Autor Wątek: merida w panstwie srodka, czyli zoltanasturcja na wakacjach  (Przeczytany 10087 razy)

Offline Mężczyzna Robb

  • "Ojciec Założyciel"
  • Wiadomości: 15
  • Miasto: Kraina Wygasłych Wulkanów
  • Na forum od: 04.06.2006
    • Robb Maciąg
no brawo brawo :-) !!!! jak poszwedasz sie dluzej to sie spotkamy ;-)
… why so serious ?

Offline zoltanasturcja

  • Wiadomości: 153
  • Miasto: Wrocław
  • Na forum od: 22.05.2009
robb, koniecznie sie spotkajmy, inshallah ;) Bedziemy sie namierzac, jak dotrzecie do Chin.
Na razie zbijam baki w Guilin. Mialam dzisiaj wyjechac, ale zadzierzgnelam z rana nowe znajomosci i wyglada na to, ze takich dwoch jak nas trzech nie ma ani jednego, wiec czerpiemy ze wspolnego czasu, co najcenniejsze, tworzac mieszanke wybuchowa pod wzgledem kulturowym. Jest zabawnie. Dzisiaj obowiazkowy masaz, browarek i dyskusje nad rzeka do nocy. Jutro juz na pewno zwijam manatki i ruszam na wschod. Do zobaczenia! :)

Przepraszam za spamowanie, ale mamy darmowy internet  :mrgreen: Trzeba korzystac, poki mozna.

Offline Mężczyzna Robb

  • "Ojciec Założyciel"
  • Wiadomości: 15
  • Miasto: Kraina Wygasłych Wulkanów
  • Na forum od: 04.06.2006
    • Robb Maciąg
zoltanasturcja, a piwo tylko 3 yuan'y.. toz to niemoralne jest ;-)
… why so serious ?

Offline zoltanasturcja

  • Wiadomości: 153
  • Miasto: Wrocław
  • Na forum od: 22.05.2009
robb, taak, duze piwo w skelpie zloty piecdziesiat, godzinny masaz calego ciala 15 zl. Micha makaronu z warzywami ze stoiska dla tubylcow 50 gr. Czego chciec wiecej :)

Offline Mężczyzna Robb

  • "Ojciec Założyciel"
  • Wiadomości: 15
  • Miasto: Kraina Wygasłych Wulkanów
  • Na forum od: 04.06.2006
    • Robb Maciąg
Cytat: "zoltanasturcja"
Czego chciec wiecej :)

byc tam ?? ;-)

jezeli Kirgistan sie uspokoi to powinnismy byc w okolcach 15ego wrzesnia
jezeli nie ... ktoz to wie ;-)

r
… why so serious ?

Offline Mężczyzna transatlantyk

  • Moderator Globalny
  • GM 2420
  • Wiadomości: 7932
  • Miasto: Annopol
  • Na forum od: 21.11.2007
    • Rowerem przed siebie.
Powiem krótko : zazdroszczę wyjazdu, determinacji, charakteru.
A zębów wcale nie trzeba myć zawsze, wystarczy dwa lub trzy razy dziennie :D


Offline Mężczyzna aard

  • Wiadomości: 6095
  • Miasto: Wiedeń
  • Na forum od: 15.08.2007
    • Moje wyprawy
Cytat: "zoltanasturcja"
Mamy za soba przecudowna trase po gorkach. Potiomkin utytlal sie caly w czerwonym glniastym blocie, ale rano go wyszorowalam, nasmarowalam, takze teraz blyszczy, jakby dopiero z tasmy zjechal.

Musi się pokazać, w końcu jest w rodzinnych stronach ;)

Cytat: "zoltanasturcja"
kazdy amator wycieczek rowerowych doskonale wie, ze nic tak nie cieszy rowerzysty jak podjazdy. Poza zjazdami oczywiscie :)

Święta prawda! 8)

PS. Bosch, te góry...!!!
A na rowerze zawsze jest miejsce siedzące... chyba że jesteś bikepackerem :p

 

Offline zoltanasturcja

  • Wiadomości: 153
  • Miasto: Wrocław
  • Na forum od: 22.05.2009
aard, moj rower stary jest, ma z 8 lat moze, takze bardziej obstawiam malezje, czy cos takiego :)
Jestem od jakiegos czasu w Kunming, stolicy Yunnanu. Niestety znowu poznalam bratnie dusze ;) co skutecznie opoznia jazde rowerem. Wczoraj bylismy na wycieczce rowerowej na lekko na poludnie od miasta nad jeziorem, maja tam troche pogorkow, dzieki czemu udalo nam sie zaliczyc piekny zjazd, po rownie cudownym podjezdzie w cienu gaszcza. Wieczorem udalismy sie na prawdziwa chinska dyskoteke :) Sie dzialo! Ekipa jeszcze spi. To miasto, to siedlisko rozpusty, narkotykow i wszelkiego zla ;)
Mam dzisiaj silne postanowienie udac sie w kierunku Dali, czyli czekaja mnie prawdziwe gory i w koncu troche dziczy. Juz sie nie moge doczekac :)
Sprobuje tylko poszukac jakiegos licznika, bo moj zdechl, tzn. dziala kiedy chce. Moze przez wilgoc.
Mam wrazenie jakbym tutaj rowerowala od poczatku mojego istnienia.
Trzymajcie sie!

