Przedwczoraj w Beskidzie Niskim nad Czarnem przy drodze stoi samochód z miasta Krakowa, przy nim facet i nabożnie wypatruje, przejeżdżam obok, on cicho "widzisz jelenie?" i pokazuje palcem, owszem, w odległości jakiś 100-200 metrów ledwo widoczne, w sposób pewny acz nie nachalny, z lekka majestatycznie i na swoim miejscu stały na skraju łąki dwa jelenie zajęte swoimi jeleniowymi sprawami, podziękowałem, skomplementowałem i pojechałem dalej, nie chciałem go zapeszać i mówić "paaaanie, takich jeleni to od wczoraj z 10 widziałem", myślę sobie że dla takiego pidlasianina czy wielkopolanki moje spotkanie z odchodem łosia wyglądało by podobnie.