Odgrzeje trochę temat Podczas majówki postanowiłem sprawdzić organizm na prawie 300 km przejeździe w raczej płaskim terenie (1500 pionu). Zakładałem jedzenie głównie szybkich przekąsek dostępnych z trasy. I wyglądało to mniej więcej tak:Dzień wcześniej na noc ładownie węglami ( makron z serem )Śniadanie mix pieczywa jasnego i ciemnego z dodatkamiNa trasie co ok 25-30 km wlatywał żel bez kofeiny na przemian z jakimś batonem, dodatkowo w jednym bidonie czysta woda w drugim jakieś 4move czy Oshee, ustawiony alert by zrobić 1-2 łyki co 5 km.Na 140 km wleciał jeden hot dog na ciemnym pieczywie z Orlenu i tu rozpoczął się kierunek pętli powrotnej w stronę domu oraz wzmagający się coraz bardziej wiatr. Później dalej co 25-30 km jakiś baton, żelki. Na ok 220 km nie miałem już ochoty patrzeć na słodkie i praktycznie wciskałem je na siłę, dodatkowo wiatr czołowy od kilkudziesięciu km wypompowywał mnie z energii coraz bardziej. Na samym końcu trasy, 2 gałki lodów i po przyjeździe do domu wciskałem w siebie makaron by móc się regenerować. Na chwilę obecną wiem , że trasy 300 km by pokonać to w założonym tempie ok 30 km/h nie byłbym w stanie przejechać bez min. 1 pełnowartościowego posiłku. Moje pytania są 2 - Czy trenujecie jakoś kwestie żywieniowe przed dłuższymi startami np. MPP ? - Co wplatacie do batonów, żeli, carbo w płynie, gdzie np. jest niedziela albo przejazd nocny i macie do dyspozycji tylko stacje paliw albo Żabki ?
300km - na start: 2x banan, drożdżówka z serem, snickers, w bidonach (2x700) woda z miodem i cytryną, camelbak z wodą mineralną. Po drodze (na 200km): 1x hoddog (bez sosów), 1x kawa 440ml bez cukru, do bidonów woda z colą 1:1, do camelbak woda + magnez. IMO wystarczy.
No i te Orleny....Kawa (małe expresso) 6,50, tyle pisze na automacie - idę zapłacić - a tu kasjer coś ponad dziesięć złotych nalicza. No to mówie że jest cena na automacie a on że jakieś dopłaty są, kubki, coś o UE Nie dość, że tę kawę muszę sobie sam zrobić to jeszcze zapłacić ponad 10 zł. Wyszedłem, bez kawy mocno zbulwersowany To w końcu ile kosztuje na Orlenach najtańsze expresso (samoobsługa)?Pytam, bo nie bywam.
Moje tegoroczne odkrycie to żelki Haribo. Sam cukier, pakowne i łatwo dostępne.Muszę je natomiast jeszcze na dłuższych trasach, bo w zeszłym roku zmagałem się z paskudnymi zgagami.
Spróbuj kwaśne.
Te zgagi to twoja szansa na nie wpadniecie w nałóg
To w końcu ile kosztuje na Orlenach najtańsze expresso (samoobsługa)?Pytam, bo nie bywam.