Autor Wątek: Dania - EuroVelo 10: Kopenhaga i Morze Bałtyckie  (Przeczytany 14631 razy)

Offline PABLO

  • Wiadomości: 3716
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 25.03.2011
    • http://www.klub-karpacki.org

(...) Osoby podróżujące (np. rowerem) chyba jako pierwsze powinny zauważać tą inność (i ją akceptować)?
+1

Warto przeczytać ze zrozumieniem. Zarzucanie Wilkowi braku tolerancji na "inność" stanowi IMO nadużycie. Krytyka ze strony Wilka nie dotyczyła zainteresowań autora, a jedynie była uzasadnionym protestem, przeciwko publikowaniu zafałszowanego, wyidealizowanego obrazu odwiedzanych miejsc oraz zamieszczania na niekomercyjnym forum, materiałów o charakterze promocyjnym pod płaszczykiem relacji z wyprawy.

Offline miki150

  • Użytkownik forum
  • Wiadomości: 6706
  • Miasto: Jeteborno
  • Na forum od: 05.07.2010
Na czym dokładnie polega ten charakter promocyjny tekstów Szy? Ktoś w Danii mu zapłacił za napisanie cukierkowej relacji? Te oskarżenia przewijają się we wszystkich jego wątkach, może warto by to było raz a dobrze wyjaśnić.

Offline Mężczyzna liggy

  • Wiadomości: 621
  • Miasto:
  • Na forum od: 12.10.2020
Ależ macie problemy...
Rowerowanie niejedno ma imię. Jeden widzi tak, drugi inaczej. Szy zrobił to na lukrowato, Wilk pewnie przedstawiłby w ciemnych barwach.;-)
A prawda jak zwykle leży pośrodku i nie ma o co kruszyć kopii, bo sumie każdą taką relację czyta się z ciekawością. Choć zawsze z poprawką pod własne gusta.

piechucki

  • Gość
IMO
Rozumiem, szanuję, ale się nie zgadzam. (Mogę?)

Krytyka (...) przeciwko publikowaniu zafałszowanego, wyidealizowanego obrazu odwiedzanych miejsc
Byłem w Danii i trochę widziałem. Może relacja szy jest wyidealizowana, ale mnie osobiście bliżej (mogę?) do jego relacji niż do innej "relacji" (nie chcę prowokować ;) )


oraz zamieszczania na niekomercyjnym forum, materiałów o charakterze promocyjnym pod płaszczykiem relacji z wyprawy.
I tu pełna zgoda.

Offline Wilk

  • Wiadomości: 19866
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.07.2006
    • Wyprawy Rowerowe
Na czym dokładnie polega ten charakter promocyjny tekstów Szy? Ktoś w Danii mu zapłacił za napisanie cukierkowej relacji? Te oskarżenia przewijają się we wszystkich jego wątkach, może warto by to było raz a dobrze wyjaśnić.

Tak, część jego wyjazdów jest opłacona przez sponsorów, typu władze danego rejonu, dla których tego typu relacje na blogach podróżniczych są działaniami promocyjno-reklamowymi; zresztą czasem wspomina o tym w relacjach, przykładowo coś takiego:

Cytat: ZnajKraj.pl
Rudawy odwiedziłem we współpracy z Niemiecką Centralą Turystyki oraz Biurem Promocji Saksonii.

Offline Mężczyzna Borafu

  • Moderator Globalny
  • Wiadomości: 10705
  • Miasto: Łódź
  • Na forum od: 02.04.2010
Tak na prawdę to powieści Szy nigdy nie byly w moim stylu, ot czasem zaciekawiło mnie coś na zdjęciu, ale ta krucjata o prawdę, obiektywizm i inne cnoty powoduje że powoli zaczynam być jego fanem.

Nie wiem czy taki był cel, ale skutek jak najbardziej.

Offline Wilk

  • Wiadomości: 19866
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.07.2006
    • Wyprawy Rowerowe
Bo i nie ma co dalej tego ciągnąć.
Jest w tych relacjach Szy sporo ciekawego materiału, ale też nie można się obrażać jak się wrzuca podlukrowaną mocno relację, że ludzie pewne sprawy będą krytykować, czy zwracać uwagę na coś czego w tej relacji zabrakło.