ps. robb to raczej w Chinach sie nie spotkamy, bo ja do 10.09 tutaj jestem. Niemniej na pewno kiedys nasze szlaki sie skrzyzuja, moze na kawie we Wroclawiu :)


Edit: Miala byc jeszcze fota, ale nie moge zalaczyc, a tu wszystko po chinsku w komputerze. Nastepnym razem :)

Offline zoltanasturcja

  • Wiadomości: 153
  • Miasto: Wrocław
  • Na forum od: 22.05.2009
Udalo mi sie w koncu przedrzec przez gory do Dali, ok. 360 km rowerem. W pierwszy dzien slonce palilo niemilosiernie, za to widoki byly po sam horyzont. Pod koniec dnia zawitalam w przydroznej knajpie na obrzezach miasteczka, aby zjesc kolacje. Przynajmniej czlowiek ma pewnosc, ze art. spozywcze sa swieze. Wielka lodowa pelna warzyw wszelakiej masci,
rozmiaru i ksztaltu. Niektorych mozna naprawde sie wystraszyc ;) Obok klatki z drobiem, a dalej klatki z psami. Z poczynionych obserwacji wynika, ze dla celow spozywczych przeznaczony jest jeden gatunek psow. Za kazdym razem jak widze Chinczyka z pieskiem na smyczy zastanawiam, sie, czy to samobiezny obiad, czy kolacja. Tak samo gdy  napotkam niezywego chrabaszcza lub konika polnego lezacego na ulicy zastanawiam sie, czy czasem nie wypadl komus z woreczka ze sniadaniem. Ciekawie jest, gdy przybedzie sie do nieturystycznej miejscowosci. Lokalsi, u ktorych zatrzymasz sie na posilek, lub zakupy uwazaja cie niejako za swoja wlasnosc :) Sa dumni, ze z toba 'porozmawiali'. Wielkim zaszczytem jest mozliwosc popatrzenia na mape, chociaz oni za nic w swicie map czytac nie potrafia. Oczywiscie pol wioski sie zbiega, zeby cie zobaczyc, podotykac rower. Popatrzec co masz i gdzie. Tak jest, gdy lapie gume w tylnym kole. Musze zdjac sakwy i
wyciagnac ich zawartosc. Coz za radosc! Z uwagi na bariere jezykowa, uwazaja, ze maja przyzwolenie na grzebanie w twoich rzeczach. Chinczycy w malych miejscowosciach naprawde sa jak dzieci, nie ukrywaja swojej ciekawosci ani emocji. Tym bardziej, ze cos takiego jak prywatnosc tutaj w ogole nie istnieje, czego dowodem sa toalety publiczne, gdzie nie ma zadnych oslonek, po prostu jest jeden rynsztok i tyle. Tego samego dnia spotykam nauczycielke angielskiego z miejscowej szkoly podstawowej. Taka osoba to prawdziwa elita. Jedyny problem, to ten, ze zazwyczaj Chinczycy znaja angielski z ksiazek, wiec trudno zrozumiec ich chinenglish. Nastepnie poznaje jej uczennice, ktore musza ze mna porozmawiac. Koniec koncow laduje na noc w hoteliku. Co nawet mnie cieszy, bo musze troche popracowac nad przerzutkami, bo cos chrobocza. Rano oczywiscie ulewa. Zwykle nie trwa ona dlugo. Gdy sie przejasnia wskakuje na rower i jedziemy dalej. Wyjezdzam z miasteczka, pada mniej lub bardziej. Potem bardziej niz mniej. Caly czas mam nadzieje, ze przestanie. Nawet nie chce mi sie wyciagac ciuchow, bo po co je moczyc :) W tym momencie jeszcze tego nie wiem, ale czeka mnie jeszcze ok. 40km calkiem rzezki podjazd, a nastepnie ok. 30 km zjazd z gorki na pazurki kretymi, mam tu na mysli, bardzo kretymi drogami. Padac przestaje na 10 min. W pewnym momencie mgla staje sie tak gesta, ze naprawde nic nie widac. A szkoda, bo droga jest piekna. Po obu stronach urwiska, a po srodku asfaltowa niteczka. Zjazd 30 km to radosc nie do opisania. Ale jestem przemoczona i zaczynam bezwiednie szczekac zebami, chociaz zimno nie jest :) Skostniale palce zastygaja na hamulcach. W poszukiwaniu noclegu skrecam w mala drozke i to jest najwiekszy blad tego dnia. Drozka wyglada ok, ale okazuje sie byc cala z gliniastego blota. Oba kola zablokowane, buty w syfie. Wracam na asfalt. Dobrze, ze pada, to jakos sie to bloto splucze :) Cisne dalej w dol, zastanawiajac sie, czy jestem w tym momencie szczesliwa. Nie podlega to zadnej dyskusji. Jestem najszczesliwsza na swiecie :) Docieram do miasteczka i jednym z pierwszych widokow jest pan myjacy auto. Okazuje
