Witam tym razem z Xi'an. Troche oszukalam, bo ostatnie +/- 300 km pokonalam pociagiem uciekajac przed deszczem. Chinska kolej to przygoda sama w sobie, wiec warto
Niestety tutaj, ku mojej rozpaczy, tez pada. Zaczelo wczoraj
Xi'an to jak na razie najgorsze miasto, jakie tutaj odwiedzilam. Chcialabym uciec jak najszybciej, ale jestem zmeczona i potrzebuje troche blogiego nicnierobienia, a pustynia jeszcze strasznie daleko
Pozdrawiamy!
[ Dodano: Sob 04 Wrz, 2010 ]Witam! I stalo sie, to co musialo sie kiedys stac. Jestem w Pekinie i do tej pory jeszcze do konca do mnie nie dotarlo, ze
to juz koniec mojej cudownej wycieczki przez czas i przestrzen i przez tyle roznych swiatow. Po Xi'an ruszylam na polnoc, ale po pierwszym dniu pedalowania znow zaczelo padac. Moglabym nakrecic film 'Deszczu krocz za mna'
Jazda rowerem po chinskich Chinach to przygoda jedyna w swoim rodzaju. Trzeba miec silne nerwy i najlepiej byc gluchym, bo halas jest niesamowity. Jest tutaj tak tloczno, ze praktycznie miejscowosci ciagna sie jedna za druga, bez metra przerwy pomiedzy nimi. A ludzie sa wszedzie. Doslownie wszedzie! Nawet nie ma jak wyskoczyc w krzaczki
Obserwujac ruch drogowy do tej pory zachodze w glowe, jak to mozliwe, ze relatywnie jest tak malo wypadkow. Chinczycy lamia wszystkie zasady ruchu drogowego. Wszystkie. Powinni ginac na drogach jak muchy, a jednak udaje im sie przezyc. Generalnie mam wrazenie, ze Chinczycy robia wszystko, zeby zginac, a jednak jest ich 2 miliardy
i nadal rosna w sile. Dla ewentualnych nasladowcow radze podjechac pociagiem jakies 1500 km od Pekinu, bo dopiero tam zaczyna byc fajnie
Pekin sam w sobie ma kilmat. W hutongach zycie toczy sie niezmiennie tak samo od wielu lat. Na zywo moge obserwowac uliczne sceny, ktore znam z chinskich filmow. I do tego niesamowita dzielnica sztuki. Bylam tam wczoraj i dzisiaj znow sie wybieram. Nieskonczona ilosc galerii malarskich i fotograficznych. Tyle inspiracji.
Co do podsumowania, to wycieczka genialna i tylko 2 kapcie plus jedna zgubiona nakretka, ale cale szczescie mialam zapasowa, no i licznik sie troche ukruszyl, ale to moze i lepiej
Pozdrawiamy!
[ Dodano: Czw 09 Wrz, 2010 ]Za chwile wskakuje na rower juz po raz ostatni podczas tej wycieczki. Czeka mnie chyba najgorszy odcinek, bo wyprawa na lotnisko a gratami i kartonem
Bedzie ciezko, ale postaram sie jakos wskoczyc na autostrade, zeby nie zgubic sie za bardzo. Trzymajcie kciuki!!
[ Dodano: Czw 16 Wrz, 2010 ]Tym razem witam już z ciepłego własnego komputera
Wyprawa na lotnisko zakończyła się sukcesem, aczkolwiek nie bez przygód. Okazało się, ze wzdłuż autostrady jest również boczna droga, a nawet ścieżka rowerowa. Wg google map, droga ta gdzieś w połowie się urywa, ale w rzeczywistości zaprowadziła mnie wprost na terminal 3, na którym były głównie hotele. Może ominęłam jakiś zjazd, a może go nie było. Trudno powiedzieć, bo było dość ciemno - ok. 2 nad ranem na zegarze. Nie mając ochoty na kluczenie po krzakach w ciemności, zdecydowałam się na jazdę pod prąd jakieś kilkaset metrów autostradą, aby wbić się ostatecznie na główną nitkę prowadzącą na terminal 2. Całe szczęście nic nie jechało
Potem czekała mnie najtrudniejsza część całego wyjazdu, czyli odkręcenie pedałów
W Warszawie po raz pierwszy od bez mała 3 miesięcy zamieniłam sandały na buty ... i to był koniec wakacji