Bo dopiero wtedy osoba planująca wyjazd w takie miejsce ma pełniejszy obraz sytuacji, a nie jedynie  same superlatywy. Bo temu przecież służy to forum - wymienianiu doświadczeń dotyczących podróżowania na rowerze. I dlatego jak ktoś uważa, że opis przedstawiony w relacji nie jest prawdziwy to ma prawo rzeczowo o tym napisać.

Offline Mężczyzna Król Julian

  • Wiadomości: 7320
  • Miasto: Pabianice
  • Na forum od: 14.02.2017
@Szy. Gratuluję relacji. Jak zawsze miło się ogląda i czytało.

Wbrew tego co uważają niektórzy na tym forum, zapewniam Cię, że znaczna część użytkowników nie jest idiotami, Posiada również pewne doświadczenie. Jest w stanie samodzielnie dojść do wniosków, że nie zawsze w Dani świeci słońce, nad morzem często wieje wiatr, a nie każda droga rowerowa jest idealna. Z przyjemnością zatem ogląda się Twoją relację, która jest dobrą pracą włożoną w to, aby walory i atrakcje turystyczne ukazać w pełnym blasku. Akceptuję, że jak ja tam pojadę, może tak prezentować się nie będą. Bo nie będę czekał na idealne warunki, tylko wezmę je takie jakimi w danym momencie będą. Zatem kubły brudu i żółci wylewane już teraz na efekt Twojej pracy są jedynie pochodną immanentną częścią osobowości niektórych furumowiczów. Mam zatem nadzieję, ze weźmiesz to pod uwagę i nie zrezygnujesz z prezentacji czegoś co jest tak zwyczajnie ładne i inspirujące. Zawiera też w sobie dużo Twojej pracy aby właśnie takie było.

Celem budowy infrastruktury rowerowej w miastach jest uczynienie z roweru narzędzia codziennego użytku. Zatem miejska infrastruktura rowerowa nie jest budowana dla rowerzystów. Nie jest to błąd, to chciałem napisać. Powstaje ona, dla przeważającej liczebnie masy osób, obojętnych wobec roweru. To właśnie im, ma umożliwić, używanie prostego narzędzia, jakim jest rower, do przemieszczania się na swojej codziennej ścieżce życia. Nie używają go dlatego, że lubią. Ochrona środowiska też nie jest ich priorytetem. Oszczędności też ich nie motywują. Chcą poruszać się szybko, sprawnie i bezpiecznie. Aby tak się stało infrastruktura rowerowa musi zapewniać najszybszy transport na dystansie do 10km, być bezpieczna, intuicyjna, spójna. Uzyskujemy to kiedy miasto projektujemy dla ludzi a nie dla samochodów. To właśnie zrobili Duńczycy. Jak tego dokonali to zachęcam do lektury książka Mikaela Colville-Andersena "Być jak Kopenhaga. Duński przepis na miasto szczęśliwe". Lektura jest o tyle cenna, ze nie opisuje teorii, ale opisuje działania, które miały, mają i są planowane w tym mieście, a opisuje je ich główny mentalny architekt.



Wydzielone szlaki długodystansowe to inna para kaloszy. Ja lubię je tam, gdzie pozwalają mi ominąć ruchliwe drogi publiczne. Tam gdzie mam wybór leśnej ścieżki wybiorę gruntówkę, chociaż przeważnie jest wówczas na tyle trudno, ze daleko mi wówczas do prawdziwego obcowania z przyrodą na dystansie 200km i zmuszony jestem zadowalać się jej kontemplacją za znacznie krótszym odcinku. Jednak patrząc na masy, kawalkady, "nieskończone" ilości turystów rowerowych na tych szlakach Holandii i Niemiec, na których było mi dane jeździć to nie mam znów wątpliwości, ze jest to droga do popularyzacji turystyki rowerowej. Takiej prostej, łatwe, przyjemnej, bezpiecznej. Bo zdecydowana większość ludzi nie chce wychodząc na rower wychodzić ze swojej strefy komfortu.
Przykładem, dla mnie znamiennym, była wycieczka z córką częściowo szlakiem Nysa - Odra na odcinku Szczecin _ Kostrzyn. Część jechaliśmy po stronie niemieckiej a część, tak od Cedyni, po stronie polskiej. Na tej pierwszej, oczywiście po asfaltowej, wydzielonej drodze, spotykaliśmy bardzo dużo rowerzystów tym dużo sakwiarzy. P stronie polskiej było ich już jak na lekarsywo.

