Autor Wątek: Odżywianie w trakcie ultramaratonu - porady  (Przeczytany 26703 razy)

Offline Mężczyzna Wycior

  • Wiadomości: 221
  • Miasto: Boruszowice
  • Na forum od: 01.09.2017
Odgrzeje trochę temat :)
Podczas majówki postanowiłem sprawdzić organizm na prawie 300 km przejeździe w raczej płaskim terenie (1500 pionu).
Zakładałem jedzenie głównie szybkich przekąsek dostępnych z trasy. I wyglądało to mniej więcej tak:

Dzień wcześniej na noc ładownie węglami ( makron z serem )
Śniadanie mix pieczywa jasnego i ciemnego z dodatkami
Na trasie co ok 25-30 km wlatywał żel bez kofeiny na przemian z jakimś batonem, dodatkowo w jednym bidonie czysta woda w drugim jakieś 4move czy Oshee, ustawiony alert by zrobić 1-2 łyki co 5 km.
Na 140 km wleciał jeden hot dog na ciemnym pieczywie z Orlenu i tu rozpoczął się kierunek pętli powrotnej w stronę domu oraz wzmagający się coraz bardziej wiatr.
Później dalej co 25-30 km jakiś baton, żelki.
Na ok 220 km nie miałem już ochoty patrzeć na słodkie i praktycznie wciskałem je na siłę, dodatkowo wiatr czołowy od kilkudziesięciu km wypompowywał mnie z energii coraz bardziej. 

Na samym końcu trasy, 2 gałki lodów i po przyjeździe do domu wciskałem w siebie makaron by móc się regenerować.
Na chwilę obecną wiem , że trasy 300 km by pokonać to w założonym tempie ok 30 km/h nie byłbym w stanie przejechać bez min. 1 pełnowartościowego posiłku. 

Moje pytania są 2 :D
- Czy trenujecie jakoś kwestie żywieniowe przed dłuższymi startami np. MPP ?
- Co wplatacie do batonów, żeli, carbo w płynie, gdzie np. jest niedziela albo przejazd nocny i macie do dyspozycji tylko stacje paliw albo Żabki ?

300km - na start: 2x banan, drożdżówka z serem, snickers, w bidonach (2x700) woda z miodem i cytryną, camelbak z wodą mineralną. Po drodze (na 200km): 1x hoddog (bez sosów), 1x kawa 440ml bez cukru, do bidonów woda z colą 1:1, do camelbak woda + magnez.  IMO wystarczy.

Offline Mężczyzna KrzyDra

  • Wiadomości: 53
  • Miasto: Jaworzno
  • Na forum od: 16.03.2024


300km - na start: 2x banan, drożdżówka z serem, snickers, w bidonach (2x700) woda z miodem i cytryną, camelbak z wodą mineralną. Po drodze (na 200km): 1x hoddog (bez sosów), 1x kawa 440ml bez cukru, do bidonów woda z colą 1:1, do camelbak woda + magnez.  IMO wystarczy.

[/quote]
 
Oo Panie szacun , nie dojechałbym do 200 na takim zestawie 😂
:)

Offline Mężczyzna marcinp

  • Wiadomości: 29
  • Miasto: Łowicz
  • Na forum od: 10.11.2016
No to ja się pochwale wszystko na szosie opona 25c.
200km- /166km szosa/34km las,szutr tu było czasami ciężko przez piach/850m w górę
Przed startem śniadanie jajecznica 6 jajek i dwie kromki chleb orkiszowy,
W drodze Oshee-6szt, Nestea-2szt.
Zrobione 4 maja, średnia temperatur 28
https://www.strava.com/activities/11331204591

Jeśli chodzi o jedzenie na MPP to ostatnio starałem się jeść najprostsze jedzenie pizza tylko margerita i makaron co około 150 do 200km a czy to wytrzyma to twój żołądek to kwesta indywidualna, często bywa tak że są problemy ja mam ze sobą Reflu-G w saszetkach i pomaga.
Staram się omijać Orleny ale niestety nocą trzeba jeść to co jest czyli hod-dog, zapiekanki.
Zero żeli wynalazków nic takiego totalna prostota na MPP też można ułożyć plan a 300km przejeżdża się na 6 bidonach 990ml i jednym obiedzie w połowie ze średnią 29,8km/h chyba taka mi wyszła dwa lata temu na KMT.
Także jedzenie na ultra to kwestia indywidualna.


Offline Mężczyzna sinuche

  • Wiadomości: 2808
  • Miasto: Beskid
  • Na forum od: 17.04.2009
300km - na start: 2x banan, drożdżówka z serem, snickers, w bidonach (2x700) woda z miodem i cytryną, camelbak z wodą mineralną. Po drodze (na 200km): 1x hoddog (bez sosów), 1x kawa 440ml bez cukru, do bidonów woda z colą 1:1, do camelbak woda + magnez.  IMO wystarczy.