sie, ze wlada angielskim. Wspanialomyslnie godzi sie splukac caly syf z potiomkina i ze mnie. Woda jest przyjemnie ciepla, a i tak przeciez wszystko mam mokre. Ociekajaca woda ide do hotelu, gdzie sprawiam obsludze taka radosc, jak mikolaj z wielkim worem na gwiazdke. Kazdy chce sie czegos ode mnie dowiedziec, a ja marze tylko o zrzuceniu mokrych ciuchow i goracym prysznicu. Bardzo chcialabym dotrzec do Dali nastepnego dnia, bo czekaja tam na mnie znajomi z Kunming. Wyjezdzam w trase i caly czas mam nadzieje, ze sie uda. Lykam podjazd za podjazdem. Za kazdym razem wyglada jakbym byla juz bardzo blisko przeleczy. Wyjezdzam za kolejny zakret, a tam znowu pod gore. Potem w miare prosty odcinek, na ktorym dopada mnie kryzys, bo czemu do licha nie moge pocisnac szybciej!! Odwracam sie i wszystko jasne. Droga tylko wyglada na plaska. No nic to, w koncu haslo przewodnie wyjazdu brzmi "whatever it takes" :) Z utesknieniem wypatruje znaku ze strzalka w dol. Musi w koncu tam gdzies byc. W okolicach 60. km podjazdu ta zabawa przestaje mi sie podobac. Zsiadam z potiomkina i idziemy dalej z buta podjadajac landrynki :) Jest pieknie, wszystko pachnie niestworzonymi zapachami roslin. W koncu zaczynam mijac jakies zapomniane osady z samotnym poletkiem ryzowym. Niewiarygodne, ale Chinczycy potrafia zalozyc poletko czy ogrodek w kazdym miejscu. Zjazd musi byc gdzies blisko. Troche jedziemy, troche pchamy. Robi sie pozno. Do Dali nie
zdaze dzisiaj na bank. Rozgladam sie za noclegiem, bo miejsce jest wprost wymarzone. Klimat troche jak u nas, tyle ze pachnie inaczej. No i tu moj aniol stroz, lub diabel kroczacy jak cien za nim zsyla mi pokuse. Pan specjalnie na mnie czeka, zeby zaproponowac mi podwiezienie. Bije sie z myslami. Miejsce jest przecudowne, ale jesli skorzystam z propozycji mam szanse spotkac moja 'siostre' i reszte ekipy w Dali. Dlugo sie zastanawiam. W koncu ulegam. Jedziemy. Okazuje sie, ze podjazdu bylo jeszcze w nieskonczonosc. Koniec koncow w okolice Dali docieram ok. 2 nad ranem. Pada. Odkrywam, ze adresu hostelu, w ktorym sie umowilismy nie ma w przewodniku. Nie wiem, czemu bylam pewna, ze tam jest. Szukanie hostelu po nocy nie ma sensu. Rozbijam namiot w krzakach przy drodze. Rano dojezdzam do miasteczka zupelnie przypadkiem znajduje hostel i co wiecej okazuje sie, ze 'siostra' spoznila sie na autobus :) Czyz moze byc piekniej?! Znow mozemy roztaczac rozowe wizje i zasmiewac sie do rozpuku. Szoruje
potiomkina i znajduje doskonaly warsztat rowerowy, gdzie panowie doprowadzaja go ponownie do perfekcyjnego stanu. Ucinam pogawedki o rowerach i rowerowaniu z managerem hostelu, Kanadyjczykiem mieszkajacym od ok. 20 lat w Chinach. W miedzyczasie dostaje propozycje prowadzenia baru w hostelu :) Moze to nieglupi pomysl, zawsze chcialam mieszkac gdzies w Azji :)
W zalaczeniu kilka fotek. Jakosc srednia, ale mam je zapisane w Adobe RGB i nie moge przekonwertowac.

edit: juz poprawione!

Offline Mężczyzna dudi

  • Administrator
  • Wiadomości: 3422
  • Miasto: Wrocław
  • Na forum od: 11.05.2009
A ja mam jeszcze sesję ;(

Wspaniałe rejony te Chiny, też bym tak chciał...