Na zakończenie osobne słowa uznania dla Ciebie @Szy za fakt, że zadałeś sobie trud dyskusji w okolicznościach jak powyżej.Jestem pod wrażeniem.

A większą mi rozkoszą podróż niż przybycie!

Offline Mężczyzna ślimac

  • kiedyś młodzi gniewni -- dziś starzy wkurwieni
  • Wiadomości: 341
  • Miasto: ***** ***
  • Na forum od: 25.09.2014
Zamiast dyskusji o Danii ( a Dania to nie tylko dojazdówka do Szwecji, klify Moon czy infrastruktura Kopenhagi ), dyskutujemy znowu o podkolorowywaniu zdjęć.
Może Szy ma po prostu wadę wzroku, może nie wie jak wyłączyć tryb vivid w aparacie, a może z drona ( szacun za targanie drona ! ) innych zdjęć zrobić się nie da ?
Zaś motywacje Szy to zupełnie inny wątek. Moim zdaniem, każdy kto jeździ z zamiarem publikacji, ma jakiś brud za paznokciami ( czytaj : nie jedzie tak, jak jechałby wiedząc, że publikacji z tego nie będzie. A zatem podkręca ).

Offline miki150

  • Użytkownik forum
  • Wiadomości: 6706
  • Miasto: Jeteborno
  • Na forum od: 05.07.2010
Mi podkręcanie nie przeszkadza, fajnie też że pojawiają się tu relacje z mniej hardkorowych wypraw, ale uważam że jeśli tekst jest pisany na zamówienie, to fajnie żeby to było wyraźnie zaznaczone na samym jego początku.

Offline PABLO

  • Wiadomości: 3716
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 25.03.2011
    • http://www.klub-karpacki.org
każdy kto jeździ z zamiarem publikacji, ma jakiś brud za paznokciami ( czytaj : nie jedzie tak, jak jechałby wiedząc, że publikacji z tego nie będzie. A zatem podkręca )

Oczywistą oczywistością jest, że wizerunek w mediach społecznościowych ma mało wspólnego z rzeczywistością. W uproszczeniu - to zwykle wyimaginowany obraz tego jak ludzie chcieliby być postrzegani i na jakich się kreują, a nie tacy, jakimi są naprawdę. Rozbieżność często bywa zaskakująco duża. Wiele głęboko ukrytych potrzeb natury psychologicznej ludzie realizują właśnie w ten sposób. Stąd zapewne taka popularność mediów społecznościowych oraz duża aktywność niektórych ludzi w tychże mediach. Najważniejsze - aby sobie z tego zdawać sprawę, łatwiej wtedy ocenić rzeczywistość, innych ludzi oraz ... siebie. Oczywiście to temat rzeka i wiele książek napisano na ten temat.

Offline Wilk

  • Wiadomości: 19866
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.07.2006
    • Wyprawy Rowerowe
Wydzielone szlaki długodystansowe to inna para kaloszy. Ja lubię je tam, gdzie pozwalają mi ominąć ruchliwe drogi publiczne. Tam gdzie mam wybór leśnej ścieżki wybiorę gruntówkę, chociaż przeważnie jest wówczas na tyle trudno, ze daleko mi wówczas do prawdziwego obcowania z przyrodą na dystansie 200km i zmuszony jestem zadowalać się jej kontemplacją za znacznie krótszym odcinku. Jednak patrząc na masy, kawalkady, "nieskończone" ilości turystów rowerowych na tych szlakach Holandii i Niemiec, na których było mi dane jeździć to nie mam znów wątpliwości, ze jest to droga do popularyzacji turystyki rowerowej. Takiej prostej, łatwe, przyjemnej, bezpiecznej. Bo zdecydowana większość ludzi nie chce wychodząc na rower wychodzić ze swojej strefy komfortu.