U mnie to  tak na 50km  :)
To znaczy nie maraton tylko kilkudniwy wyjazd (akurat wróciłem z majówki), na tyle wystarcza energii z takiego zestawu.
Po 1 dniu nie ma już zapasów (kalorii) i trzeba sie solidniej odżywiać.

No i te Orleny.
Dzisiaj w Zgorzelcu podjechałem na stację, aby kawy chociaż łyknąć (miałem 15 min. do odjazdu pociągu).
Kawa (małe expresso) 6,50, tyle pisze na automacie - idę zapłacić - a tu kasjer coś ponad dziesięć złotych nalicza. No to mówie że  jest cena na automacie a on że jakieś dopłaty są, kubki, coś o UE ::)
Nie dość, że tę kawę muszę sobie sam zrobić to jeszcze zapłacić ponad 10 zł. Wyszedłem, bez kawy mocno zbulwersowany :-[

To w końcu ile kosztuje na Orlenach najtańsze expresso (samoobsługa)?
Pytam, bo nie bywam.
« Ostatnia zmiana: 5 Maj 2024, 19:37 sinuche »

Offline Mężczyzna piwko

  • Wiadomości: 17
  • Miasto: dolny ślask
  • Na forum od: 15.06.2020
Po przeczytaniu całego wątku i wypowiedzi tak zaprawionych i doświadczonych osób, plus  mając na uwadze moje doświadczenia, dochodzę do jednego wniosku, że nie mają znaczenia żadne "wzory". Jedyną prawdą jest to, co mówi Ci Twój własny organizm.
Moje osobiste doświadczenia dotyczące roweru, nart biegowych czy biegania po lesie przekonują mnie do stwierdzenia, że mam mało "wymagający" organizm.
Prawdziwego odcięcia na rowerze (takiego, że zmusiło mnie to do zejścia z roweru żeby z niego nie spaść i przydrożnych wymiotów), doświadczyłem tylko raz. Zimą przy sporym mrozie (pewnie momentami ponad - 10 stopni) i w sumie niewielkim dystansie 60 km. To było takie sponiewieranie organizmu, że ostatnie 4 km do domu zajęło mi prawie 1 h, bo po kilku przekręceniach korbami musiałem zsiadać z roweru, uwieszać się na nim i szukać motywacji żeby kontynuować jazdę. Wtedy miałem ze sobą kilka mandarynek i czekoladę (z uwagi na warunki, picie i tak by zamarzło)). To w sumie trasa z kilkoma podjazdami na niecałe 2 h jazdy, jeżdżona regularnie  i nigdy w sumie nie brałem na tę pętle niczego poza bidonem picia.
Na biegowych nartach też tylko jeden kryzys i też wynikający z warunków. Był taki Bieg Piastów, gdy na starcie na polanie był śnieg z deszczem, a potem wyżej na trasie zmroziło, zaczął padać śnieg, a że nie miało się "wypasionych" ciuchów jakie są teraz, to wszystko skostniało (zwykłe spodnie i bawełniana bluza). Do jedzenia i picia było tylko to, co na punktach - herbata, czekolada i jakieś mandarynki. Zresztą to był mój debiut na 50 km, w dodatku jako 14 czy 15  letni dzieciak. Pamiętam jak dziś, że do mety dotarłem strasznie "przeorany".
I teraz jak tak czytam i widzę ile kto "musi" zjeść na rowerze na jakiejś dłuższej trasie, to jestem niewąsko zdumiony.
Ja tylko raz przejechałem 300 km, ale za to przez "całe" Karkonosze, w tym Okraj od czeskiej strony, Orlinek, Odrodzenie od Przesieki, i Jakuszyce od Harrachova. Potem do domu kilka mniejszych hopek. I jak sobie pomyślę, że na wyjazd zabrałem tylko 3 batony, 2 "zwykłe" bułki z żółtym serem, a po drodze zaliczyłem obiad w Karpaczu (jednodaniowy) oraz zupę i herbatę z wkładką % w schronisku na Odrodzeniu (po drodze złapała mnie burza i zrobiło się z plus 30 ledwie 4-5 stopni, więc chciałem się dogrzać), a potem do samego domu tylko na 2 batonach i jakimś "chemicznym napoju", to myślę sobie, że mój organizm ma małe wymagania. A tempo jazdy nie było rekreacyjne bo te 300 km padło w 12 h czystej jazdy. Ani przez moment nie miałem fizycznego kryzysu, który by spowodował odcięcie.
Do tego takie bieganie w leśnym terenie po 20-30 km to litr wody i baton w zupełności starcza. Zawsze.
« Ostatnia zmiana: 6 Maj 2024, 10:05 piwko »

Offline Mężczyzna KrzyDra

  • Wiadomości: 53
  • Miasto: Jaworzno
  • Na forum od: 16.03.2024
To faktycznie masz energooszczędny organizm 👌
:)