A i poproszę jakiegoś moda/admina, żeby uporządkował ten wpis, żeby się wygodniej czytało, bo w takiej formie ciężko się to czyta ;)

Offline zoltanasturcja

  • Wiadomości: 153
  • Miasto: Wrocław
  • Na forum od: 22.05.2009
Cos sie porobilo z ladowaniem fotek. cd.

Offline zoltanasturcja

  • Wiadomości: 153
  • Miasto: Wrocław
  • Na forum od: 22.05.2009
Stanelo na tym, ze zostaje na jakis czas w Dali i bede rzadzic w barze :) Zapraszam na drinka lub piwko :) Dali to takie troche egzotyczne Zakopane. Mamy piekne jezioro i czterotysieczniki w zasiegu reki, a nawet blizej. Piekne trasy gorskie na rowerowe wycieczki i przechadzki. Mozna zrobic petelke wokol jeziora. Moze w koncu naucze sie chinskiego. Cos czuje, ze zaczyna sie dluzsza znajomosc z tym krajem :) Przejazd rowerem przez Yunnan i Syczuan nadal aktualny, po prostu mniej czasu poswiece na eksplorowanie miejsc. Chyba zwariowalam  :mrgreen:


No i roi sie tu od wegetarian :) raj na ziemi!

Offline Kobieta anja

  • Wiadomości: 617
  • Miasto: Żory / Wrocław
  • Na forum od: 21.04.2009
    • http://picasaweb.google.pl/ania.jaskulska
O, jak pięknie :)
Jak Ci idzie rządzenie w barze? Jak sobie radzisz z językiem? :)

Cytuj
Świat stoi otworem dla nas jeśli tylko chłoniemy go zawsze z uśmiechem na twarzy

Sławku, jakie złote myśli :D :D hue hue

Offline Mężczyzna hose morales

  • Wiadomości: 1223
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 06.01.2009
zoltanasturcjo, pisz pisz, bardzo przyjemnie się takie mini relacjo-posty czyta :)
Ciekawe zdjęcia, ciekawe przygody, okraszone ogromne ilością pozytywnej energii. A oprócz tras najbardziej zazdroszczę chińskiego piwa i lokalnej kuchni, idealne połączenie bijące wszystkie inne (mi znane) na głowę.

Cierpliwości z lokalsami, znośnej pogody i długich zjazdów życzę :D

Offline zoltanasturcja

  • Wiadomości: 153
  • Miasto: Wrocław
  • Na forum od: 22.05.2009
W barze jest bardzo przyjemnie, bo przychodza glownie backpackersi z naszego hostelu, takze z jezykiem nie ma problemu. Moim zadaniem jest otwieranie piwa, bo to najtanszy trunek :) gadanie z ludzmi, gra w bilard i kontrola ilosci trunkow na stanie. Jak nie ma ludzi to mozna w necie siedziec, ksiazki czytac, grac w karty. Takze praca latwa i przyjemna. Za kase z baru jutro mam nadzieje zaczac nauke chinskiego. Pracuje tylko wieczorem, wiec caly dzien wolny. A ze za bardzo trunkowa nie jestem, to nie mam problemow z bolem glowy dnia nastepnego :) Nie uwierzycie jak wspaniale jezdzi sie bez sakw po okolicy! Zeby nie wypasc z formy zamiast sakw na bagazniku woze kolege z Australii :)
Samo Dali lezy na wysokosci 2 tys. mnpm. Gory po naszej stronie jeziora sa zalesione, a czterotysieczniki widac rzadko o tej porze roku, ale juz mi sie raz udalo zobaczyc. Przeciwlegla strona jeziora jest jakby suchsza i pagory mniejsze i lyse. W miescie marihuana rosnie na klombach a i tak najfajniejsze sa kobiety Bai, ktore kreca sie caly dzien po miescie i konspiracyjnie szepcza ci do ucha: 'smoke ganja, very good, cheappo'. Sa slodkie :) kolorowe, zawsze usmiechniete, z duzym poczuciem humoru. Juz czuje sie tutaj jak w domu. Turystow jeszcze za duzo nie ma, bo sezon zaczyna sie od lipca. W miescie panuje szerokorozumiana atmosfera wyluzowania i relaksu :) Przechadzajac sie po mniej uczeszczanych uliczkach nie da sie nie slyszec charakterystycznego dzwieku, jakby stukotu, dochodzacego z pomieszczen zawsze tajemniczo zaslonietych bambusowymi roletami. To miejsca hazardu. Chinczycy uwielbiaja grac w go, w karty i wiele innych gier, ktore na razie sa dla mnie tajemnica :)  

Pozdrawiamy!

Tagi: chiny 
 









Organizujemy










Partnerzy





Patronat




Objęliśmy patronat medialny nad wyprawami:











CDN ....
Mobilna wersja forum