Tylko pomijasz cenę jaką za takie gotowe szlaki rowerowe trzeba płacić. Bo w prawie każdym kraju, gdzie owych szlaków jest dużo - jest również podejście "my wiemy lepiej co dla rowerzystów jest lepsze. Zrobiliśmy wam drogi rowerowe, więc macie po nich jeździć i bez szemrania!".

Entuzjaści takiego podejścia nie chcą w ogóle widzieć minusów takiego rozwiązania, a jest nim zawsze pewna forma ograniczenia wolności, wolności wyboru. O tym wspomniał Podjazdy - duża liczba gotowych szlaków w Niemczech i Austrii doprowadziła np. do zakazu jazdy rowerami w mnóstwie kompleksów leśnych, co mocno dało się we znaki ludziom jeźdżącym MTB.

I żyjesz trochę we własnej bańce odnośnie tego, że to łatwiutkie szlaki rowerowe tworzą te tłumy rowerzystów. W rejonach popularnych kurortów alpejskich - znajdziesz nie setki, a tysiące rowerzystów jeżdżących na trasy o wysokim stopniu trudności, tak więc takie spłycanie sprawy jest patrzeniem na sprawę z mocno ograniczonej perspektywy. Ja w przeciwieństwie do Ciebie czy Szy jeździłem po Alpach wielokrotnie i widziałem w rejonach kurortów ogromny ruch rowerowy. I nie potrzeba do tego wcale idealnych szlaków, w przypadku MTB większe znaczenie mają wyciągi narciarskie, bo do roweru nierzadko wykorzystuje się szlaki piesze, czy narciarskie stokówki. A już liczba szosowców w rejonie popularnych kurortów alpejskich - to zwyczajnie przebija wiele szlaków rowerowych, pomimo, że jeżdżą po trasach nieporównywalnie trudniejszych. Latem rowerzyści w Alpach stają się bardzo istotnym klientem infrastruktury turystycznej. I jak to możliwe, skoro jak twierdzisz ludzie nie chcą wychodzić ze swoje strefy komfortu? A tymczasem podjazd pod znaną przełęcz często zgarnia większą frekwencję niż niejeden szlak rowerowy, który opisuje Szy. Pojedź sobie na Grossglockner, na Stelvio, na Tourmalet, na Sellę, Pordoi czy Falzarego w dobrą pogodę - to zobaczysz, że pomimo wysokiej trudności tych tras, pomimo jazdy w normalnym ruchu samochodowym rowerzystów są na nich tysiące, często trzeba parę minut czekać, żeby się dopchać do tabliczki z nazwą przełęczy na szczycie. A tak wyglądają zdjęcia z popularnego maratonu po Dolomitach:






Tak więc pora wyjść na szerszy świat z turystycznej bańki w której najwyraźniej żyjecie. Myślicie, że te dziesiątki tysięcy ludzi co żyje Stravą, watami, co codziennie trenuje to na trenażerach tylko jeżdżą i na powietrze nie wychodzą? Najpierw pokręćcie sobie po Alpach, później wygłaszajcie te teorie o tym jak to ludzie nie lubią wychodzić ze swojej strefy komfortu. Bo chyba przespaliście to jak w ciągu ostatnich 10 lat rozwinęło się amatorskie kolarstwo szosowe. Tacy ludzie rzadko jeżdżą z bagażem, ale za to bardzo często po trasach o wysokim stopniu trudności.
« Ostatnia zmiana: 18 Kwi 2021, 16:04 Wilk »

piechucki

  • Gość
Ja w przeciwieństwie do Ciebie czy Szy jeździłem po Alpach wielokrotnie
Umisz (sic!) z a niechęcić...