Offline Mężczyzna R_och

  • Talizman słońca 🌞
  • Wiadomości: 1764
  • Miasto: Rzeszów
  • Na forum od: 16.03.2015
No i te Orleny.
...
Kawa (małe expresso) 6,50, tyle pisze na automacie - idę zapłacić - a tu kasjer coś ponad dziesięć złotych nalicza. No to mówie że  jest cena na automacie a on że jakieś dopłaty są, kubki, coś o UE ::)
Nie dość, że tę kawę muszę sobie sam zrobić to jeszcze zapłacić ponad 10 zł. Wyszedłem, bez kawy mocno zbulwersowany :-[

To w końcu ile kosztuje na Orlenach najtańsze expresso (samoobsługa)?
Pytam, bo nie bywam.
Ile kosztuje też nie wiem. Pomimo iż często bywam. Prawie codziennie ;). Jednak mam wrażenie, że na kawiarce nie ma cen. 
W życiu nie chodzi o to, by przeczekać burzę a o to, by nauczyć się tańczyć w deszczu.
- Gandhi

Offline Mężczyzna zly-sze

  • Wiadomości: 5069
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 19.09.2019
Ale wy dużo jecie  :o

Offline Mężczyzna kawerna

  • Piotr(ek) Hrehorowicz w realu
  • Wiadomości: 1932
  • Miasto: Kraków
  • Na forum od: 22.09.2013
Ja mam proste przeliczenie.

1 równoważnik kaloryczny  ;) bułki (80 g) z jakąś zawartością na każde zaplanowane 50 km.

Przy czym, pierwszych 50 km nie liczę (zjadam coś w domu), i na trasy do ok. 100 km albo 4-5 godzin nie zabieram żadnego jedzenia.

Czyli na 150 km: 2 x po ok. 300-350 kcal. A na nadchodzący MP wychodzi mi umownych 9 bułek ;D czyli muszę wziąć większą podsiodłówkę  ;D

Ostatnio (dzięki żonie, która zrobiła mi kanapki) "odkryłem", że lubię zabierać ze sobą trochę pomidorków koktajlowych.
... i stałem się social-rowerzystą... Anachronicznie lubię trójrzędowe korby i małe kasety ;)

Offline Mężczyzna Daniel

  • turysta licznikowy
  • Wiadomości: 2776
  • Miasto: Augsburg
  • Na forum od: 16.03.2009
Moje tegoroczne odkrycie to żelki Haribo. Sam cukier, pakowne i łatwo dostępne.
Muszę je natomiast jeszcze na dłuższych trasach, bo w zeszłym roku zmagałem się z paskudnymi zgagami.
Wracam do jeżdżenia.

Offline Mężczyzna zly-sze

  • Wiadomości: 5069
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 19.09.2019
Moje tegoroczne odkrycie to żelki Haribo. Sam cukier, pakowne i łatwo dostępne.
Muszę je natomiast jeszcze na dłuższych trasach, bo w zeszłym roku zmagałem się z paskudnymi zgagami.

Spróbuj kwaśne.

Offline Mężczyzna kawerna

  • Piotr(ek) Hrehorowicz w realu
  • Wiadomości: 1932
  • Miasto: Kraków
  • Na forum od: 22.09.2013
Spróbuj kwaśne.


Będzie jeszcze większa zgaga.
... i stałem się social-rowerzystą... Anachronicznie lubię trójrzędowe korby i małe kasety ;)

Offline Mężczyzna MaciekK

  • Wiadomości: 1707
  • Miasto: Kraków
  • Na forum od: 14.07.2017
Moje tegoroczne odkrycie to żelki Haribo. Sam cukier, pakowne i łatwo dostępne.
Muszę je natomiast jeszcze na dłuższych trasach, bo w zeszłym roku zmagałem się z paskudnymi zgagami.

Żelki to czyste ZŁO  :icon_twisted: bo:
- sam cukier
- łatwo dostępne

Te zgagi to twoja szansa na nie wpadniecie w nałóg  ;D

Offline Mężczyzna zly-sze

  • Wiadomości: 5069
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 19.09.2019
Te zgagi to twoja szansa na nie wpadniecie w nałóg  ;D

Skitersy jeszcze  8)

Offline Mężczyzna bzyk69

  • Wiadomości: 427
  • Miasto: Pszczyna
  • Na forum od: 27.08.2021


To w końcu ile kosztuje na Orlenach najtańsze expresso (samoobsługa)?
Pytam, bo nie bywam.

W żabce - 5.50. Podwójne (czasem trzeba sprzedawcom mówić "doppio", bo tak mają to w komputerze i nie mogą się doszukać). Też trzeba samemu nalewać, ale nie ma dodatkowych opłat, subiektywnie jest smaczne i mocne.
No i żabek jest więcej niż orlenów.

Tagi:
 









Organizujemy










Partnerzy





Patronat




Objęliśmy patronat medialny nad wyprawami:











CDN ....
Mobilna wersja forum