wsparciem biorą się z czego innego niż jedzenie. Otóż to całe ładowanie bidonów odbywa się rękami niemytymi etc. wymieniamy się bakteriami, a układ pokarmowy na nową florę reaguje zazwyczaj właśnie krótką szybką biegunką. Efekt absolutnie identyczny, jak dostarczę sobie nowych bakterii jakąś wiejską kiszonką.
Nie potrafię sobie tego inaczej wytłumaczyć, gdyż absolutnie w tych samych warunkach na maratonach samowystarczalnych, czy samodzielnych przejażdżkach, gdzie nie dotykam butli z wodą, której dotykało wcześniej ileś tam osób, tylko butelki w sklepie czy na stacji problem nie występuje prawie nigdy. Na maratonach ze wsparciem prawie zawsze. Szczególnie na początku.
Oczywiście to tylko teoria, jednak po pierwszym punkcie kontrolnym i pierwszej wymianie bakterii zazwyczaj się utwierdzam w tym przekonaniu.
Cóż pozostaje zagryźć stoperan, zewrzeć mocniej poślady i cisnąć dalej.  ;D

A co do grochu, to ciekawostka, mój układ pokarmowy jakoś specyficznie reaguje na groch i pochłania ogromne ilości krwi na potrzeby jego trawienia, na tyle, że jak na sucho zjem to mi się słabo robi. Na maratonie to bym chyba stracił przytomność.
Najbardziej natomiast boli jak się przejeżdża obok wielkiego straganu ze śliwkami. Po prostu się zaśliniam... Jakoś się jeszcze nie odważyłem, ale kiedyś przyjdzie ten czas, brudne niemyte śliwki, dla mnie bomba.

Offline PABLO

  • Wiadomości: 3716
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 25.03.2011
    • http://www.klub-karpacki.org
A to nie jest tak, że przy dużym zmęczeniu, organizm pozbywa się treści pokarmowej, aby nie tracić energii na trawienie?

Im częściej, regularnie, się jeździ dłuższe trasy, tym mniejsza szansa na taką reakcję.

Offline Mężczyzna memorek

  • Wiadomości: 2682
  • Miasto: Szczecin
  • Na forum od: 12.05.2007
bsolutnie w tych samych warunkach na maratonach samowystarczalnych, czy samodzielnych przejażdżkach, gdzie nie dotykam butli z wodą, której dotykało wcześniej ileś tam osób, tylko butelki w sklepie czy na stacji problem nie występuje prawie nigdy.
Coś w tym jest. Zacząłem sobie przypominać swoje problemy żołądkowe i, rzeczywiście, występowały tylko na maratonach z punktami. Na samowystarczalnych, raczej, nie mam problemów.
Od dziś zabraniam dotykać moich bidonów wolontariuszom na punktach.  ;D

Marek

Tagi:
 









Organizujemy










Partnerzy





Patronat




Objęliśmy patronat medialny nad wyprawami:











CDN ....
Mobilna wersja forum