Myślicie, że te dziesiątki tysięcy ludzi co żyje Stravą, watami, co codziennie trenuje to na trenarzerach tylko jeżdżą i na powietrze nie wychodzą? (...) Bo chyba przespaliście to jak w ciągu ostatnich 10 lat rozwinęło się amatorskie kolarstwo szosowe. Tacy ludzie rzadko jeżdżą z bagażem, ale za to bardzo często po trasach o wysokim stopniu trudności.
A jak się ma te "dziesiątki tysięcy" (z watami) do tych dziesiątek milionów, które codziennie (!) jeżdżą (często z obawy przed wirusem w komunikacji zbiorowej) "drogami dla rowerów" (!) po pięć - dziesięć - dwadzieścia kilometrów do pracy, na zakupy, do szkoły, a w weekend po dwadzieścia - może pięćdziesiąt kilometrów dla relaksu, wypoczynku, oderwania od koronapaniki? Bo ja myślę, że tak samo jak kilkadziesiąt osób z tego forum, które "walą" te setki kilometrów dziennie, do całej reszty, która (tylko do pracy) boi się nosa wychylić na forum, bo Wilk alpejczyk (bez litości) zaraz ich "zje na śniadanie". I zaręczam Ci, że szy robi o wiele większą i lepszą robotę z tymi swoimi "koloryzowanymi" fotami niż Twoje maratony po Dolomitach (szacun - mimo wszystko). Bo to forum, to nie blog Wilka (z jego "wyrypami"), tylko PODRÓŻE ROWEROWE - też, a może przede wszystkim te po 20 - 30 km. Pokazuj swoje osiągnięcia, inspiruj, ale nie ośmieszaj, nie wyszydzaj "rzeczowo", bo szy nie napisał o pogodzie, której akurat Tobie poskąpiło. Którejś niedzieli (z reguły wtedy mogę sobie pozwolić na dalszy wyjazd) wiało i padało. Wiesz ilu spotkałem tych "ze stravy" i "trenażerów"? Żadnego. Ani jednego. Bo nie "wyszli ze strefy komfortu"...

Offline Wilk

  • Wiadomości: 19866
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.07.2006
    • Wyprawy Rowerowe
co codziennie trenuje to na trenarzerach tylko jeżdżą i na powietrze nie wychodzą?
Trochę się spóźniłeś z tym złośliwym wytykaniem błędów, bo jak widzisz post wyedytowałem zanim wstawiłeś swój komentarz. Tak więc na drugi raz - jak próbujesz mi dowalić to musisz trochę refleks poćwiczyć, bo na razie to za cienki w uszach jesteś  :lol:

A jak się ma te "dziesiątki tysięcy" (z watami) do tych dziesiątek milionów, które codziennie (!) jeżdżą (często z obawy przed wirusem w komunikacji zbiorowej) "drogami dla rowerów" (!) po pięć - dziesięć - dwadzieścia kilometrów do pracy, na zakupy, do szkoły, a w weekend po dwadzieścia - może pięćdziesiąt kilometrów dla relaksu, wypoczynku, oderwania od koronapaniki?

Zrozumiałeś w ogóle mój post? Bo jest poświęcony "gotowym szlakom rowerowym" (jak ten EV10, a nie ścieżkom rowerowym w miastach). Bo to jest zupełnie inna kategoria i zupełnie inna rozmowa. W dużych miastach czy pod miastami drogi dla rowerów IMO dużo wnoszą i są jak najbardziej przydatne. Tak więc piszesz o czymś zupełnie innym niż był poświęcony mój post.
Bo ja myślę, że tak samo jak kilkadziesiąt osób z tego forum, które "walą" te setki kilometrów dziennie, do całej reszty, która (tylko do pracy) boi się nosa wychylić na forum, bo Wilk alpejczyk (bez litości) zaraz ich "zje na śniadanie"

I znowu złośliwości osobiste w moim kierunku, potrafisz coś bez jadu w moim kierunku napisać? Ta impreza z której zdjęcia wrzuciłem - to nie jest żaden ultramaraton, to jest zwykły maraton szosowy. I nie startują tam żadni połykacze kilometrów, startują tam zwykli ludzie. Kilkanaście tysięcy zwykłych ludzi! I po to wrzuciłem by pokazać, że w żadnym razie nie jest tak, że szlaki rowerowe są jednoznacznie odpowiedzialne za wzrost, bo rzekomo zwykli ludzie muszą mieć łatwiznę. Nie - tak wcale nie jest i te kilkanaście tysięcy ludzie co jedzie taki maraton o dużej skali trudności, te setki ludzi co codziennie w lato zaliczają znane podjazdy jest tego dowodem.

I tylko to chciałem pokazać, że teza jakoby to szlaki rowerowe generowały tysiące rowerzystów (którzy bez nich by nie wsiedli na rower) jest mocno naciągana. W Alpach jeździ się szosami (i to wcale nie puściutkimi), liczba szlaków asfaltowych jest minimalna, skala trudności wysoka, a pomimo tego frekwencja ogromna.

I zaręczam Ci, że szy robi o wiele większą i lepszą robotę z tymi swoimi "koloryzowanymi" fotami niż Twoje maratony po Dolomitach (szacun - mimo wszystko). Bo to forum, to nie blog Wilka (z jego "wyrypami"), tylko PODRÓŻE ROWEROWE - też, a może przede wszystkim te po 20 - 30 km

I znowu wylewasz osobisty jad w moim kierunku. A komentujesz post w którym używając rzeczowej argumentacji wykazałem, że teza o roli szlaków rowerowych jest mocno przesadzona.

Którejś niedzieli (z reguły wtedy mogę sobie pozwolić na dalszy wyjazd) wiało i padało. Wiesz ilu spotkałem tych "ze stravy" i "trenażerów"? Żadnego. Ani jednego. Bo nie "wyszli ze strefy komfortu"...

I czego to ma być dowód? To, że w słabą pogodę nie ma wielu rowerzystów to oczywistość. Ja też jak mam wybór to w takich warunkach nie jeżdżę. Ale na Stravie grupują się dziesiątki tysięcy rowerzystów, którzy nie są "targetem" dróg rowerowych - i to chciałem przekazać.



I jeszcze taka ciekawostka odnośnie jeżdżenia z dziewczynami, o czym Szy pisał, że to rzekomo bez szlaków rowerowych prawie niemożliwe, że nie da się rozmawiać itd. W czasach, gdy jeździłem dużo z dziewczyną - na tysiące wspólnie przejechanych kilometrów (niemal całość po szosach) przypominam sobie dwie niebezpieczne sytuacje. Jedna to bolesna wywrotka dziewczyny na drodze rowerowej nad Wisłą, oczywiście był to jej techniczny błąd, ale wynikał z tego, że szeroka na 2-3m droga zakręcała o 90 stopni i przestrzeń na zmieszczenie się w łuku drogi była dużo mniejsza niż na dowolnej szosie. Druga groźna sytuacja - to Greenvelo we Włodawie. Prowadzi równolegle do szosy wojewódzkiej i oczywiście przecina wiele ulic dojeżdżających do owej drogi. I sytuacja klasyczna - kierowca jadący podporządkowaną olewa całkowicie rowerzystę i wymusza pierwszeństwo, bardzo blisko było do potrącenia. I to jest Greenvelo, flagowy polski szlak, wykonany jak na nasze warunki bardzo przyzwoicie. I jaka była reakcja dziewczyny po tym wypadku?

"Chrzanię jazdę ścieżkami, chrzanię zakaz jazdy rowerem na wojewódzkiej i wjeżdżam na szosę bo tam jest mi o wiele bezpieczniej, bo nie muszę hamować przed każdą podporządkowaną". Wolała jechać na zakazie, bo czuła się bezpieczniej niż na dobrze wykonanej jak na polskiej warunki asfaltowej drodze rowerowej.


Tak więc dużo ostrożniej z generalizowaniem w takich sprawach, dużo ostrożniej z teoriami jak to szlaki rowerowe rzekomo generują tysiące rowerzystów, którzy bez nich by zaistnieli czy tym jak to dziewczyny się panicznie szos boją  ;)

« Ostatnia zmiana: 18 Kwi 2021, 17:06 Wilk »

piechucki

  • Gość
co codziennie trenuje to na trenarzerach tylko jeżdżą i na powietrze nie wychodzą?
Trochę się spóźniłeś z tym złośliwym wytykaniem błędów, bo jak widzisz post wyedytowałem zanim wstawiłeś swój komentarz. Tak więc na drugi raz - jak próbujesz mi dowalić to musisz trochę refleks poćwiczyć, bo na razie to za cienki w uszach jesteś  :lol:

A jak się ma te "dziesiątki tysięcy" (z watami) do tych dziesiątek milionów, które codziennie (!) jeżdżą (często z obawy przed wirusem w komunikacji zbiorowej) "drogami dla rowerów" (!) po pięć - dziesięć - dwadzieścia kilometrów do pracy, na zakupy, do szkoły, a w weekend po dwadzieścia - może pięćdziesiąt kilometrów dla relaksu, wypoczynku, oderwania od koronapaniki?

Zrozumiałeś w ogóle mój post? Bo jest poświęcony "gotowym szlakom rowerowym" (jak ten EV10, a nie ścieżkom rowerowym w miastach). Bo to jest zupełnie inna kategoria i zupełnie inna rozmowa. W dużych miastach czy pod miastami drogi dla rowerów IMO dużo wnoszą i są jak najbardziej przydatne. Tak więc piszesz o czymś zupełnie innym niż był poświęcony mój post.
Bo ja myślę, że tak samo jak kilkadziesiąt osób z tego forum, które "walą" te setki kilometrów dziennie, do całej reszty, która (tylko do pracy) boi się nosa wychylić na forum, bo Wilk alpejczyk (bez litości) zaraz ich "zje na śniadanie"

I znowu złośliwości osobiste w moim kierunku, potrafisz coś bez jadu w moim kierunku napisać? Ta impreza z której zdjęcia wrzuciłem - to nie jest żaden ultramaraton, to jest zwykły maraton szosowy. I nie startują tam żadni połykacze kilometrów, startują tam zwykli ludzie. Kilkanaście tysięcy zwykłych ludzi! I po to wrzuciłem by pokazać, że w żadnym razie nie jest tak, że szlaki rowerowe są jednoznacznie odpowiedzialne za wzrost, bo rzekomo zwykli ludzie muszą mieć łatwiznę. Nie - tak wcale nie jest i te kilkanaście tysięcy ludzie co jedzie taki maraton o dużej skali trudności, te setki ludzi co codziennie w lato zaliczają znane podjazdy jest tego dowodem.

I tylko to chciałem pokazać, że teza jakoby to szlaki rowerowe generowały tysiące rowerzystów (którzy bez nich by nie wsiedli na rower) jest mocno naciągana. W Alpach jeździ się szosami (i to wcale nie puściutkimi), liczba szlaków asfaltowych jest minimalna, skala trudności wysoka, a pomimo tego frekwencja ogromna.

I zaręczam Ci, że szy robi o wiele większą i lepszą robotę z tymi swoimi "koloryzowanymi" fotami niż Twoje maratony po Dolomitach (szacun - mimo wszystko). Bo to forum, to nie blog Wilka (z jego "wyrypami"), tylko PODRÓŻE ROWEROWE - też, a może przede wszystkim te po 20 - 30 km

I znowu wylewasz osobisty jad w moim kierunku. A komentujesz post w którym używając rzeczowej argumentacji wykazałem, że teza o roli szlaków rowerowych jest mocno przesadzona.

Którejś niedzieli (z reguły wtedy mogę sobie pozwolić na dalszy wyjazd) wiało i padało. Wiesz ilu spotkałem tych "ze stravy" i "trenażerów"? Żadnego. Ani jednego. Bo nie "wyszli ze strefy komfortu"...

I czego to ma być dowód? To, że w słabą pogodę nie ma wielu rowerzystów to oczywistość. Ja też jak mam wybór to w takich warunkach nie jeżdżę. Ale na Stravie grupują się dziesiątki tysięcy rowerzystów, którzy nie są "targetem" dróg rowerowych - i to chciałem przekazać.
Ktoś, kiedyś napisał - WWL
W(ilk)W(ie)L(epiej)
Szkoda prądu dla "twojej osoby" (bez jadu, czy z jadem)

Tagi:
 









Organizujemy










Partnerzy





Patronat




Objęliśmy patronat medialny nad wyprawami:











CDN ....
Mobilna wersja forum